Amaro przeprasza Sowę za "zżynanie i kopiowanie"
None
Sowa
Równo miesiąc po publikacji w tygodniku "Wprost" wywiadu Magdaleny Rigamonti z Wojciechem Modestem Amaro, restaurator przeprasza Roberta Sowę za niewybredne sformułowania, którymi opisał jego działalność.
Artykuł zatytułowany "Gabinet z osobnym wejściem", który pojawił się tuż po wybuchu afery taśmowej, w dużej mierze dotyczył właściciela restauracji "Sowa i Przyjaciele", gdzie potajemnie nagrywano czołowych polityków i przedstawicieli show biznesu. Amaro nie oszczędzał w rozmowie z redaktorką kolegi z branży. Niepochlebnie wyrażał się nie tylko o poziomie lokalu, ale i samym szefie kuchni.
Teraz na łamach tego samego tygodnika Amaro przeprasza i zapewnia, że nie chciał deprecjonować Sowy, choć wspominając jego słowa sprzed czterech tygodni trudno w to uwierzyć.
KŻ/AOS
Najpierw go obraził, teraz przeprasza
Słowa Modesta Amaro pod adresem Roberta Sowy z pewnością były ciosem, którego się nie spodziewał. Choć w gastronomii, jak w każdej branży, konkurencja tylko czyha na potknięcie rywala, to żaden inny ze znanych restauratorów nie komentował tak ostro Sowy jak gwiazda kulinarnego show Polsatu.
Przypomnijmy, że Amaro złośliwie stwierdził m.in., że wybór przez polityków na miejsce spotkań lokalu "Sowa i Przyjaciele" fatalnie świadczy o ich guście.
- To, że najważniejsi politycy w państwie spotykali się w restauracji, moim zdaniem nie najwyższych lotów, w saloniku VIP-owskim, który zbyt elegancko nie wygląda, też świadczy o naszych rządzących - mówił w rozmowie z Rigamonti.
To jednak nie było najmocniejsze określenie, którego użył wobec Roberta Sowy w wywiadzie.
Najpierw go obraził, teraz przeprasza
Z pewnością Roberta Sowę najbardziej zabolał zarzut dotyczący "inspirowania" się w swojej działalności dorobkiem Wojciecha Modesta Amaro, który ten nazwał bardziej dosadnie.
- Przed otwarciem "Sowa i Przyjaciele" Robert Sowa bywał w "Atelier" dość regularnie i nie krył, że zżyna, kopiuje, notuje. Nie mam z tym problemu. Nie wiem, jak to się skończyło na talerzach w "Sowa i Przyjaciele"- stwierdził Amaro.
Teraz przyznał, że trochę się zagalopował. W najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" znajdziemy przeprosiny następującej treści.
"Przepraszam Roberta Sowę za sformułowania użyte w wywiadzie przeprowadzonym ze mną przez M. Rigamonti pt. 'Gabinet z oddzielnym wejściem', opublikowanym w tygodniku 'Wprost' nr 27/2014. Moje wypowiedzi nie miały na celu deprecjonowania Roberta Sowy ani restauracji 'Sowa i przyjaciele'. Wojciech Modest Amaro".
Wierzycie w szczerość tych przeprosin?
KŻ/AOS