Aleksandra Zienkiewicz przeszła ogromną metamorfozę. Zobaczcie, jak zmieniła się gwiazda "Pierwszej miłości"
Schudła 10 kilogramów
Chciała zostać politykiem lub założyć własną cukiernię - jednak najbliżsi namówili ją, by spróbowała swoich sił jako aktorka. I chociaż Aleksandra Zienkiewicz, która 10 lipca obchodzi 34. urodziny, nie dostała się do wymarzonej szkoły aktorskiej, zachwyciła ekipę na castingu do serialu "Pierwsza miłość" i otrzymała rolę Kingi, w którą wciela się już od dobrych 14 lat.
Nauczyła się łączyć pracę zawodową z macierzyństwem i bez problemu znajduje czas na swoje ukochane hobby – sport. To właśnie dzięki zdrowemu trybowi życia przeszła niedawno spektakularną przemianę, schudła aż 10 kilogramów i obecnie zachwyca wszystkich nienaganną sylwetką.
"Bardzo ją lubię"
Ekipy, która kompletowała obsadę do kręconej we Wrocławiu i okolicach "Pierwszej miłości", nie zraził wcale fakt, że Zienkiewicz nie dostała się na studia aktorskie (po oblanym egzaminie zapisała się do Studium Animacji Kulturalno-Oświatowej ze specjalizacją teatralną); od razu dostrzegli w młodej dziewczynie ogromny potencjał i powierzyli jej jedną z głównych ról w serialu.
- Skłamałabym, mówiąc, że Kinga nigdy mi nie irytowała. Ale bardzo ją lubię - mówiła o swojej bohaterce w rozmowie z Agencją W. Impact.
20-latka miała wówczas niewielkie doświadczenie aktorskiej - wcześniej zagrała w dwóch filmach off-owych, "List" (2003) i "Niedziela" (2004).
Młodzieńcze marzenia
Później Zienkiewicz pojawiła się gościnnie w kilku serialach - "Biurze kryminalnym", "Fali zbrodni", "Galerii" czy "Świecie według Kiepskich"; występuje też czasami na teatralnej scenie.
Początkowo nie wiązała jednak dalszych planów z aktorstwem, myślała, że to tylko krótkotrwała przygoda. Śmiała się, że gdyby nie trafiła na plan "Pierwszej miłości", zapewne zostałaby politykiem (chociaż rodzina robiła wszystko, by wybić jej ten pomysł z głowy) albo cukiernikiem - ma bowiem prawdziwy talent do pieczenia ciast i tortów.
- Uwielbiam piec, często pytam, czy ktoś ma urodziny, bo gdy zobaczę jakiś fajny przepis na tort, to szukam powodów, żeby go upiec - mówiła w magazynie "Program TV".
Fantastyczna przemiana
Przez długi czas aktorka zmagała się z nadprogramowymi kilogramami - opowiadała, że wypróbowała mnóstwo diet, jednak żadna z nich nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Ostatnio jednak Zienkiewicz chętnie chwali się swoją idealną figurą i zdradza, że udało się jej zrzucić aż 10 kilogramów. Pytana o swój przepis na doskonałą formę, wyjawiła, że to wszystko dzięki zdrowemu trybowi życia. Aktorka przestała sobie odmawiać jedzenia, a za to zaczęła więcej ćwiczyć - uwielbia zresztą sport i rozrywki na świeżym powietrzu. Bierze również udział w rozmaitych imprezach sportowych, między innymi biegach charytatywnych.
- Wcześniej kładę się spać, wcześniej wstaję. Zmieniłam też nawyki żywieniowe. Poza tym, kiedy tylko mam czas, ćwiczę jogę - mówiła w "Tele Tygodniu".
"Oszalałam na punkcie rodziny!"
Zienkiewicz stawia na zdrowy tryb życia zwłaszcza od chwili, kiedy została mamą - jak przyznaje, zwariowała na punkcie swojego dziecka i nie da się ukryć, że macierzyństwo bardzo jej służy. Lecz chociaż grana przez nią bohaterka jest mamą już od dawna, aktorka przyznawała, że wcale nie było jej dzięki temu łatwo odnaleźć się w tej nowej roli.
- Zawsze lubiłam dzieci. Miałam z nimi do czynienia dużo wcześniej niż na planie. Myślałam, że to daje mi sporą wiedzę. Myliłam się - śmiała się w "Tele Tygodniu". - Owszem, było mi na pewno łatwiej niż mamom, które wcześniej nie miały styczności z maluchami, ale prawda jest taka, że swoje dziecko zawsze traktuje się inaczej. Za pierwszym razem bałam się sama zmienić pieluchę, a przecież robiłam to wcześniej wiele razy.
Udaje się jej łączyć obowiązki domowe z pracą, a także znaleźć czas na rozwijanie swoich zainteresowań - choć nie ukrywa, że gdy na świat przyszło dziecko, jej życie całkowicie się zmieniło.
- Czas przelatuje przez palce, ale nie odpuszczam żadnej chwili. Albo cały dzień obcuję z przyrodą, albo gotuję, piekę. Oszalałam na punkcie swojej rodziny! - dodawała.