"American Horror Story: 1984" to campowy slasher w fenomenalnej oprawie – recenzja premiery 9. sezonu

"American Horror Story" wraca po raz dziewiąty i jest to niezły powrót. Miks slashera z komediową jazdą bez trzymanki i klimatyczną podróżą w rejony gdzieś na uboczu "Mindhuntera".

Kadr z serialu: Zach Villa wciela się w postać Richarda
Źródło zdjęć: © fot. FOX

American Horror Story: 1984 to campowy slasher

Pilotowy odcinek "American Horror Story: 1984" aż krzyczy, że mamy do czynienia z typowym slasherem i jednocześnie w przewrotny sposób bawi się konwencją, puszczając oczka do widzów, kpiąc ze schematów i przepisując je po swojemu. To campowe szaleństwo, gdzie styl Ryana Murphy'ego, Brada Falchuka, Iana Brennana i ich współpracowników widać dosłownie w każdej sekundzie. To też serial, który trzyma się najważniejszych założeń gatunku, zarówno jeśli chodzi o konstrukcję fabuły oraz konkretnych postaci, jak i sposób budowania napięcia i klimatu.

W jednym momencie z ekranu leją się hektolitry sztucznej krwi i ginie tuzin ludzi, w drugim przechodzimy płynnie do kiczu pod tytułem "lekcja aerobiku z czasów Jane Fondy", a w trzecim jedziemy autem w rytm któregoś z hitów lat 80. Jest bieganie w skąpym odzieniu przy akompaniamencie krzyków – i jest kpina z takiej formuły. Wszystko to razem składa się na pyszną zabawę popkulturą, w której wszystko jest na swoim miejscu: element grozy, tona kiczu, mnóstwo humoru, nostalgiczne wycieczki modowo-muzyczne, typowy dla Murphy'ego komentarz społeczny.

Zobacz zwiastun serialu:

Pilot, w którym słychać m.in. "Cruel Summer", "Photograph" i "Somebody's Watching Me", to bogactwo dźwięków i obrazów z czasów, kiedy rządziły syntezatory, neony, wielkie grzywy włosów i pastelowe wdzianka z lycry. Już sama czołówka "American Horror Story: 1984" bardzo trafnie oddaje to, czym jest ten sezon – kolorowym teledyskiem, pastiszem, miksem motywów, które na pozór do siebie nie pasują. A jednak Murphy i spółka poskładali je naprawdę zgrabnie.

Parada przerysowanych postaci w AHS: 1984

To, że "AHS: 1984" na pierwszy rzut oka działa – podczas gdy zrobione w podobnej stylistyce, ale osadzone we współczesności "Scream Queens" kompletnie nie działało – to zasługa dobrze napisanych postaci i jeszcze lepiej dobranej obsady. Największe zaskoczenie to Emma Roberts jako "ostatnia amerykańska dziewica", czyli niewinna, ale potrafiąca zaskoczyć widzów w mocniejszych momentach główna heroina. Nieśmiała szara myszka to nie jest typowa dla niej rola – i super.

Na drugim biegunie rządzą przegięci do potęgi Fern, Lourd i Kenworthy, do których dołącza Matthew Morrison, czyli pan Shue w kuriozalnej kreacji, jakiej po nim się nie spodziewaliśmy. Jego pojawienie się oznacza dodatkowe pole do popisu dla rewelacyjnej, rozbrykanej Lourd w roli Montany, której końskie zaloty są jednym z najzabawniejszych momentów odcinka. Córka Carrie Fisher i wnuczka Debbie Reynolds wyśmienicie czuje się w absurdalnym światku Murphy'ego – udowodnił to i "Kult", i "Apokalipsa", a "1984" ma szansę je przebić. Jest też w serialu znana z "Pose" Angelica Ross jako obozowa pielęgniarka, od początku bardzo przydatna.

AHS: 1984 robi świetne pierwsze wrażenie

"American Horror Story: 1984" sprawia bardzo dobre pierwsze wrażenie – i oby tak już zostało. Klimat jest świetny, postacie mają charakter, cliffhanger z pilota też swoje zadanie spełnił. O ile po "Scream Queens" miałam wątpliwości, czy chcę oglądać jeszcze jeden slasher w stylu Murphy'ego, to teraz widzę, że niepotrzebnie.

Najbardziej płodny serialowy twórca bawi się w "AHS: 1984" swoimi ulubionymi zabawkami, tworząc kolejny ślicznie opakowany popkulturowy cukierek, który wygląda i brzmi jakby ktoś wylał morze sztucznej krwi na "Wet Hot American Summer". I nawet jeśli poszczególne elementy tej układanki doskonale znamy, połączone w całość sprawiają zaskakująco świeże wrażenie. Jeśli tylko scenariusz nas nie zawiedzie, to może być jeden z najlepszych sezonów AHS.

Nowe odcinki AHS: 1984 w czwartki o 23:15 na FOX

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta