Anna Głogowska o rozstaniu z rolą prowadzącej "Taniec z gwiazdami": "Spodziewałam się, że się mnie pozbędą"
None
Nie tylko ona drży o posadę
Polsat nie ukrywa, że najbliższa edycja "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami" będzie wyjątkowa, a widzowie będą musieli przygotować się na spore niespodzianki. I nie chodzi tu jedynie o dobór uczestników, kolejne atrakcje w trakcie występów ulubieńców na parkiecie, ale o poważne zmiany personalne.
Już od kilku sezonów plotkowano, że dni Anny Głogowskiej w tanecznym show Polsatu są policzone. Niestety, tym razem spekulacje te okazały się prawdą. Ukochana Piotra Gąsowskiego rozstała się z produkcją tuż przed rozpoczęciem prac nad kolejną serią. Rozgoryczona decyzją szefów tancerka opowiedziała na łamach tygodnika "Twoje Imperium" o kulisach jej zwolnienia z telewizji. Co ciekawe, okazało się, że nie tylko ona obawia się o swoją dalszą karierę.
Zobacz także: Piotr Gąsowski o związku z Anną Głogowską
AR
Widzowie pokochali ją jako tancerkę
W 2005 roku Anna Głogowska zadebiutowała jako trenerka uczestników w 1. edycji programu "Tańca z gwiazdami" - wówczas emitowanego jeszcze na antenie TVN. Kroków cha-chy i walca uczyła m.in. Piotra Gąsowskiego (z którym dziś jest prywatnie związana), Roberta Rozmusa, Łukasza Zagrobelnego oraz Kacpra Kuszewskiego. Gdy w 2014 roku format przejął Polsat, została gospodynią show i w parze z Krzysztofem Ibiszem przez cztery sezony piastowała tę funkcję.
Niestety, o ile jako choreografka mogła pochwalić się pokaźnym gronem oddanych fanów, to jako prezenterka coraz częściej spotykała się z krytyką. Głogowska nie jest zawodową dziennikarką, więc zadanie współprowadzenia programu i to w dodatku na żywo, było dla niej dość trudnym i stresującym wyzwaniem.
Zdarzały jej się błędy językowe, gubiła się w połowie zdania i nie wiedziała, jak z tego wybrnąć. W związku z tym, że nie ma mowy o dublach, tancerka często krytykowana była za niedostateczne przygotowanie lub nadmierną emocjonalność. Czy to właśnie z tych powodów Polsat postanowił odsunąć ją od swojego flagowego programu?
W trudnych chwilach może liczyć na wsparcie ukochanego
Jak poinformowała Głogowska, głównym powodem jej zwolnienia ze stacji okazała się "potrzeba zmian".
- Doceniłam, że nie trzymano mnie dłużej w niepewności i że nie dowiedziałam się o tym z internetu. Trochę się spodziewałam. Podskórnie to czułam. Nie wiem, co pani Nina Terentiew o mnie myśli. Telewizja rządzi się swoimi prawami, usłyszałam tylko, że czas na zmiany i tyle. To, że słyszałam uwagi od pani Niny, wydaje mi się oczywiste. To ona tym rządzi i albo uważa, że się ktoś sprawdza, albo nie. Nie ukrywam, że na początku było mi bardzo źle. Ale teraz już jest lepiej. Myślę, że rzeczywiście nadszedł czas na zmiany - tak, jak mi powiedziano. To było dziesięć lat mojego życia. (...) Wszyscy, którzy dowiadują się o mojej dymisji, biegną z otwartymi ramionami. Wiadomo, że najbardziej wspiera mnie mój partner Piotr i przyjaciele - wyznała tancerka w wywiadzie dla "Twojego Imperium".
Przy okazji rozmowy z tygodnikiem Głogowska odniosła się również do informacji, jakoby jej miejsce w programie miała zająć Agnieszka Kaczorowska. Nie jest bowiem tajemnicą, że aktorka "Klanu" nie tylko doskonale tańczy, ale również świetnie radzi sobie w dziedzinie konferansjerki.
- Jeszcze nie wiadomo, czy to ona będzie prowadziła "Taniec z gwiazdami", czy jednak jakiś zawodowiec. Ale ona jest naprawdę świetna, umie pracować z mikrofonem - dodała partnerka Gąsowskiego.
Niestety, nie wszyscy tancerze mają tyle szczęścia co Kaczorowska, która udział w kolejnej edycji programu ma właściwie zagwarantowany.
Tancerze boją się, że podzielą los Głogowskiej
Niektórzy trenerzy gwiazd nie ukrywają, że z drżącym sercem obserwują decyzje, które podejmują szefowie "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Od jakiegoś czasu krążą bowiem plotki, jakoby z programem miała się pożegnać nie tylko Anna Głogowska. Ponoć Polsat planuje szereg zmian, które mogą wywołać niemałe zamieszanie w obsadzie zbliżającej się edycji.
- Najgorsze jest to, że producenci zachowują się tak, jakby byli panami naszego życia. Wiedzą, że dla nas utrata tej pracy byłaby końcem świata. Mimo to uwielbiają nas trzymać w niepewności. Czujemy się z tym beznadziejnie, zdani na ich łaskę i niełaskę. Nikt z nas, może poza Kaczorowską i Maserakiem, nie wiem, czy wystąpi w następnej edycji. Gdy odpadamy z show, przed kamerami wylewnie dziękujemy Polsatowi za wspaniałą opiekę i cudowną atmosferę. Ale trudno nam to przechodzi przez gardło - powiedziała anonimowo jedna z tancerek w rozmowie z "Twoim Imperium".
Co ciekawe, to niejedyne zarzuty pod adresem producentów show.
Trenerzy nie kryją rozgoryczenia
Tancerze zgodnie przyznają, że ich zaangażowanie w program nie jest doceniane, a wszelkie skargi na niedogodności są ignorowane przez szefostwo.
- Kiedyś kilka występujących w programie gwiazd stanęło w naszej obronie, bo nie mogły patrzeć, jak nieraz jesteśmy traktowani. Wtedy usłyszeliśmy, że gwiazdy dziś są, a jutro ich nie ma, zaś producenci będą zawsze i to z nimi należy się liczyć. (...) Gdy program realizowano w TVN, tam liczono się z nami. Mieliśmy do dyspozycji samochód z kierowcą, by móc bezpiecznie wrócić w nocy po nagraniu do domu. W Polsacie jeździmy na własny koszt. A przecież niektórzy mieszkają za Warszawą. Nie dostajemy pieniędzy za próbne lekcje dla gwiazd, kiedyś opłacane tak samo jak lekcje indywidualne - wyznali rozgoryczeni na łamach "Twojego Imperium".
Jak zatem będzie wyglądać kolejna edycja "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami"? Tego z pewnością dowiemy się już wiosną br.
Zobacz także: #dziejesięnażywo: Kasia Stankiewicz wystąpi w "Tańcu z gwiazdami"?
AR