Zespół Duran Duran świętował bez niego. Andy Taylor ma raka
W sobotę Duran Duran został oficjalnie wprowadzony do Rock&Roll Hall of Fame. Na uroczystości zabrakło gitarzysty Andy'ego Taylora. W odczytanym przez kolegę liście przyznał, że ma raka, a rokowania są złe.
Andy Taylor jest członkiem oryginalnego składu zespołu. Odchodził z niego dwukrotnie, najpierw w 1986 r. u szczytu popularności, a później w 2006 r. po pięciu latach aktywności w reaktywowanych "Duranach". Obecnie jest na emeryturze wymuszonej przez nowotwór prostaty, niestety z przerzutami.
"Nieco ponad cztery lata zdiagnozowano u mnie raka w czwartym stadium rozwoju. (...) Dzięki lekarzom i odpowiedniej kuracji mogłem jeszcze jakiś czas temu dawać czadu. I chociaż mój obecny stan nie wiąże się bezpośrednio z zagrożeniem życia, to jednak nie ma też lekarstwa, które mogłoby mi pomóc" - napisał w otwartym liście gitarzysta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Taylor dodał, że przez ostatni tydzień cały sztab medyczny "stawał na rzęsach", żeby on mógł wziąć udział w imprezie honorującej Duran Duran. Muzyk był dobrej myśli, kupił nawet nową gitarę, którą chciał "ochrzcić" na okolicznościowym koncercie. Niestety, sama silna wola nie wystarczyła. Taylor przyznał, że fizycznie czuje się bezsilny. Psychicznie się trzyma, pokusił się nawet o wyjątkowo promienne wspomnienie początków grupy, żeby nie wyjść na tego, który tylko użala się nad sobą.
"Mieliśmy uprzywilejowane życie, byliśmy trochę niegrzeczni, ale naprawdę mili, trochę dresiarze, ale bardzo dobrze ubrani. Byliśmy pewni siebie, ponieważ mieliśmy wiele do zaoferowania, ale jak już mówiłem wiele razy, kiedy czujesz tego kolektywnego, instynktownego, pokrewnego ducha kreatywności zmieszanego z ambicją, uzbrojonego w niesamowicie fajną grupę fanów, to co może pójść nie tak?" - wyznał Taylor.
List wzruszył wszystkich obecnych na uroczystości. Wokalista Duran Duran, Simon Le Bon, z trudem powstrzymywał łzy.
- To druzgocące dowiedzieć się, że jednego z członków naszej rodziny nie będzie przez długi czas. To jest absolutnie druzgocące. Bardzo kochamy Andy'ego i wiesz, nie zamierzam tu stać i płakać. Myślę, że byłoby to niewłaściwe, ale tak właśnie się czuję - powiedział reporterowi "LA Times".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.