Zmarł w ubiegłym roku. W końcu podano przyczynę śmierci
Brytyjski aktor Luke Westlake zmarł 18 czerwca 2020 r. Do tej pory nie wiedzieliśmy, jaka była przyczyna jego śmierci. Okazuje się, że Westlake popełnił samobójstwo. Poznaliśmy także powód.
29.01.2021 20:54
Luke Westlake nie miał może imponującego CV, ale bez wątpienia stopniowo rozbudowywał swój dorobek. Przełomem dla niego był występ w cenionym serialu "Luther", gdzie zagrał w jednym odcinku obok Idrisa Elby. Oprócz tego fani brytyjskich kryminałów mogli go zobaczyć także w "Detektyw Staffe. Mroczne zbrodnie". Jego karierę, tak jak wielu innych aktorów i aktorek, przerwała pandemia koronawirusa. Aktor zmarł nieoczekiwanie 18 czerwca 2020 r. w wieku 26 lat, ale nie podano wówczas przyczyny.
Teraz już wiemy, że Westlake, który w 2017 r. ukończył jedną z najlepszych brytyjskich szkół teatralnych, niestety zupełnie nie mógł sobie poradzić z nową rzeczywistością. Według informacji podanych przez brytyjskie media aktor zmarł przez powieszenie. Dochodzenie wykazało, że podczas pierwszej ogólnokrajowej blokady w Wielkiej Brytanii Westlake mocno przeżywał fakt, że nie ma pracy. Cierpiał także z powodu rozpadu związku. Próbował odebrać sobie życie już w kwietniu ubiegłego roku.
17 czerwca Westlake wysłał wiadomość do swojej byłej dziewczyny, Hannah Llewelyn, grożąc, że się zabije. Według raportu znaleziono go martwego następnego ranka.
Podczas sekcji zwłok toksykolog wykrył u Westlake’a znaczną ilość THC. W dochodzeniu odkryto również, że kilka miesięcy przed samobójstwem Westlake chciał pójść na terapię z powodu nieprzepracowanej traumy z dzieciństwa, ale odmówiono mu jej, ponieważ specjaliści chcieli najpierw zająć się jego problemami z narkotykami i alkoholem.
"Przez lata cierpiał na depresję. Nadużywał alkoholu i marihuany w ramach mechanizmu radzenia sobie. Zgłosił, że był ofiarą przemocy w dzieciństwie i nie zgadzał się z planami lekarzy, którzy najpierw chcieli radzić sobie z jego uzależnieniami, a potem przejść do leczenia wcześniejszych urazów" – powiedział asystent koronera Michael Walsh. Dodał, że aktor nie radził sobie ze stresującymi czynnikami – związkiem i pracą – co niestety pchnęło go do odebrania sobie życia.