TVN dopuścił się manipulacji. Musi zapłacić 70 tys. złotych kary za materiał w "Faktach"
None
Co się stało?
Po roku sądowej batalii, w końcu zapadł wyrok. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że materiał o komorniku z Łukowa przygotowany w czerwcu ubiegłego roku przez Dariusza Łapińskiego w "Faktach" godzi w dobre imię jego bohatera.
W rezultacie stacja TVN musi zapłacić 70 tys. złotych zadośćuczynienia, przeprosić za wyrządzone krzywdy w głównym wydaniu "Faktów" (materiał ma być pierwszym wyemitowanym wideo i nie może trwać krócej niż 30 sekund) oraz na portalu tvn24.pl. Oprócz tego, musi usunąć wszystkie nieprawdziwe i szkalujące informacje, które opublikowała na ten temat.
O co tak naprawdę poszło? Poznajcie szczegóły sprawy.
Zobacz także: #dziejesienazywo: Grażyna Torbicka o swojej pracy bez TVP
AR
Doszukano się wielu nieprawidłowości
Przypomnijmy, że spór dotyczył materiału, który, wg jego autorów, opisywał nieprawidłowości w pracy jednego z komorników z Łukowa. Urzędnik zabezpieczył majątek mechanika, zajmując m.in. dwa wozy strażackie. Autor reportażu wyraźnie podkreślił, że "nawet mało inteligentny komornik wie, że raczej wozy strażackie do mechanika nie należą". Okazało się, że oba pojazdy znajdowały się na posesji mężczyzny tylko dlatego, że czekały na naprawę, a zgodnie z prawem urzędnik mógł je zająć i dopiero później rozstrzygnąć, do kogo rzeczywiście należały.
- Dziennikarze wybiórczo posługiwali się faktami, dopuścili się wielu przekłamań, naruszyli dobra osobiste komornika. To absolutnie niedopuszczalne zachowanie i nie da się go tłumaczyć potrzebą informowania społeczeństwa o nieprawidłowościach w pracy komorników. (...) Dziennikarze przemilczeli niewygodne dla nich fakty. Nie wspomnieli, że zgodnie z przepisami komornik mógł zająć wozy strażackie. Nie wspomnieli też, że mechanik jednocześnie prowadził komis używanych aut i właśnie z tego powodu mogły u niego znajdować się pojazdy - powiedział sędzia Mariusz Solka.
TVN nie komentuje sprawy
W "Faktach" dopuszczono się również manipulacji, jak choćby w momencie, gdy reporter stwierdził, że komornik "na pytania nie odpowiada, przed dziennikarzami ucieka". Obrazował to fragment wideo przedstawiający, jak bohater w pośpiechu wsiadał do samochodu. W rzeczywistości mężczyzna odmówił komentarza w sprawie i odesłał po dalsze informacje do rzecznika prasowego.
- Na uwagę zasługuje przede wszystkim fakt, iż materiał został w dużej części zmanipulowany, a wiele istotnych kwestii nie zostało przez dziennikarzy przekazanych widzom. Wywoływało więc to w opinii publicznej mylne wrażenie, jakoby powód postępował nie tylko niezgodnie z prawem, ale i niemoralnie. (...) Wiele sformułowań obrażających powoda, jak choćby sugerowanie, iż jest osobą mało inteligentną były pozbawione jakiejkolwiek racji bytu - przyznał na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" adwokat Dawid Biernat, który reprezentował w sądzie komornika.
Mecenas dodał również, że choć jest zadowolony z wyroku, nie ukrywa, że liczył na znacznie wyższą karę finansową. Według niego, TVN nie odczuje wysokości zadośćuczynienia, a kwota 70 tys. złotych nie powstrzyma dziennikarzy stacji przed kolejnymi "naruszeniami dóbr osobistych".
Wyrok jest nieprawomocny, TVN nie komentuje sprawy. Jak nieoficjalnie dowiedział się serwis wirtualnemedia.pl, zespół prawny Grupy TVN analizuje orzeczenie sądu.
Zobacz także: Bogumiła Wander o obecności w mediach
AR