Anna Derewienko, współpracowniczka TVP, porównała dzieci z in vitro do psów z hodowli. Teraz przeprasza
13.08.2022 16:32, aktual.: 13.08.2022 17:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anna Derewienko uczestniczyła na Twitterze w dyskusji o podręczniku do nowego przedmiotu "Historia i Teraźniejszość". Spór dotyczył zawartych w niej poglądów na temat in vitro. Publicystka TVP pokusiła się o oburzającą metaforę. Teraz przeprasza.
Anna Derewienko jest niepełnosprawną artystką z Bydgoszczy, a ostatnio także stałą komentatorką w programie Michała Rachonia "Jedziemy". Po raz pierwszy stało się o niej głośno, kiedy w czasie ostatniej kampanii prezydenckiej poskarżyła się, że została wyrzucona z fundacji, w której pracowała, rzekomo za wspieranie Andrzeja Dudy. W wyniku śledztwa dziennikarskiego, przeprowadzonego przez Onet okazało się, że rzeczywistym powodem zwolnienia były zasadne podejrzenia o stalking byłego partnera i jego bliskich oraz hejtowanie niepełnosprawnego nastolatka, który pojawił się na wiecu Rafała Trzaskowskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na początku sierpnia 2022 r. Derewienko "zabłysnęła" porównaniem Donalda Tuska i Olafa Scholza do Adolfa Hitlera. W udostępnionym przez nią materiale oryginalny podkład audio z wystąpienia przewodniczącego PO został wyciszony i zastąpiony przemową kanclerza III Rzeszy. "Hitler zawsze na propsie" - skomentowała.
Skandalistka odniosła się również do ostatniej dyskusji o in vitro i dzieciach, które dzięki tej metodzie się urodziły. Spór odżył w kontekście cytatu z książki Wojciecha Roszkowskiego, która będzie podręcznikiem szkolnym na zajęciach z Historii i Teraźniejszości. Pojawia się w niej sformułowanie o hodowli dzieci i pytanie, kto takie dzieci pokocha.
Anna Derewienko zaczęła od zrecenzowania gości "Faktów po faktach", którzy oburzali się na opinie prof. Roszkowskiego.
"Szczerze? Tylko się nie zes***cie! Pomyślcie do k**** nędzy o dzieciach z domów dziecka!!! Nie mogę tego słuchać! Tych bab się nie da słuchać!" - napisała Derewienko na Twitterze, a później w ferworze dyskusji uzupełniła ten wpis: "Z dziećmi z in vitro jest jak z psami z hodowli. Zamiast kupować te z hodowli i rozbudowywać hodowle, należy skupić się na psach już urodzonych".
Kilkanaście godzin później przeprosiła za ten post z zastrzeżeniem, jeśli słowa przez nią użyte kogoś w ogóle obraziły.