"Alternatywy 4": między Bożeną Dykiel a Romanem Wilhelmim iskrzyło nie tylko na ekranie!
Chociaż byli zgraną parą, nie zawsze zgadzali się we wszystkim. Zdarzało się, że między małżonkami dochodziło do spięć. Okazuje, także przy wyłączonych kamerach atmosfera na planie była napięta. Jak zdradziła Bożena Dykiel, współpraca z ekranowym mężem była dużym wyzwaniem.
To nie była łatwa współpraca
Jak to się zaczęło?
Serial "Alternatywy 4" przedstawiał warunki życia społecznego i stosunki międzyludzkie w latach 80. W sumie nakręcono dziewięć odcinków serii, która w szybkim czasie zyskała miano kultowej. Swój sukces zawdzięcza absurdalnym sytuacjom i barwnym bohaterom, którzy do dziś rozśmieszają widzów w każdym wieku.
Stanisław Bareja, reżyser hitu, nie miał wątpliwości, kto powinien wcielić się w najbardziej nietuzinkową postać w produkcji. Roman Wilhelmi był dla niego jedyną osobą, którą widział w roli Stanisława Anioła.
Okazuje się, że o ile w jego wypadku wybór był oczywisty, o tyle los Bożeny Dykiel w telewizyjnym hicie ważył się do ostatnich dni.
Nie wszyscy o tym wiedzą
Co zaskakujące, aktorka początkowo wcale nie miała wcielić się w Aniołową, ale zupełnie inną postać. Gdy jednak Bareja zobaczył ją podczas przesłuchań, specjalnie dla niej dopisał do serialu nową bohaterkę.
- Miałam zagrać jedną z lokatorek, już nie pamiętam którą, ale podczas jednej z prób, gdy czytaliśmy scenariusz, Staszek Bareja powiedział do mnie: "Wiesz Bożena, Anioł musi mieć jednak żonę. Jeszcze jej nie napisałem, ale zaraz to zrobię. Czy nie chciałabyś jej zagrać?". W ten sposób powstała niezapomniana postać Aniołowej - zdradziła aktorka.
Trudno było im znaleźć wspólny język
Wydawało się, że obsadzenie w roli życiowych partnerów Dykiel i Wilhelmiego było strzałem w dziesiątkę. Szybko okazało się, że na planie było zbyt mało miejsca dla dwóch tak silnych osobowości.
Między artystami wyczuwalne było narastające napięcie. Widzowie nawet nie podejrzewali, że relacje łączące wcielających się w małżeństwo aktorów były dalekie od ideału.
- To był wybitny aktor, który powinien dostać nie jednego, a kilka Oscarów, ale był trudny we współpracy - zdradziła w wywiadzie dla wp.tv ekranowa Aniołowa.
Od razu postawiła sprawę jasno
Jak ujawniła po latach Dykiel, nie miała wówczas zamiaru konfrontować się z kolegą po fachu. Nie przeszkadzało jej, że zagra w produkcji "drugie skrzypce". Wiedziała, że z wybujałymi ambicjami Wilhelmiego nie wygra.
- Nigdy nie pozwolił, żeby ktoś był lepszy od niego. Ja przyjęłam tę zasadę. Powiedziałam: "Romek, ja wiem, to jest twoja rola, to jest twój serial, ja po prostu będę z boku". Dzięki temu między nami był bardzo dobry układ. On był wielką gwiazdą, a Miećka przy okazji robiła swoje.
Pokazał prawdziwą twarz
O tym, że aktor był mężczyzną o niełatwym charakterze, wspominali także inni członkowie ekipy pracującej na planie serialu "Alternatywy 4".
- Wilhelmi był człowiekiem raczej trudnym. Pracował nad rolą bardzo solidnie i kazał sobie tłumaczyć znaczenie właściwie każdego zdania. Szukał ukrytych kluczy. Niestety, robił to głównie w nocy i potrafił zadzwonić o drugiej nad ranem z prośbą o interpretację. Wyrwany ze snu, odpowiadałem nie bardzo logicznie, a Wilhelmi nie popuścił. Wyciskał do końca - przytaczał po latach słowa jednego ze współscenarzystów serialu "Twój Tydzień Wielkopolski".
Miał ogromne ambicje
Co ciekawe, sam zainteresowany nigdy nie ukrywał, że czuje się kimś wyjątkowym. Zdawał sobie sprawę ze swoich atutów i wad.
- Nigdy nie byłem aktorem łatwym, mam w sobie coś kontrowersyjnego, coś niegładkiego. Byłem trudny w odbiorze, trochę spocony, dziki, a podoba się to, co pseudointelektualne, eleganckie, a ja jestem chropowaty - mówił w wywiadach.
Wilhelmi podkreślał, że praca jest dla niego wszystkim. Aktorstwu oddawał się całkowicie. Twierdził, że z uprawianym przez niego zawodem związany jest ogromny ciężar, z którym musi na co dzień się zmagać.
Praca była najważniejsza
Dla kariery poświęcił szczęście w życiu prywatnym. Dwa nieudane małżeństwa zakończone rozwodem i syn, który wychowywał się z dala od ojca, były jego największymi porażkami.
3 listopada 1991 roku aktor niespodziewanie zmarł. Miał zaledwie 55 lat. Do ostatnich chwil aktorstwo było dla niego najważniejszą rzeczą w życiu.
Roman Wilhelmi przeszedł do historii polskiej kinematografii jako jeden z najbardziej charyzmatycznych artystów.
Odnalazła szczęście
Zdecydowanie lepiej udało się pogodzić sprawy rodzinne z karierą Bożenie Dykiel. Swojego męża, Ryszarda Kirejczyka, poznała na planie filmu "Ognie są jeszcze żywe". To była miłość od pierwszego wejrzenia, która zaowocowała szczęśliwym związkiem.
Para dochowała się dwóch córek. Jak podaje tygodnik "Życie na Gorąco", jedna z nich jest dziennikarką, a druga biotechnologiem.
Dykiel od ponad dekady wciela się w postać Marii Zięby z produkcji stacji TVN - "Na Wspólnej". W ciągu ostatnich lat sporadycznie pojawiała się w innych produkcjach. Gościnnie wystąpiła w serialach "Niania", "Na dobre i na złe" oraz "Usta usta". Zobaczyć ją można było także w filmach "Mniejsze zło" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami".