Anna Chodakowska: wyzwolona konserwatystka
Aktorka „demoniczna”, „demon seksu”, artystka „odważna seksualnie”, „otwarta na eksperymenty” - tak Annę Chodakowską opisuje w swojej książce Krzysztof Tomasik i trudno chyba o bardziej trafną charakterystykę.
Ściągała mężczyzn na manowce
Nigdy nie zaliczano jej do grona typowych piękności, ale nie da się ukryć, że Chodakowska ma w sobie magnetyzm i charyzmę. Jest kobietą interesującą, obdarzoną silnym charakterem. Sama siebie nazywa konserwatystką, od wielu lat chętnie też angażuje się w działalność społeczną i polityczną.
Choć zawsze wolała występować na scenie i ceniła sobie kontakt z publicznością, to właśnie film przyniósł jej największą popularność. Jednocześnie Chodakowska nigdy nie kryła, że czuje się nieco zaszufladkowana, bo reżyserzy widzieli w niej przeważnie jeden typ kobiety: niszczącej, demonicznej, ściągającej mężczyzn na manowce.
I choć Chodakowska wielokrotnie pojawiała się na ekranie naga, miała swoje zasady. Kiedy pewnego dnia odmówiła zagrania sceny erotycznej, Marek Nowicki musiał ratować się striptizerkami.
Artystka od urodzenia
Przyszła na świat 20 lipca 1948 roku w kochającej i szczęśliwej rodzinie. Rodzice rozpieszczali ją i od zawsze wspierali w artystycznych dążeniach. Początkowo myślała o karierze wokalnej; uczęszczała do szkoły muzycznej, gdzie nauczyciele zachwycali się jej talentem.
Wtedy jednak zainteresowała się teatrem i uznała, że od śpiewania znacznie bardziej pociąga ją aktorstwo. Udało się jej dostać do warszawskiej PWST. Dyplom otrzymała w 1973 roku.
- Mój rok był cudowny dzięki zestawowi profesorskiemu, zupełnie niebywałemu. Opiekunem roku był Tadeusz Łomnicki, świadek na moim ślubie, spotkaliśmy się potem podczas pracy w teatrze – mówiła w książce „Demony seksu”. - Chyba mnie cenił, zaangażował do sztuki „Affabulazione”, którą reżyserował w teatrze Studio.
Heroina polskiego teatru
To, że jest aktorką obdarzoną ogromnym talentem, udowodniła już na samym początku swojej kariery, występując w „Antygonie” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. Zaraz potem zaproponowano jej angaż w Teatrze Narodowym. Krytyka się nią zachwycała, posypały się prestiżowe nagrody.
- Niemal z dnia na dzień została zaliczona do wielkich heroin polskiego teatru – pisze Tomasik. Chodakowska dodaje zaś, że to przedstawienie miało ogromny wpływ na jej plany zawodowe.
- Nie jestem typem aktorki, która się urodziła w budce suflera i musi grać. Nic nie muszę! Gdyby wtedy Hanuszkiewicz wybrał kogoś innego, to w ogóle nie wiem, czy bym dziś była w zawodzie. Ten bakcyl aktorski przyszedł właśnie przy „Antygonie” - mówiła.