70. rocznica urodzin Krzysztofa Kieślowskiego
W poniedziałek przypada 70. rocznica urodzin jednego z najwybitniejszych twórców w historii polskiego kina, *Krzysztofa Kieślowskiego, reżysera "Trzech kolorów", "Dekalogu", "Podwójnego życia Weroniki".*
Kieślowski, laureat nagród w Cannes, Wenecji, Berlinie i San Sebastian, mówił: "Staram się zachęcić do rozmowy o tym, co ważne. Nie chcę rozmawiać o byle czym, bo szkoda czasu i pieniędzy. Szkoda po prostu życia".
"Reżyser duszy" - tak autora "Dekalogu" nazywa jego biograf, Stanisław Zawiśliński. "Dzisiaj, choć nieobecny, jest wciąż obecny - łączy ludzi o podobnej wrażliwości, pomaga w odkrywaniu siebie i poszukiwaniu sensu życia" - napisał o Kieślowskim Zawiśliński ("Kieślowski. Ważne, żeby iść...", Wydawnictwo Skorpion, 2005).
Przywołał słowa, które na pogrzebie Kieślowskiego wypowiedział ks. prof. Józef Tischner: "Gdy jedni artyści pokazywali dramat polskiej nadziei, gdy inni strzegli pamięci o polskich cierpieniach, jeszcze inni niepokoili się o władzę i o chleb, on szedł dalej i pokazywał pęknięcie w głębi człowieka".
Zawiśliński podkreśla, że po latach Kieślowski wciąż odkrywany jest na nowo. "Otacza go legenda, nimb tajemniczości. Coraz większe zainteresowanie wzbudza też niezwykły przebieg jego kariery, działalność pozafilmowa, życie prywatne" - pisze biograf, przypominając, że książkę poświęconą artyście ("Kieślowski - między teorią a postteorią") wydał m.in. znany słoweński filozof, krytyk kultury Slavoj Żiżek.
Kieślowski urodził się 27 czerwca 1941 r. w Warszawie. Początkowo uczył się w szkole pożarnictwa we Wrocławiu, potem wybrał Liceum Technik Teatralnych w Warszawie. W stolicy otrzymał posadę garderobianego w Teatrze Współczesnym - był tam garderobianym Tadeusza Łomnickiego, Edwarda Dziewońskiego, Aleksandra Bardiniego i Zbigniewa Zapasiewicza.
Na studia reżyserskie w łódzkiej filmówce dostał się dopiero za trzecim razem, w 1964 r. Jego walkę o indeks opisał Zawiśliński. "W czerwcu 1963 roku po raz drugi zdawał do szkoły filmowej i po raz drugi dotarł do końcowej fazy egzaminów. Indeksu nie otrzymał. Wrócił z Łodzi do Warszawy i przy ruchomych schodach trasy W-Z spotkał się z matką. Nie musiał nic mówić. Spojrzała na niego i rozpłakała się. "Wtedy obiecałem sobie, że to już się nie powtórzy" - opowiadał po latach.
Porażki na egzaminach nie załamały go. Nie zdeprymowały go również złe oceny, które otrzymywał na kursach przygotowawczych dla kandydatów do szkoły filmowej. Dwukrotnie uczestniczył w takich kursach. Od pedagogów odbierał sygnały, że nie nadaje się na filmowca. Wyniki sprawdzianów, które tam przeprowadzano, miał złe: niedostateczne oceny z kompozycji zdjęć lub ledwie dostateczne z innych przedmiotów. "»Dostanę się, ponieważ oni mnie nie chcą« - mówił. Motorem jego poczynań były ambicja i zawziętość" - czytamy w biografii. W lipcu 1964 r. Kieślowski zdobył indeks.
Sam tak wspominał pierwsze tygodnie w filmówce: "Stałem z boku. Widziałem ludzi swobodnych, wiedzących, jakimi chodzić ścieżkami, znających profesorów. Nie twierdzę, że mieli chody, byli po prostu grupą na luzie. Ja byłem sam".
