Eksperci są zgodni: Adamczyk wróci, jeśli PiS wygra wybory
Czy Michał Adamczyk zniknął na zawsze z anteny TVP, czy to tylko szybka, ale krótkotrwała reakcja szefostwa stacji na kryzys? Eksperci, zapytani przez WP są raczej zgodni w swoich interpretacjach afery wokół twarzy TVP.
08.09.2023 | aktual.: 08.09.2023 12:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W mediach ciągle bardzo gorąco. Nie ustały jeszcze komentarze związane z rocznicą zmiany prezesa TVP, a już pojawił się temat, który wywołał wielkie emocje. To afera dotycząca prowadzącego "Wiadomości" Michała Adamczyka, szefa TAI.
Szefostwo nie zrobi mu krzywdy
Portal Onet.pl opisał, jak przed laty był oskarżony o pobicie kochanki. Opierając się na aktach sprawy Onet opisał szczegóły, w tym groźby i wulgarne wyzwiska, jakie miały paść ze strony Adamczyka. Z kolei po tekście Onetu była żona Adamczyka opowiedziała "Faktowi", że miał jej grozić i doprowadzić do jej zwolnienia z pracy.
TVP niemal natychmiast po tekście Onetu odsunęła Adamczyka od prowadzenia programów. WP zapytała ekspertów i medioznawców, jakie skutki może mieć dla niego ta sytuacja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Adamczyk na pewno nie powróci na antenę w najbliższym czasie. Ale próba przewidzenia, co się z nim stanie w dłuższym okresie, np. w ciągu kilku lat, jest dziś wróżeniem z fusów - skomentował prof. Jerzy Kopania, zajmujący się mediami etyk, związany z uczelniami białostockimi. - Można w ciemno zakładać, że z uwagi na jego wielkie zasługi wobec pracodawcy - przecież długo był jedną z najważniejszych twarzy TVP - szefostwo stacji nie zrobi mu krzywdy, nie wyrzuci go na bruk. Pewnie będzie miał jakąś pracę w TVP, choć raczej nie na wizji. Jego błyskawiczne odsunięcie można interpretować dwojako: być może rzeczywiście coś jest na rzeczy, ale może po prostu TVP w gorącym okresie wyborczym nie chciała dawać opozycji paliwa, więc wolała go schować - ocenia ekspert.
Wróci po wyborach?
Prof. Marek Palczewski, medioznawca z SWPS, zdecydowania opowiada się za tą drugą interpretacją.
- To oczywiste, że schowali go na okres wyborów - komentuje. - Wycofali go tylko na jakiś czas, żeby nikt nie "grzał" tematu, bo to z pewnością nie pomagałoby władzy w tym gorącym momencie. Oczywiście, że z etycznego punktu widzenia ta sytuacja powinna Adamczyka całkowicie "unieważnić", ale ze strony TVP to przecież tylko zagranie polityczne, a nie kierowanie się zasadami moralnymi. Szefostwo stacji przecież już wielokrotnie pokazywało, że ma je za nic.
W podobnym tonie wypowiedział się też inny badacz mediów z tej samej uczelni prof. Maciej Mrozowski.
- Powiem przewrotnie: gdzie tu problem? - komentuje. - Że poszarpał kobietę? Publiczność TVP jest przecież od dawna przekonywana, że klaps to dopuszczalna forma dyscyplinowania. Nie sądzę, żeby go to dyskredytowało w oczach widzek i widzów tej stacji. Szefostwo odsunęło go zapobiegawczo i pragmatycznie, wiedząc, że przeciwnicy polityczni będą chcieli to wykorzystywać.
Ekspert ocenił też ewentualne szanse Adamczyka na przyszłą karierę. Jeśli po wyborach zmieni się w Polsce władza i sytuacja w mediach, nie przedstawiają się one, jego zdaniem, zbyt różowo.
- Wracając do sedna: Adamczyk stracił twarz i wiarygodność już dawno i z zupełnie innego powodu: bo zaprzedał się propagandzie - komentuje prof. Mrozowski. - Jeśli tuby tej propagandy przestaną działać, on też nie będzie miał do czego wracać. W świecie prawdziwego dziennikarstwa absolutnie nie ma dla niego miejsca.