Adrianna Biedrzyńska o swojej chorobie: "urodziłam się na nowo"
Adrianna Biedrzyńska już dawno tak się nie bała. Gdy kilka dni temu czekała na diagnozę lekarzy z bydgoskiego szpitala, myślała o najgorszym. W końcu poznała prawdę: guz mózgu. Jak dziś czuje się artystka i kto wspiera ją w walce z chorobą?
Największy koszmar aktorki
Nie chciała nikogo martwić
Ostatnie tygodnie były dla Adrianny Biedrzyńskiej prawdziwym koszmarem. Aktorka niespodziewanie trafiła na oddział neurologii do szpitala im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy. Nie chciała wówczas, aby ta wiadomość dotarła do mediów. Starała się nikogo nie martwić tą informacją, dlatego nawet swoich fanów powiadomiła o chorobie dopiero po powrocie do domu.
Wszystko w rękach lekarzy
Przeprowadzone w szpitalu badania nie pozostawiły żadnych złudzeń. Wkrótce Biedrzyńska usłyszała dramatyczną diagnozę: to guz mózgu. Jednak lekarze nie pozwolili aktorce się załamać. Dali nadzieję, że dopiero wyniki biopsji będą mogły ustalić skalę choroby. W oczekiwaniu na kolejną wiadomość Biedrzyńska przeżyła chwile grozy. To były najbardziej stresujące godziny w jej życiu.
Guz nie jest złośliwy
W końcu lekarze pojawili się przy jej łóżku z wynikami badań histopatologicznych. Nie chcąc dłużej trzymać pacjentki w niepewności oznajmili, że wykryty guz nie jest złośliwy. Aktorka nie kryła radości. Dobrą nowiną od razu podzieliła się z fanami na swoim Facebooku.
- Dziękuję wszystkim lekarzom i cudownemu personelowi za wsparcie, za kochane słowa i nadzieję, którą mi cały czas dawaliście! Dziękuję onkologii w Fordonie! 21 lipca 2014 rok to moja druga data urodzenia. Mojej kochanej Rodzince dziękuje za to ze jesteście! Mamo nie płacz! Sebastian... już pisałam, z nieba przyfrunąłeś do mnie. Chociaż było dokładnie odwrotnie. Znowu młodsza Ada. (...) No to żyję. Ale teraz to już idę po bandzie... Tym F16 muszę polecieć. Tylko że za sterami – napisała.
Może liczyć na wsparcie narzeczonego
Lekarka, która przez ten trudny czas opiekowała się Biedrzyńską, w rozmowie z "Super Expressem" potwierdziła informację o pobycie aktorki w szpitalu. Zapewniła jednak, że artystka wróciła już do domu.
Teraz, jak nigdy wcześniej, gwiazda może liczyć na wsparcie swojej rodziny. Jej narzeczony, Sebastian Błaszczak, nie odstępuje ukochanej nawet na krok. Dba, aby się nie przemęczała i pomaga jej odzyskać siły. Ale nie tylko on robi wszystko, aby Adrianna zapomniała o niedawnym koszmarze.
Michalina pogodziła się z matką?
Choć jeszcze niedawno mówiono o napiętych relacjach Biedrzyńskiej z córką, to dziś obie panie mogą na siebie liczyć. W obliczu choroby, wszystkie animozje odeszły w zapomnienie. Michalina Robakiewicz przyznała w rozmowie z tabloidem, że już wkrótce spotka się z matką.
- Mama czuje się dobrze. Wszyscy jesteśmy dobrej myśli. Zawsze trzeba być dobrej myśli. Zobaczę się z nią za kilka dni, jak wróci do Warszawy. Teraz jest u rodziny w Bydgoszczy - powiedziała odtwórczyni roli Kamili w "Klanie".
Powoli odzyskuje siły
Oprócz rodziny i najbliższych przyjaciół, za artystkę trzyma kciuki również rzesza wiernych fanów. To oni motywują Biedrzyńską do dalszej walki z chorobą i zasypują ją słowami otuchy. Wzruszona aktorka za pośrednictwem portalu społecznościowego postanowiła odwdzięczyć się wszystkim za okazane jej wsparcie.
- Dziękuję! Bardzo, bardzo dziękuję za tyle cudownych, ciepłych słów! O matko, nie spodziewałam się. Jestem wzruszona i szczęśliwa. Kilka miesięcy temu, długo zastanawiałam się, czy założyć taką stronę. Teraz wiem, że to była świetna decyzja. Dzięki Wam wiem że są kochani, serdeczni ludzie. Pozdrawiam Was kochani ciepło. Życzę dużo miłości, wiary i nadziei – napisała (zachowano oryginalną pisownię).
Obecnie gwiazda wraca do pełni sił i cieszy się każdą chwilą "nowego" życia.