RozrywkaAnna Karczmarczyk o "Tańcu z gwiazdami": "Nie umiałam dotknąć mężczyzny i bałam się jego dotyku"

Anna Karczmarczyk o "Tańcu z gwiazdami": "Nie umiałam dotknąć mężczyzny i bałam się jego dotyku"

Wirtualna Polska: Czy liczy się Pani z tym, że po udziale w "Tańcu z gwiazdami" paparazzi będą śledzić każdy Pani krok? Program wiąże się z dużą popularnością, co może napędzać takie sytuacje.

Anna Karczmarczyk: Liczę się, aczkolwiek myślę, że mnie to nie czeka - nigdy nie byłam łakomym kąskiem dla paparazzi. Staram się chronić swoją prywatność.

Anna Karczmarczyk o "Tańcu z gwiazdami": "Nie umiałam dotknąć mężczyzny i bałam się jego dotyku"
Źródło zdjęć: © AKPA

05.05.2016 | aktual.: 05.05.2016 11:26

Czy nie przeszkadza Pani bliskość w tańcu np. w rumbie? Jak sobie Pani z tym radzi?

Początki były bardzo, bardzo, bardzo trudne. Nagle nie umiałam dotknąć mężczyzny i bałam się jego dotyku. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Dwoje nieznanych sobie osób wrzuconych na całe dnie do jednej małej sali ma tańczyć. Musieliśmy się przełamać. Zarówno dla Jacka Jeschke, z którym mam zaszczyt i przyjemność tańczyć, jak i dla mnie program "Taniec z gwiazdami" jest pierwszym doświadczeniem tego typu. To dla nas ogromne wyzwanie - zarówno zawodowe jak i prywatne.

Czy przy okazji udziału w programie nie obawia się Pani plotek o romansie, które są właściwie nieodłączną częścią każdego sezonu?

Bardzo chciałabym się zakochać, ale chyba nie jest mi to pisane. Nie boję się takich plotek. Serce to serce. Jeśli ten program naprawdę łączy ludzi, to należy się cieszyć, że taki format istnieje. Z tego co wiem, niektóre z tych "romansów" trwają po dziś dzień. Przecież to cudowne!

Obraz
© (fot. AKPA)

Kto jest dla Pani największą konkurencją w programie?

Nie podchodzę do programu jak do wyścigu. Mogę ocenić jedynie umiejętności, więc kierując się tym tropem, Ela Romanowska jest niesamowita! Bardzo zdolna i piękna kobieta. Swoją największą konkurencją jestem jednak ja sama. Największe bitwy toczą się we mnie: w mojej głowie i sercu.

Czy po "Tańcu z gwiazdami" chciałaby Pani spróbować swoich sił w innych programach telewizyjnych np. wymagającym umiejętności aktorskich "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"?

Na razie skupiam się na tym, co mam. Gdy skończy się program, planuję odpocząć. Czy wezmę udział w innym show? Nie mam zielonego pojęcia, co mi strzeli do głowy. Może tak, a może nie. Na razie mam, gdzie wracać. Czeka na mnie teatr.

Obraz
© (fot. Marta Brodziak)

Ostatnio wystąpiła Pani w odważnej sesji, eksponującej sporo ciała. Czy nie miała Pani z tym problemu? Jaki jest Pani sposób na radzenie sobie z tremą w takich sytuacjach?

Nie uważam, żeby ta sesja była jakoś bardzo odważna, ale rzeczywiście wywołała sporo kontrowersji. Na planie było bardzo przyjemnie, ponieważ pracowałyśmy w damskim gronie, a z racji tego, że jesteśmy pasjonatkami swoich zawodów, udało nam się stworzyć coś innego, nowego, ekscytującego. Zdjęcia Marty Brodziak pokazały, że każdy aniołek ma różki i że każda kobieta ma wiele twarzy. Na tym nam właśnie zależało.

Czy zgodziłaby się Pani na sesję w bieliźnie lub akty np. w magazynie typu "Playboy"?

Miałam już propozycje tego typu, na razie odmawiam. Gdyby zdjęcia były bardziej artystyczne, prawdopodobnie skusiłabym się. Nie lubię nagości dla nagości. Jestem fanką tabu i niedosłowności. Zdjęcia, które nie pokazują wprost ciała kobiety, są dla mnie bardzo intrygujące.

Czy po udziale w "Tańcu z gwiazdami" posypały się nowe propozycje zawodowe? Gdzie w najbliższym czasie będziemy mogli Panią zobaczyć? Może szykuje się jakaś nowa produkcja?

Dostałam kilka propozycji. Na razie czekam na pewną decyzję - proszę trzymać kciuki. A tymczasem zapraszam do Teatru Polonia na spektakl "Na czworakach" w reżyserii Jerzego Stuhra oraz do Teatru Kwadrat na "Ciotkę Karola 3.0" Andrzeja Nejmana, a także przed ekrany telewizorów na "Na dobre i na złe" i "Dancing with the stars. Taniec z gwiazdami".

Zobacz także
Komentarze (3)