34 lata niekompetencji. Nowy serial pokazuje, dlaczego szwedzka policja nie złapała zabójcy Olofa Palmego
Nowy szwedzki serial "Mało prawdopodobny morderca" (Netflix) pokazuje kulisy śledztwa w sprawie zabójstwa premiera Szwecji Olofa Palmego w 1986 roku. Fatalnie prowadzone dochodzenie zakończyło się w 2020 roku, po 34 latach, wskazaniem rzekomego zabójcy. Problem w tym, że potencjalny zamachowiec - tzw. Skandia man - od dawna nie żyje.
Sebastian Łupak: 28 lutego 1986 roku w Sztokholmie zastrzelono premiera Szwecji Olofa Palmego. Wyszedł z żoną z kina chwilę po godzinie 23. Nieznany sprawca podszedł do niego i strzelił mu od tyłu w plecy. Pamięta pan tamten dzień?
Prof. Jerzy Sarnecki, kryminolog, Uniwersytet Sztokholmski: To nasza trauma narodowa, zupełnie jak dla Amerykanów zabójstwo Kennedy’ego w Dallas. Każdy z nas ma jakieś osobiste wspomnienie. Dla mnie to był wielki wstrząs, zwłaszcza, że dwie godziny wcześniej też byłem w kinie w pobliżu miejsca, gdzie zabito premiera. Mój świat nagle się zmienił. Ani ja, ani nikt inny nie potrafił sobie wyobrazić, że coś takiego mogło się w Szwecji wydarzyć.
Dlaczego śledztwo w tej sprawie zajęło aż 34 lata?
To śledztwo – mówiąc delikatnie – nie stawia szwedzkiej policji w pozytywnym świetle. Popełniono od początku niesłychaną ilość błędów. Jeśli można było w tej sprawie coś zrobić źle, to szwedzka policja to zrobiła.
Skąd aż taka niekompetencja?
Szwedzi to społeczeństwo przywykłe do dobrobytu i demokracji. Panuje tu wysokie poczucie bezpieczeństwa. Policja w takim kraju nie jest przygotowana, że pewnego wieczoru w samym środku miasta ktoś zastrzeli premiera. Poprzedni zamach na głowę państwa, czyli na króla Gustawa III, miał miejsce w 1792 roku.
Dlaczego właściwie Olof Palme chodził po Sztokholmie bez ochrony?
Poszedł z żoną do kina.
Trzeba zrozumieć szwedzką specyfikę. Społeczeństwo szwedzkie jest bardzo egalitarne – wszyscy powinni być równi - nieważne czy to premier, czy zwykły obywatel. Trudno o to, żeby nasz premier zachowywał się jak premier Polski czy Francji. To jest dramatyczna różnica, bo my czujemy, że ten, kto rządzi państwem, jest częścią narodu, więc nie należą mu się specjalne przywileje.
Palme chciał się poczuć jak każdy inny obywatel?
Olof Palme pochodził z wyższej klasy średniej, upper middle class, a nie z klasy robotniczej. Jako socjaldemokrata miał więc wielką potrzebę, żeby pokazać, że jest normalny członkiem społeczeństwa, jak wszyscy inni. Może dlatego zrezygnował wtedy z ochrony i chodził z żoną po ciemnym, zimowym Sztokholmie? Z drugiej strony ani on, ani nikt inny nie mógł sobie wyobrazić, że coś takiego może się wydarzyć akurat w Szwecji.
Bo u was polityk czy polityczka może jeździć do pracy rowerem, a za użycie służbowej karty kredytowej do celów prywatnych musi podać się do dymisji, choćby to był tylko zakup czekolady i pieluszek dla dziecka?
Tak. Dam przykład: nasz obecny, ale odchodzący za kilka dni ze stanowiska premier, Stefan Löfven, przypomniał sobie tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2020 roku, że nie ma prezentu dla żony. No i co? Poszedł do sklepu i kupił ten prezent. Nie wysłał na posyłki nikogo ze swojej kancelarii. Gdy wybuchła o to afera, bo odradzano ludziom chodzenia do sklepu z powodu COVID-19, tłumaczył, że prezent dla żony musiał kupić sam. Z jednej strony to sympatyczne, ale z drugiej to jednak głupota, bo przecież niepotrzebnie siebie narażał.
Zresztą spotkanie ministra szwedzkiego rządu na zakupach nie jest niczym dziwnym. Panią Annę Lindh, minister spraw zagranicznych w latach 1998-2003, też spotykałem na zakupach w mieście Linköping. Pamiętam, że była tam z mężem i dziećmi, bez ochrony.
