Afera dezynfekcyjna. Basia Ritz odpowiada na miażdżące komentarze
W ostatnim czasie Basia Ritz nie ma łatwo. Zwycięzczyni "MasterChefa" postanowiła odpowiedzieć na falę krytyki.
06.10.2021 01:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"MasterChef" w dalszym ciągu jest jednym z najpopularniejszych programów telewizyjnych w kraju. Dowód na to jest prosty - na ekranach możemy oglądać już dziesiątą jego edycję! Co równie warte podkreślenia, uczestnicy, którzy wyróżniają się na tle konkurentów, rzeczywiście osiągają sukcesy również po zakończeniu programu.
Bohaterowie "MasterChefa" już po pierwszej edycji zaczęli otwierać własne restauracje. Jedne z nich prosperowały lepiej, inne gorzej, a jeszcze inne przetrwały do dziś. Przykładem na to jest historia zwyciężczyni pierwszej edycji show, Basi Ritz i jej lokalu - Restauracja Ritz.
Zobacz także
W ostatnim czasie jednak Basia Ritz spotkała się z miażdżącą falą krytyki. Jej restaurację odwiedziła znana tiktokerka. Powiedzieć, że była średnio zadowolona z wizyty, to jak nie powiedzieć nic. - Odwiedziłam restaurację zwyciężczyni "MasterChefa", no i słuchajcie, jaka akcja. Wchodzę tam sobie na luzaku w porze lunchowej. Chcę zamówić lunchyk, a kelner wskazuje mi menu i mówi, że jest pandemia i żebym się lepiej zastanowiła, bo koszt dezynfekcji, jeśli nie zamówię, będzie wynosił 50 złotych - relacjonowała zniesmaczona Agata Testuje.
Tiktokerka dodała również, że smak potraw nie tyle nie poprawił jej wrażeń, co jedynie je pogorszył: - Dobrego smaku to ja tam nie uświadczyłam, ale za to soli tam nie żałowali. Za ten obleśnie słony lunch zapłaciłam 139 złotych. Nie polecam - mówiła. Na restauratorkę spadł przez to ogrom krytyki.
Basia Ritz nie pozostała w tej sprawie cicha i obojętna. Chodzi w końcu o jej dobre imię. "Szanowni Goście, jest mi bardzo przykro, że muszę ustosunkować się do fali hejtu, która akurat mnie zalewa. (...) Stwierdzenie, że jeżeli nie zamówi się niczego w naszej restauracji, za dezynfekcję trzeba będzie zapłacić 50 zł, jest po prostu nieprawdziwe, jest wręcz oszczerstwem. W naszej restauracji kładziemy duży nacisk na komfort naszych Gości i higienę, więc po każdej wizycie automatycznie stoliki są dezynfekowane i na nowo nakrywane nawet, jeżeli Goście nie zdecydowali się na posiłek" - napisała.
"Karta dostępna jest przy wejściu, dzięki czemu Goście mogą zapoznać się z naszym prawie codziennie zmieniającym się menu. Ponieważ w czasach pandemii wdrożono ścisłą koncepcję higieny, aby chronić wszystkich Gości, nasi kelnerzy proszą o zapoznanie się z menu po wejściu do restauracji, zanim zajmą miejsce przy nakrytych stołach. Nigdy nie zażądano od Gościa zryczałtowanej opłaty za sprzątanie stołu w celu dezynfekcji" - dodała restauratorka.