Agnieszka Dygant nie musi już gonić za pracą. Stać ją na luksusowe życie
GALERIA
Agnieszka Dygant od kilku lat nie goni już tak za pracą, jak na początku kariery. Gra w jednym, góra dwóch filmach rocznie. Jak się jednak okazuje, dużo mniej pracy wcale jej nie przeszkadza. Przeciwnie, wciąż może sobie pozwolić na życie na wysokim poziomie. Wszystko dzięki dwóm hitowym serialom, w których była gwiazdą. Chodzi oczywiście o "Nianię" i "Prawo Agaty". Drugi, który skończył się dwa lata temu, cieszył się dużą popularnością i doczekał kilku sezonów. Pierwszy z kolei do dziś cieszy się sympatią widzów i raz na jakiś czas emitowane są jego powtórki.
"Nianię" ostatnio postanowiła wyświetlać jedna z komercyjnych stacji. Co ciekawe, pokazuje nawet od kilku do trzynastu odcinków sitcomu dziennie. Choć hit zakończył się w 2009 roku, wciąż spływają związane z nim tantiemy. Ich wysokość zależy od danego kontraktu, ale jak ustalił "Super Express", miesięcznie mogą dawać spore sumy. - Jeśli jednak przyjmiemy, że za jeden dostaje tylko 20 zł - a stawki bywają dużo lepsze! - to dziennie daje to 260 zł, miesięcznie 5200 zł - sugeruje tabloid. Wyrobienie statusu gwiazdy dużo ją jednak wcześniej kosztowało.
Praca ją pochłonęła
Aktorka przyznała w wywiadzie, że czas, w którym jej kariera była w wyjątkowym rozkwicie mocno odbił się na jej życiu prywatnym. Choć właśnie wtedy zdecydowała się na dziecko, wir pracy wciągnął ją na tyle, że nie potrafiła znaleźć odpowiednio dużo czasu dla syna.
- Grałam główną rolę w serialu, codziennie spędzałam na planie po 12 godzin. To obciążające. Odbijało się to na moim zdrowiu, do tego doszło oczywiście poczucie winy związane z dzieckiem. Wyszłam z domu, gdy mój syn miał rok, a wróciłam, gdy miał pięć. Poczułam, że chcę z nim spędzić więcej czasu, lepiej go poznać, pobyć z nim na co dzień. Tym bardziej że to był ważny dla niego moment, bo zmieniał przedszkole, szedł do zerówki. Chciałam przy nim być - powiedziała Agnieszka Dygant w rozmowie z "Grazią".
Czas dla rodziny
Mocna zawodowa pozycja i ciągłe zainteresowanie ze strony fanów z pewnością kusiły, by angażować się w kolejne projekty. Aktorka zorientowała się jednak, że nie łączy życia prywatnego z zawodowym tak, jakby tego chciała. W końcu powiedziała "stop".
- Uspokoiłam wyrzuty sumienia. Pamiętam moment, kiedy się okazało, że nie panuję nad domowymi sprawami. Xawery miał w przedszkolu malowanie pisanek, a ja miałam wtedy pracę o późniejszej godzinie. Mogłam wziąć udział w tym malowaniu, ale nie zapamiętałam tej informacji. Odwiozłam syna do przedszkola i spokojnie wracałam do domu. Miałam jeszcze 2-3 godziny, żeby się przygotować do pracy. I nagle telefon z przedszkola, że czekają tylko na mnie. Mój syn płakał, bo wszyscy rodzice byli, poza mną - przyznała.
Jedyne wyjście
Z perspektywy czasu stwierdziła, że chwilowa przerwa i wycofanie się z show-biznesu była jedynym wyjściem.
- Wtedy pomyślałam, że coś jest nie tak, skoro o tym zapomniałam. Grałam w serialu, dobrze zarabiałam, spełniałam marzenia, a z drugiej strony miałam totalne poczucie winy. Naprawdę źle się poczułam. Kiedy serial się skończył i przyszedł moment, że mogłam posiedzieć w domu i trochę odpocząć, to z tego skorzystałam - podsumowała aktorka.
Udany powrót
Dziś Dygant znów może się pochwalić świetnymi propozycjami zawodowymi i że wróciła do czołówki polskich aktorek. Trudno się oprzeć wrażeniu, że znów wybrała sobie na to najlepszy moment.
- Chociaż bycie mamą jest fajne, były chwile, kiedy czułam, że jest mi przykro, że już chcę wracać na plan i że zaczynam być wredna w domu. Nawet mój facet powiedział: "Wracaj już do tej pracy, bo nas zamęczysz" - wyznała aktorka w wywiadzie udzielonym dla "Grazii". - Nie zastanawiałam się nad tym, czy przerwa dobrze mi zrobiła. Uważam, że nie robimy pewnych rzeczy, bo nie mieliśmy ich robić. Nie grzebię się w tym, czego nie zrobiłam, bo skoro czegoś nie zrobiłam czy gdzieś nie poszłam, to znaczy, że musiałam być gdzie indziej. Tak jest wygodnie - podsumowała gwiazda.