Alicja Bachleda-Curuś o stanie swojego taty
Aktorka na co dzień mieszka w Los Angeles ze swoim synkiem Henrym. Na pewno trudno jej jest być tak daleko od swoich rodziców mieszkających na południu Polski.
Alicja Bachleda-Curuś lata temu wyprowadziła się do Los Angeles, by spełniać marzenia o aktorstwie. Dzięki dzieciństwu spędzonemu na podróżach świetnie znała język angielski, a dzięki pieniądzom zamożnych rodziców mogła pozwolić sobie na wyjazd do Stanów.
Chociaż wciąż nie zawojowała świata kinematografii, to występ w 2009 roku w filmie "Ondine" odmienił jej życie. Na planie poznała Colina Farrella, z którym dziś ma synka, Henry'ego. Nie żyje już z aktorem, ale wciąż mieszka w słonecznym Mieście Aniołów. Rozłąka z ukochanymi rodzicami musi być dla niej trudna, zwłaszcza w tym pandemicznym czasie.
Kilka dni temu jeden z tygodników napisał, że ojciec aktorki jest poważnie chory, a ona w związku z tym próbuje szybko dostać się do naszego kraju. Teraz Bachleda zabrała głos:
"Tata, Bogu dzięki, czuje się świetnie i mam nadzieję, że nie dotrą do niego te bzdury. Chciałam uspokoić wszystkich, którzy po przeczytaniu tych doniesień dzwonili z troską."