Reżyser Piotr Studziński opowiadał później o szkolnych latach: "Nie postrzegałem wtedy Krzysztofa jako samotnika czy outsidera, ale też nie należał on do ludzi, z którymi można się spoufalić. Często chodził z pochyloną głową; był skupiony w sobie".
Siłę osobowości Kieślowskiego dostrzegł od razu inny kolega, reżyser Andrzej Titkow. "Krzysztof był zauważalny od początku. Był wyrazisty, już jakoś ukształtowany; czuło się, że wie, czego chce" - wspominał Titkow. Filmowiec opowiadał też o dniu, w którym Kieślowski zobaczył swoje nazwisko na liście przyjętych do szkoły - przyszły autor "Trzech kolorów" podrzucił wtedy swoje okulary do góry, a gdy spadły na ziemię, rozdeptał je na drobne kawałki. "Byłem przy tym; zrobił to z taką pasją, tak zdecydowanie, że pomyślałem: co za charakter!" - wyznał Titkow.
Ze wspomnień o reżyserze dowiedzieć się można, że Kieślowski od najmłodszych lat lubił przedsięwzięcia ryzykowne: "z upodobaniem łaził po dachach, skakał z nich, wspinał się na wysokie drzewa, wzbudzając u obserwatorów lęk, że z nich nie zejdzie"; jako rowerzysta "ścigał się po drogach i górskich ścieżkach, wyczyniał akrobacje".
Zdobycie indeksu filmówki Kieślowski nazwał w swym przypadku "klasycznym dziełem ambicjonalnym". W swojej "Autobiografii" (którą w 2006 r., 10 lat po śmierci reżysera, opublikowało wydawnictwo Znak, w oprac. Danuty Stok), relacjonował: "Zdawałem rok w rok. I właściwie potem już zdawałem wyłącznie z ambicji. (...) W ogóle nie chciałem być reżyserem. Natomiast zamierzałem pokazać, że choć nie chcą mnie przyjąć do Szkoły, ja się tam dostanę. (...) Ale byłem szczęśliwy, jak się dostałem".
Dyplom PWSTiF Kieślowski uzyskał w 1970 r. Pierwszą fabułą, którą wyreżyserował, było "Przejście podziemne" (1973). W 1975 r. zrealizował "Personel", ukazując świat anonimowych ludzi wykonujących zadania ważne dla teatru - krawców teatralnych, malarzy, modelarzy. W 1976 r. stworzył dramat społeczno-obyczajowy "Blizna" oraz film "Spokój", historię robotnika z kryminalną przeszłością.
W 1979 r. premierę miał "Amator" - film uważany za jeden z najlepszych w dorobku Kieślowskiego, zaliczany do kina moralnego niepokoju - historia kariery zaopatrzeniowca (Jerzy Stuhr) z zakładu przemysłowego, którego życie zmienia się wraz z kupnem amatorskiej kamery filmowej - bohater przeobraża się w bezdusznego obserwatora świata. Za "Amatora" Kieślowski zdobył nagrodę Międzynarodowego Jury Ewangelicznego na festiwalu w Berlinie.
Swój kolejny znany film, "Przypadek", Kieślowski nakręcił w 1981 r., obraz miał premierę dopiero sześć lat później. Psychologiczny film, z Bogusławem Lindą w roli głównej, przedstawia trzy potencjalne życiorysy jednego człowieka, zależne wyłączne od przypadku.
W cyklu "Dekalog" z 1988 r. poszczególne historie odpowiadają z kolei treściom niesionym przez kolejne przykazania. Scenariusz serii stworzyli wspólnie Kieślowski i Krzysztof Piesiewicz. "Dekalog" uhonorowano nagrodą krytyków filmowych FIPRESCI na festiwalu w Wenecji.
