Aktorka z "Gry o tron" krytykuje odważne sceny, które nakręciła kilka lat temu
Carice van Houten pod wpływem ruchu #MeToo zmieniła zdanie na temat nagości na ekranie. Nie jest przekonana, czy rozbierane sceny z jej udziałem na pewno były potrzebne w serialu "Gra o tron".
18.05.2020 14:50
"Gra o tron" to jeden z najbardziej wypakowanych golizną, oczywiście kobiecą, seriali w historii telewizji. I nawet jeśli aktorki godziły się na takie warunki pracy dziesięć lat temu, dziś przyznają, że mają wątpliwości co do scen seksu. Carice van Houten, czyli serialowa Melisandre, w rozmowie z serwisem Insider mówi, że nie miała nic przeciwko nagim scenom, kiedy je kręciła, ale ruch #MeToo dał jej dużo do myślenia.
– Kiedy zaczął się ruch #MeToo, ja też zaczęłam się zastanawiać. To zmieniło moje postrzeganie całej mojej kariery, nie tylko "Gry o tron". Zaczęłam się zastanawiać, z perspektywy czasu: "dlaczego ta scena musiała być rozbierana? Czemu uznawano to normalne?". Zaczęłam kwestionować takie rzeczy i nie tyle nawet kogoś obwiniałam, co to pokazało, jak wyewoluowaliśmy i jak ruch na mnie wpłynął. Stałam się bardzo świadoma męskich spojrzeń (...) – opowiada aktorka.
Zobacz także: "Gra o tron": Po tej śmierci wszystko jest możliwe. Porzućcie nadzieję
Dawna Melisandre z GoT dziś już zupełnie inaczej patrzy na świat, a dowodem na to ma być film "Instinct", który stworzyła razem z reżyserką Haliną Reijn. Panie założyły razem firmę produkcyjną Man Up, która skupiać się będzie na historiach filmowych opowiadanych z perspektywy kobiet i tworzonych przez kobiety.
– Zrobiłyśmy coś w rodzaju dogmatu z tego, że kończymy z nagością. Nie potrzebujemy pokazywać nagości, żeby stworzyć intymność, nie potrzebujemy do tego widzieć piersi – mówi Carice van Houten.
Aktorka dodaje, że zawsze była bardzo liberalna i broniła nagości, wychodząc z założenia, że czemu ludzie nie mogą zobaczyć sutka na ekranie, skoro oglądają karabiny maszynowe? Dziś podchodzi do tego inaczej i pyta, czy aby na pewno nagość jest potrzebna w danej scenie. Jak mówi, dzięki #MeToo stała się bardziej świadoma.
Wcześniej w podobnym tonie wypowiadały się Lena Headey (Cersei z "Gry o tron") i Emilia Clarke (Daenerys). Ta druga przyznała w wywiadzie, że bardzo ciężko znosiła kręcenie nagich scen, zwłaszcza na początku. Zdarzało się, że zamykała się w łazience i płakała przed wejściem na plan. Nie brakowało też sytuacji, kiedy jej mówiono przed rozbieranymi scenami: "Nie chcesz zawieść fanów". Dopiero w ostatnich sezonach mogła sobie pozwolić na mówienie "nie" w takich momentach.