Agnieszka Chylińska ma już nastoletniego syna. Ale w duszy sama nadal jest 14‑latką
Agnieszka Chylińska pojawiła się ostatnio w "Dzień Dobry TVN" - opowiedziała o swojej nowej książce, a w rozmowie wspomniała też o dzieciach, które wchodzą w okres dojrzewania.
Agnieszka Chylińska karierę zaczynała jako ostra buntowniczka. Do tej pory utrzymuje ten wizerunek, choć jest on nieco łagodniejszy. Wszystko dlatego, że piosenkarka jest mamą trójki dzieci, a na dodatek pisze książki dla najmłodszych. Wbrew pozorom, tatuaże i szalony charakter świetnie składają się w całość z odpowiedzialnością za pociechy i talentem pisarskim. Chylińska ma wiele twarzy, ale w każdej z ról jest prawdziwa, naturalna i za to fani ją kochają.
Chylińska w "Dzień Dobry TVN" opowiedziała o swojej najnowszej książce - kolejnej część historii Zezi, "Zezia, miłość i bunt na statku". Bohaterką jest dziewczyna, którą znamy z wcześniejszych pozycji autorstwa Chylińskiej. Gwiazda zaczęła tworzyć opowieści o Zezi już w 2012 roku. Wtedy bohaterka była jeszcze dzieckiem, teraz to nastolatka, która boryka się z trudami dorastania.
Przy okazji Chylińska wspomniała o tym, jak wychowuje jej się nastolatki. Agnieszka po raz pierwszy została mamą w 2006 r. - Ryszard ma więc już 13 lat. Później na świat przyszła Estera, która ma 9 lat. Krystyna jest najmłodsza - to 6-latka. Gwiazda wychowuje swoją gromadkę, koncertuje, jest jurorką w "Mam talent", a do tego pisze książki. Chylińska umie planować i nie marnuje czasu.
W "DDTVN", podczas rozmowy z Rusin i Kraśko, wyznała: - Ciągle jestem w kontakcie z 14-letnią Agnieszką - między innymi dlatego chciała napisać książkę dla nastolatek. - Rosnący biust i różne historie. Lubię pisać. Ulżę sobie. Przypomnę sobie siebie. Mam też przyjaciółki, które borykają się z dzieciakami.
Chylińska dodała, że niełatwo jest mieć dzieci i wychowywać je, gdy samemu jest się łobuzem. Łobuziarą jest też Zezia.
- Lubię tę postać, bo wkładam w nią siebie, swoje dzieci. Jest prostolinijna, bez udawania.
Piosenkarka pisała i miała w tym swój cel. Chodziło o dorastających odbiorców.
- Zależało mi na tym, żeby dzieciak czuł zaufanie, żeby czuł, że go nie wkręcam. Nie ma tu morału, tezy, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Życie jest takie, że tezy można sobie robić na 20 minut albo na 24 godziny. Zmagam się tam ze swoimi historiami, przemyśleniami - powiedziała. Ze śmiechem dodała, aby czytelnicy nie bali się.
- Nie chcę dilować z dzieciakiem, który sięgnie po tę książkę Chciałabym, żeby po książkę sięgała mama i córka.