"Alf": ponure kulisy telewizyjnego hitu
"Alf" stał się jedną z ulubionych produkcji telewizyjnych na całym świecie. Dzieci i młodzież niemal na całym świecie szalały za kudłatym kosmitą. Amerykański serial tworzony przez NBC w latach 1986-1990 składał się z czterech serii i 102 odcinków. Co ciekawe, nazwa każdego z nich była jednocześnie nazwą piosenki, której tytuł związany był z fabułą danego epizodu.
Co działo się za kulisami?
**"Alf" stał się jedną z ulubionych produkcji telewizyjnych na całym świecie. Dzieci i młodzież niemal na całym świecie szalały za kudłatym kosmitą. Amerykański serial tworzony przez NBC w latach 1986-1990 składał się z czterech serii i 102 odcinków. Co ciekawe, nazwa każdego z nich była jednocześnie nazwą piosenki, której tytuł związany był z fabułą danego epizodu. Fabuła była oparta na zabawnych perypetiach rodziny Tannerów. Żyli spokojnie w niewielkim domu na przedmieściach. Niespodziewanie tę sielankę zakłóciła katastrofa statku kosmicznego z innej planety, który rozbił się o dach ich garażu. Kosmita, nazwany przez dzieci Tannerów Alfem (Alien Life Form - Obca Forma Życia) zamieszkiwał w ich domu, a jego temperament i niespotykane na Ziemi zwyczaje szybko wywróciły spokojne dotąd życie rodziny do góry nogami. Opowieść o losach Tannerów przyciągała przed telewizory miliony widzów. Aktorzy, którzy wystąpili w serii zyskali wielką popularność. Bajka? Otóż niekoniecznie. Dopiero po latach okazało się, że
praca na planie hitowej produkcji była daleka od pokazywanej na ekranie idyllicznej atmosfery...
Przykre wspomnienia Elson
Szczególnie mało przyjemne wspomnienia związane z pracą na planie ma Andrea Elson, czyli serialowa Lynn Tanner. Gdy trafiła na plan serialu, miała 17 lat. Na ekranie była tryskającą energią, sympatyczną nastolatką, ale niewielu widzów wiedziało, ile ją to kosztowało.
- Na planie panowało niezdrowe napięcie związane z tym, że obsada produkcji musiała grać drugie skrzypce. Byliśmy tłem dla maskotki. Był Alf, a dopiero potem jego rodzina - żaliła się w jednym z wywiadów aktorka.
Rosnące wymagania producentów i nerwowa atmosfera odbiły się na zdrowiu dziewczyny. Pod koniec drugiego sezonu u aktorki zdiagnozowano bulimię.
- Kiedyś byłam chuda niczym patyk. Potem zaczęły mi rosnąć piersi, miałam coraz większe biodra. Nie podobało mi się to. Chciałam znów być bardzo szczupła. Gdy rozpoczęły się zdjęcia do serialu, chodziłam pięć razy w tygodniu na siłownię. Miałam obsesję na tym punkcie – wspominała.
Na planie panowały trudne warunki
Jak się okazuje, nie tylko jej trudno było odnaleźć się na planie. Mało komfortowo czuli się także inni aktorzy. – Nikt nawet nie chciał wrócić, by nakręcić epilog – skwitowała Elson.
Podobne wspomnienia, związane z pracą ponad siły ma jej ekranowa mama, Kate Tanner, czyli Anne Schedeen. Aktorka w jednym z wywiadów przyznała, że realizacja jednego, 25-minutowego odcinka trwała zazwyczaj 25 godzin.
- To była ciężka i ponura praca. Nie mogłem doczekać się końca – potwierdzał Max Wright, który wcielił się w głowę rodziny, Willa Tannera.
Serialowy Willie skrywał mroczną tajemnicę
Wright jednak po zakończeniu zdjęć do Alfa zamiast zasłynąć kolejnymi rolami, zasłynął niestety skandalami. Przed laty prasa rozpisywała się o jego problemach z prawem. Wright został aresztowany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i skazany na wyrok w zawieszeniu. Sytuacja ta powtórzyła się parę lat później.
Na zmianę jego trybu życia nie wpłynęła nawet choroba. U Wrighta zdiagnozowano chłoniaka. Leczenie przyniosło pozytywny skutek, a gwiazdor "Alfa" szybko powrócił do dawnych przyzwyczajeń. Co więcej, jego rodziną i fanami wstrząsnęły informacje o jego mrocznej tajemnicy. "The National Enquirer" opublikował fotki, przedstawiające Maxa palącego crack i całującego się z mężczyzną. Fanów aktora najbardziej zszokowała jednak wypowiedź jednego z kochanków Wrighta:
- Jego życie wymknęło się spod kontroli. Nie przejmował się niczym, nawet tym, że może być narażony na AIDS. Spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu, wybieraliśmy bezdomnych mężczyzn, zabieraliśmy do siebie do domu i płaciliśmy im 100 dolarów za seks bez zabezpieczeń. Max zgodził się nawet żebym filmował, jak zabawia się nimi. Oczywiście, wszyscy byliśmy w tym czasie na haju.
Pułapki na planie
Na planie łatwo nie miał wcielający się w Alfa, mierzący 90 cm aktor węgierskiego pochodzenia Mihaly "Michu" Meszaros. Z jego usług korzystano jedynie w odcinkach sezonu 1 i 2 wtedy, gdy scena wymagała ukazania całej postaci Alfa. Artysta wspominał jednak, że ciężko było mu pracować w pełnym kostiumie, gdyż w jego wnętrzu panowało trudne do zniesienia gorąco.
Pozostali członkowie obsady musieli uporać się z innymi kłopotami. Plan serialu, który zbudowano w niewielkiej hali, stanowił dla artystów prawdziwy tor przeszkód. Pomieszczenia domu Tannerów było umieszczone 120 cm nad ziemią, by móc stworzyć 14 zapadni, które umożliwiały obsługę kukiełki Alfa. Dlatego też aktorzy w czasie realizacji zdjęć musieli skupiać się nie tylko na wypowiadanych kwestiach, ale także na tym, by nie wpaść do zapadni.
Pechowa produkcja?
Trudno oprzeć się wrażeniu, że "Alf", mimo iż tak kochany przez widzów, był pechowy dla członków obsady. Właściwie żaden z nich nie zrobił już porównywalnej kariery w innej produkcji, a niektórzy nie mogąc odnaleźć się w branży filmowej, zrezygnowali z aktorstwa.
Ann Schendeen bez powodzenia zagrała po zakończeniu produkcji w kilku serialach i zakończyła karierę w 2001 roku. Andrea Elson próbowała jeszcze sił w kinie, ale ostatnią rolę zagrała w 1998 roku.
Kariera Maxa Wrighta po zakończeniu serialu mocno podupadła. Do jego większych ekranowych osiągnięć można zaliczyć drugoplanową rolę w "Przyjaciołach". Wyrastający w latach 90. Na dziecięcą gwiazdę Brian Tanner (Benji Gregory) nie zrobił kariery w kinie. Jego wielka przygoda z filmem zakończyła się w 1993 roku.