"Allo, Allo!": jak potoczyły się losy Guya Sinera, serialowego porucznika Grubera?
Czy praca na planie kultowego serialu była dla niego przepustką do dalszej kariery, a może ostatnim znaczącym wpisem w aktorskim CV? Zdradzamy, co się stało z ulubieńcem publiczności. Jak dziś wygląda?
Czy czas był dla niego łaskawy?
Początki kariery
Siner przyszedł na świat na Manhattanie w 1947 roku. Jego ojciec był Amerykaninem, a matka Brytyjką. Za namową rodzicielki kształcił się w Wielkiej Brytanii, gdzie jego najbliżsi przeprowadzili się, gdy Guy skończył pięć lat.
W Londynie uczęszczał do Weber Douglas Academy. Tam poznawał tajniki aktorstwa. Szybko też zaczął występować na deskach teatrów i już jako 23-latek odebrał nagrodę Rodney Millington za odegranie The Emcee w "Kabarecie".
Pierwsze sukcesy
W tym samym czasie zaczął pojawiać się w serialach. W 1972 można było go zobaczyć w kryminalnej serii "Z Cars", a rok później się w brytyjskiej produkcji "Softly Softly".
Aktor zagrał skromne role zarówno w serialach z serii "Star Trek", jak i "Doktor Who", i jest jedną z 26 osób na świecie, które mogą się tym pochwalić.
Chyba nikt nie spodziewał się aż takiego sukcesu
Nie da się jednak ukryć, że życiowym osiągnięciem Sinera było wcielenie się w porucznika Wehrmachtu w "Allo, Allo!". W kultowej komedii występował przez cały czas trwania produkcji. Nie zabrakło go również w scenicznej adaptacji serialu, która dotarła nawet do Australii. Podczas trasy ze spektaklem odwiedził ten kontynent dwukrotnie.
Nie zrezygnował z aktorstwa
Od zakończenia produkcji "Allo, Allo!" Siner częściej występuje w teatrze niż na małym i dużym ekranie. W branży filmowej zajmuje się m.in. scenopisarstwem i produkcją, odegrał też kilka epizodycznych ról. Mogliśmy zobaczyć go chociażby jako urzędnika więziennego w dreszczowcu Davida Lyncha "Zagubiona Autostrada". Oprócz tego miał swoje pięć minut w słynnej serii "Piraci z Karaibów". W pierwszej części cyklu, czyli "Klątwie Czarnej Perły", wcielił się w postać kapitana portu.
Nie da o sobie zapomnieć
Guy próbował także swoich sił w dubbingu. To on podłożył głos pod złoczyńcę Man Raya w kreskówce "SpongeBob Kanciastoporty".
W ostatnich latach dostawał jedynie niewielkie role w brytyjskich telewizyjnych produkcjach. Jego ostatnie jak dotąd wystąpienie w telewizji miało miejsce w 2014 roku. Zagrał wtedy pana Whitmore'a w komedii "Mr. Sloane". Nie zagościł niestety na dłużej na ekranie, bo powstało jedynie sześć odcinków serialu.
W październiku aktor świętował 68. urodziny. Trzeba przyznać, że mimo upływu lat wciąż przypomina serialowego Gruber, jakiego znamy z dawnych czasów.