Ze szczytu na bezrobocie
Minęła dekada odkąd silna pozycja Aleksandry Jakubowskiej w życiu publicznym zmieniła się o 180 stopni. Dwa brakujące w ustawie o radiofonii i telewizji (nad którą prace nadzorowała) słowa "lub czasopisma" pogrążyły ją na dobre. W wyniku afery Rywina sąd skazał Jakubowską na karę 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Jednak dotkliwsze od tego wyroku okazało się dla niej polityczne wykluczenie.
A śledząc jej dotychczasowy życiorys mogłoby się wydawać, że Jakubowska z każdej opresji potrafi wyjść cało.
W stanie wojennym została negatywnie zweryfikowana i zwolniona z pracy w redakcji jednego z magazynów (choć należała do PZPR). To nie zakończyło jednak jej dziennikarskiej kariery. W 1989 roku ściągnięto ją z "Rzeczpospolitej" do "Dziennika telewizyjnego". Kiedy w 1991 roku odeszła z telewizji, zaledwie cztery lata później objęła funkcję rzecznika rządu Józefa Oleksego, a później Włodzimierza Cimoszewicza. Następnie stała się jednym z najbliższych współpracowników Leszka Millera. Przeżyła katastrofę rządowego helikoptera, który rozbił się pod Piasecznem. Nie załamała się nawet po osobistym dramacie, jakim z pewnością były narodziny niepełnosprawnego syna, Piotra. A jednak polityczne afery zmiotły ją nie tylko ze sceny politycznej, ale i życia publicznego. Jak na łamach "Gali" wspomina Jakubowska, jej problemy zaczęły się w 2004 roku, kiedy pod zarzutem korupcji aresztowano jej męża.
- Od tamtej chwili, przez kilka lat, byłam w tym kraju pariasem. Znalazłam się na czarnej liście. (...) Ja i mój mąż byliśmy przez 5 lat bez pracy. Żeby mieć pieniądze na życie, sprzedawałam domowe antyki, moją biżuterię. Kiedy nie mogłam już więcej, to zaczęliśmy pożyczać pieniądze od znajomych. Do dzisiaj mam u nich długi - zdradza w rozmowie z Maciejem Kędziakiem.