Giza przyparł Wojewódzkiego do muru. Kuba musiał się tłumaczyć
Na kanapie u Kuby Wojewódzkiego zasiadł Abelard Giza, który, ku zaskoczeniu prowadzącego, wypomniał mu jego niedawną aferę. Samozwańczy król TVN-u musiał się gęsto tłumaczyć. "Te 250 km/h to był żart!" - próbował wyjaśniać.
Jednym z gości w ostatnim odcinku "Kuby Wojewódzkiego" był Abelard Giza. Pretekstem do zaproszenia satyryka była jego nowa książka "Zagłada i czekoladki", ale, jak to w tym programie bywa, ten temat zszedł na dalszy plan. Panowie rozmawiali najpierw o Norbim, a potem o presji, by wyglądać idealnie jak celebryci z Instagrama. Wojewódzki, sypiąc swoimi ironicznymi uwagami pod adresem gościa, z pewnością nie spodziewał się, że ten będzie odbijał piłeczkę. I to do tego stopnia, że żarty obrócą się przeciwko niemu. Giza bowiem napomknął o niedawnej aferze, którą rozpętał Wojewódzki w sieci.
Przypomnijmy, że samozwańczy król TVN-u pokazał na Instagramie licznik swojego rozpędzonego Ferrari, który wskazywał zawrotną prędkość 250 km/h. Jedni go potępiali, inni bronili. Głos w tej sprawie zabrała nawet policja (TU więcej na ten temat).
- Te 250 km/h to był żart! To był mem, który sam zrobiłem - zaczął tłumaczyć się w programie Wojewódzki.
- Ale nie masz wrażenia, że czasem takie rzeczy warto wytłumaczyć albo dać gdzieś informację, że to był żart? - brnął Giza.
- A jaki to żart, jeśli trzeba tłumaczyć?
- Spoko, ale mam wrażenie, że w dzisiejszym świecie jest taki zalew i taka prędkość informacji, że czasem przy takich fotomontażach nie jest łatwo... - próbował wyjaśnić Giza.
- Ale ja potem wrzuciłem zdjęcie, gdzie jadę 666 km/h! - usiłował się bronić prezenter.
- To super. To jest to wyjaśnienie, ta zabawa tym!
- Wszyscy zrozumieli za wyjątkiem wiceministra sprawiedliwości. Ja w TVP Info przez dwa dni byłem gwiazdorem! - chwalił się Wojewódzki.
- No w TVP Info wyczynem jest nie być gwiazdorem - zgasił go Giza. Oglądaliście ostatni odcinek?