Anna Gunn o roli znienawidzonej postaci z "Breaking Bad"
Od premiery "Breaking Bad" minęło 10 lat. Anna Gunn wspomina, że rola Skyler przyniosła jej sporo ostrych słów ze strony fanów. Grana przez nią posta ć nie wzbudzała sympatii.
Zdarza się, że fani mylą aktorów z granymi przez nich postaciami. A jeśli postać nie jest lubiana, aktor może spotkać się z dużą niechęcią. To spotkało Annę Gunn, która w serialu "Breaking Bad" wcielała się w rolę Skyler – żony Waltera White'a.
"Breaking Bad" to serial o nauczycielu chemii, który – po tym, jak dowiaduje się, że umiera na raka – zaczyna produkować narkotyki, by zabezpieczyć swoją rodzinę finansowo. Im bardziej wnika w środowisko dilerów i narkotykowych lordów, tym bardziej zmienia się z dobrego, spokojnego człowieka, w potwora. Ale jego zachowanie nie zostało potępione przez widzów. Walter White od początku do końca był ulubieńcem. Niechęć fanów wzbudziła natomiast jego żona – Skyler – która nie mogła w pełni zaakceptować przemiany męża. Co ciekawe, to pod adresem wcielającej się w nią Anny Gunn padały ostre słowa.
Gunn powiedziała w rozmowie z "Entertainment Weekly", że ataki ze strony fanów były dla niej ciężkim przeżyciem: - To było połączenie seksizmu, stereotypów na temat ról płciowych, a także genialnej konstrukcji serialu. Ludzie widzieli bohatera w Walcie i tak bardzo się z nim utożsamiali, że gdy widzieli postać będącą jego antagonistą – a tym samym antagonistą serialu – czuli, że ona stoi mu na drodze, podczas, gdy powinien móc robić, co tylko chce.
Jeden z fanów zapytał Gunn wprost, dlaczego grana przez nią postać jest "taką suką" – To był szokujący moment. Chyba dla nas wszystkich – Koledzy z planu nie mogli się nadziwić, dlaczego ludzie nie sympatyzują ze Skyler – w końcu to jej mąż zmieniał się w potwora. Dziś aktorka mówi, że cieszy się, że znalazła się w takiej sytuacji i mogła wyciągnąć z niej wnioski: - Nie chodziło ani o mnie, ani o Skyler. Chodziło o sposób, w jaki ludzie się z nim utożsamiają. A także o to, że nadal nie są w stanie zerwać ze starymi koncepcjami na temat roli kobiety czy żony i tego, jak powinna się zachowywać. Zmiana nie zawsze jest wygodna i przyjemna, ale dobrze, że zwrócono na to uwagę.
Przypadki, gdy fani mylą aktorów z granymi przez nich postaciami, nie są rzadkie. Najczęściej przydarza się to aktorom serialowym. Włodzimierz Matuszak, który w serialu "Plebania" wcielał się w rolę księdza proboszcza, opowiadał przed laty, że fani czasem podchodzili do niego i prosili, by ich wyspowiadał.
Z kolei Joanna Brodzik po roli w "Kasi i Tomku" nazywana była przez fanów Kasią. Podobne doświadczenia ma Waldemar Obłoza, który – z powodu swojej roli w "Na Wspólnej" – nazywany bywa Romanem.