Anna Lewandowska dała się zmanipulować. Naukowcy ostrzegają, że to stek kłamstw
Pod koniec marca w ofercie Netfliksa pojawił się proekologiczny film dokumentalny "Seaspiracy", znany pod polskim tytułem "Ciemne strony rybołówstwa". Anna Lewandowska nie może przestać myśleć o tym, czego się dowiedziała. Teraz zachęca swoich fanów do czerpania z niego wiedzy, choć naukowcy zdążyli go już ostro skrytykować.
Swój najnowszy wpis na Instagramie Anna Lewandowska postanowiła powiązać ze Światowym Dniem Ziemi, który przypada 22 kwietnia. "Widzieliście dokument Netflixa 'Seaspiracy'? Obejrzałam go kilka dni temu i ciągle jestem nim poruszona" – wyznała gwiazda, która dociera ze swoim przesłaniem do milionów użytkowników Instagrama.
"Jak wielu rzeczy jeszcze nie jesteśmy świadomi? Czy sama świadomość wystarczy? Czy mamy odpowiednie rozwiązania, produkty, możliwości by zrezygnować z wszystkiego co szkodzi planecie? Co będziemy jeść w przyszłości? Te pytania cały czas do mnie wracają…" – wyznała Lewandowska.
Pod jej wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy fanek, które również były wstrząśnięte przekazem filmu. Z ich wpisów i krótkich odpowiedzi Ani wynika, że każda obejrzała "Ciemne strony rybołówstwa" bezkrytycznie, uznając za absolutną prawdę to, co miał do przekazania reżyser.
Tymczasem "Seaspiracy" zostało ostro skrytykowane przez naukowców i ekspertów w dziedzinie ekologii i rybołówstwa z całego świata.
Bryce Stewart, ekolog morski i biolog rybołówstwa z Uniwersytetu Nowego Jorku, napisał wprost, że ten film to "najgorszy rodzaj dziennikarstwa". Bo choć przedstawia ważny problem, to robi to pod gotową tezę. Rozpowszechnia nieprawdę, że nie istnieje coś takiego jak zrównoważone rybołówstwo. I całkowicie pomija wpływ globalnego ocieplenia na oceany.
Daniel Pauly, lider projektu "Sea Around Us" z University of British Columbia, z jednej strony docenia wartość filmu, w którym zwraca się uwagę, że "rybołówstwo przemysłowe zbyt często wymyka się spod kontroli, czasami są to przestępcze przedsięwzięcia, które należy opanować i uregulować".
- Ale podważa swój przekaz lawiną kłamstw – dodaje Pauly.
Podobnego zdania są niektórzy naukowcy i przedstawiciele organizacji pozarządowych, którzy wystąpili przed kamerą w "Seaspiracy". A teraz zarzucają reżyserowi, że ich wypowiedzi były wycinane z kontekstu i przeinaczane. Albo zestawiane z fałszywymi statystykami, które pasowały do wstrząsającej tezy filmu.