Piąty odcinek cyklu, "Krótki film o zabijaniu", potraktowany przez krytykę i widzów jako głos w sporze o sensowność kary śmierci, zdobył Nagrodę Jury w Cannes, nagrodę FIPRESCI w Cannes i Europejską Nagrodę Filmową. Obsypany nagrodami był też odcinek szósty, "Krótki film o miłości" - przyznano za niego m.in. Nagrodę Specjalną Jury w San Sebastian.
W 1991 r. Kieślowski wyreżyserował "Podwójne życie Weroniki". Historię dwóch identycznych niemal dziewczyn, z których jedna żyje we Francji, a druga w Polsce, doceniono w Cannes nagrodą Jury Ekumenicznego i nagrodą FIPRESCI. Obraz otrzymał także Nagrodę Amerykańskiego Stowarzyszenia Krytyków Filmowych.
W latach 1993-1994 Kieślowski, według scenariusza napisanego razem z Piesiewiczem, zrealizował cykl "Trzy kolory". "Niebieski" został uhonorowany Złotym Lwem w Wenecji, "Biały" - Srebrnym Niedźwiedziem za reżyserię w Berlinie, a "Czerwony" - nominacjami do Oscara, Złotego Globu, francuskiego Cezara i Nagrody Brytyjskiej Akademii Sztuki Filmowej BAFTA.
Filmy dokumentalne Kieślowskiego to m.in.: "Życiorys" (1975), "Z punktu widzenia nocnego portiera" (1977) i "Siedem kobiet w różnym wieku" (1978).
Kieślowski zmarł 13 marca 1996 r. w Warszawie z powodu choroby serca; pochowano go na Starych Powązkach. Gdy chorował, proponowano mu operacje w prestiżowych klinikach, ale - według biografa Kieślowskiego - reżyser się na to nie zgodził. Zdaniem Agnieszki Holland, "zapracował się na śmierć".
"Ludzie wyobrażają sobie, że praca reżysera to coś fantastycznego. A to jest harówka. Robienie filmów nudzi mnie. Zawsze, prawdę mówiąc, nudziło" - powiedział kiedyś twórca "Trzech kolorów".
W biografii czytamy, że Kieślowski uwielbiał psy - jako dziecko i jako dorosły, że psa miał w domu zawsze, najczęściej kundla. "Potrafił się z nimi bawić, rozmawiać, przekomarzać. (...) Gdy pracował w Wytwórni Filmów Dokumentalnych psa czasem zabierał ze sobą do pracy. Kiedy zostawiał go w domu (żona wówczas studiowała w innym mieście), starał się wcześniej wracać. Nie zawsze się to udawało. Pewnego razu w drzwiach zastał kartkę napisaną przez sąsiadów: »Pies szczeka, bo pewnie bardzo tęskni...« Zrobiło mu się głupio; wyprowadził czworonoga na wyjątkowo długi spacer".
** [
FILM.WP.PL NA TWOJEJ ŚCIANIE. DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU! ]( http://www.facebook.com/filmwppl )**
Zobacz także:
** [
PAMIĘTACIE MAŁĄ NEL? NIE ZGADNIECIE KIM JEST DZISIAJ ]( http://film.wp.pl/co-slychac-u-malej-nel-6025274957063297g )**
** [
ZOBACZ JAKI FILM ZNA KAŻDY POLAK! ]( http://film.wp.pl/jaki-polski-film-obejrzalo-najwiecej-widzow-6025274942079617g )**
** [
ALE SCHUDŁY! TE GWIAZDY KIEDYŚ WYGLĄDAŁY FATALNIE! ]( http://teleshow.wp.pl/te-gwiazdy-w-sama-pore-wziely-sie-za-siebie-6026603049555073g )**
**[
WSTYDLIWA PRZESZŁOŚĆ KUBY WOJEWÓDZKIEGO ]( http://teleshow.pl/gid,13329878,img,13329899,kat,1024835,title,Wstydliwa-przeszlosc-Kuby-Wojewodzkiego,galeria.html )**