Niestety, 10 września 2003 roku, niejaki Mihajlo Mihajlović napadł w centrum handlowym NK w Sztokholmie na panią minister. Zadał jej ciosy nożem w klatkę piersiową, brzuch i ramiona. Anna Lindh zmarła. Na szczęście sprawcę tego morderstwa złapano. Wtedy szwedzka policja była już bardziej doświadczona i przeprowadziła profesjonalne śledztwo.
Natomiast zabójcy Olofa Palmego policja nigdy nie złapała. To śledztwo prowadził szef policji w Sztokholmie Hans Holmér. Jakie błędy popełnił?
Znałem go. Był taki nieszwedzki, raczej typ amerykańskiego szeryfa. Policjant z niego był słaby. To był błąd, że on został szefem tego śledztwa.
On miał teorię, że za tym zabójstwem miał stać międzynarodowy spisek. Zamiast wątków kryminalnych skupił się na polityce: Kurdowie, KGB, a może agenci z RPA, bo Palme był głośnym przeciwnikiem apartheidu.
A to nie był międzynarodowy spisek tylko szalony, samotny wilk?
Z czasem okazało się - tak w każdym razie myślę - że to było zwykłe zabójstwo na niezwykłym człowieku.
Gdyby od początku oddano śledztwo specjalistom z wydziału kryminalnego, pewnie szybciej by je rozwiązano. Hans Holmér z czasem poszedł w odstawkę. Zastąpili go kolejni śledczy.
The Unlikely Murderer | Official Trailer | Netflix
Podobno brano też pod uwagę wątek CIA, bo polityka zagraniczna Olofa Palmego wobec ZSRR była zbyt ugodowa: Szwecja wypuściła nawet radziecką łódź podwodną, która utknęła na mieliźnie w okolicach Karlskrony w 1981 roku. Czy rzeczywiście CIA mogła chcieć pozbyć się premiera?
Szwecja jest krajem neutralnym, aczkolwiek dziś coraz bardziej związanym z NATO. Zawsze ma problem z reakcją na rosyjskie czy sowieckie akty agresji. Afera łodzi podwodnej U-137 była dużym upokorzeniem dla Rosjan, więc to akurat nie było problemem.
Natomiast Palme był otwarcie przeciwko wojnie w Wietnamie i krytyczny w stosunku do USA w innych sprawach. I to drażniło CIA, ale nie sądzę, żeby aż do tego stopnia. Były pogłoski o tym, że CIA było zamieszane, ale miało to raczej ideologiczny charakter. Lewica chciała w to wierzyć. Każdy ma swojego ulubionego wroga.
Śledztwo zamknięto po 34 latach, w 2020 roku. Jako zabójcę wskazano niejakiego Stiga Engströma, raczej bezbarwnego pracownika firmy ubezpieczeniowej Skandia. Dlaczego on?
Na niego wskazywały poszlaki. Po pierwsze Engström był na miejscu morderstwa. Po drugie opowiadał różne historie na temat tego, co tam właściwie robił, że niby próbował reanimować Palmego, rozmawiał z jego żoną, wskazywał policji, gdzie uciekł zabójca. Te historie się nie zgadzały.
Poza tym miał kontakty z prawicowymi środowiskami ekstremistycznymi. A nienawiść do Olofa Palmego w kręgach prawicowych była wtedy ogromna. Premier był świetnym mówcą i wygrywał z nimi wszystkie debaty. Wreszcie Stig Engström miał dostęp do broni i umiejętność jej wykorzystania.
Czyli to on zabił?
Istnieje takie prawdopodobieństwo, ale nie do końca udowodnione. Umarłych nie można postawić przed sądem, a Stig Engström popełnił samobójstwo w 2000 roku.
Prokurator i śledczy mieli do ostatniej chwili nadzieję, że będą mogli wykazać powiązanie pomiędzy rewolwerem, z którego zabito Palmego a Engströmem. Próby balistyczne nie wykazały jednak takiego powiązania. Sprawa pozostała więc niejasna. Jednak prokurator Krister Petterson podjął decyzję o umorzeniu śledztwa, bo uznał, że wyczerpał już wszystkie możliwości.
Co pan o tym sądzi jako kryminolog?
Jako kryminolog wiem, że są rzeczy, których nigdy nie będziemy wiedzieli. Nie ma na to rady. Pozostają nam tylko książki i seriale, snujące kolejne teorie, bo każda taka sprawa przyciąga ludzi chcących zbić na tym swój kapitał.