Anna Nehrebecka: Nigdy nie wybaczyła Andrzejowi Łapickiemu
On był jednym z największych amantów, otoczony pięknymi kobietami, nieustannie romansujący gdzieś na boku. Ona, młodsza od niego o ponad 20 lat, dziewczyna z dobrego domu, skromna, „subtelna panienka z dworku”.
Aktorka zemściła się po kilkudziesięciu latach
I choć to uczucie wypaliło się błyskawicznie, ich ścieżki przecinały się później jeszcze wielokrotnie.
Panienka z dworku
Anna Nehrebecka – z domu Wojciechowska – urodziła się 16 grudnia 1947 roku w Bytomiu. Dzieciństwo miała wspaniałe – dorastała w ciepłej, rodzinnej atmosferze, a rodzice otaczali ją miłością i opieką, ucząc zdrowego podejścia do życia.
Zamiłowanie do teatru odziedziczyła po mamie, której sceniczne plany pokrzyżowała wojna. Po zdanej maturze kontynuowała naukę na warszawskiej PWST. Jeszcze jako studentka zadebiutowała na ekranie i szybko się okazało, że kamera ją kocha. Młodziutkiej aktorce wieszczono wspaniałą karierę.
W tym czasie Łapicki był już prawdziwą gwiazdą z ogromnym dorobkiem. I choć miał żonę, Zofię Chrząszczewską-Łapicką, znany był ze skłonności do romansów.
Młoda, ale nie naiwna
Kiedy Anna była na drugim roku studiów, wyszła za mąż za starszego od niej o 10 lat aktora, Gabriela Nehrebeckiego.
Rozstali się po pięciu latach. Choć aktorka nigdy nie zdradziła, co przyczyniło się do podjęcia decyzji o rozwodzie, „Na żywo” sugeruje, że w życiu Nehrebeckiej pojawił się inny mężczyzna, który na dobre zawrócił jej w głowie. Tym mężczyzną był właśnie Łapicki.
Wolny związek
Małżeństwo Łapickiego było dość specyficzne. Para spędziła razem kilkadziesiąt lat, choć aktor nie krył się ze swoimi romansami. Zofia cierpliwie tolerowała jego wybryki.
Wspólnie wychowywali Grzegorza, syna z pierwszego związku Zofii. Lecz nawet narodziny córki Zuzanny nie sprawiły, że Łapicki się ustatkował.
- Żona wiedziała, że nie należy mnie za bardzo krępować – mówił. - Miałem pewne przyzwolenie na szaleństwa, na życie nocno-knajpiane, które jest związane z moim zawodem.
Chciał zrobić z niej gwiazdę
Nehrebecka i Łapicki spotkali się ponownie na początku lat 70. Wtedy połączyło ich gorące uczucie. Jak twierdzą znajomi, aktor wymyślił sobie, że zrobi z zakochanej w nim młodziutkiej artystki prawdziwą gwiazdę.
- Łapicki był zapatrzony w tym okresie w Rogera Vadima, francuskiego reżysera i kreatora gwiazd filmowych, które przy okazji stawały się jego oblubienicami, jak Catherine Deneuve, a niektóre nawet żonami (Brigitte Bardot, Jane Fonda). Sam też postanowił wykreować swoją młodą przyjaciółkę, Anne Nehrebecką, stosownie do polskich realiów. Zaraz po "Lucy Crown" obsadził ją w kolejnym spektaklu Teatru Telewizji, w "Kłamstwie" – mówiła w „Na żywo” osoba z otoczenia pary.
- Niedługo potem romans się skończył, a Nehrebecka nie okazała się "polską Deneuve".
To istne piekło żyć z aktorką
Po nieudanym romansie Łapicki wrócił do żony (a wkrótce znalazł kolejną kochankę), zaś zrozpaczona Nehrebecka próbowała na nowo ułożyć sobie życie. Miała szczęście – wkrótce na jej drodze stanął dyplomata Iwo Bykowski (na zdjęciu). Już od początku między nimi zaiskrzyło.
Świetnie się uzupełniali, choć Byczewski narzekał, że jego żona tak rzadko bywała w domu, że drugie dziecko to on urodził – a już z pewnością wykarmił. Wyciął nawet kiedyś z gazety hasło „To istne piekło żyć z aktorką”, choć wszyscy wiedzieli, że poza swoją małżonką świata nie widział. Zresztą i ona była dla niego gotowa dla największych poświęceń.
W 2002 roku porzuciła swoje życie, karierę i znajomych, by wyjechać wraz z mężem i córkami do Brukseli, gdzie Byczewski otrzymał właśnie posadę ambasadora. Dopiero po latach wróciła do kraju.
Zemsta dawnej ukochanej
Choć Nehrebecka nie zamierzała utrzymywać kontaktu z Łapickim, ich ścieżki przecinały się wielokrotnie – przez jakiś czas na przykład pracowali razem w warszawskim Teatrze Polskim, w którym on otrzymał dyrektorski stołek. Ale ich stosunki nie należały do przyjacielskich.
W 2008 roku Łapicki za rolę w „Iwanowie” otrzymał wiele nagród, w tym Feliksa Warszawskiego. Nehrebecka była w jury przyznającym to wyróżnienie i podobno głośno oponowała, by statuetka trafiła w ręce byłego kochanka.
- Chociaż głosowanie było tajne, to po Warszawie krążyła plotka, że Ania nie oddała głosu na Łapickiego, wskazując innego kandydata – mówił informator „Na żywo”. - Żartowano, że to zemsta dawnej ukochanej. (sm/gk)