Torbicka o swojej złośliwości wobec Kuźniara: "Kolega z konkurencji sam się o to prosił"
None
Królowa refleksu i błyskawicznej reakcji
Do tej pory opanowana, spokojna i zrównoważona. Po tegorocznej gali Telekamer można jeszcze dopisać dowcipna, ironiczna i odrobinę złośliwa. O kim mowa? Oczywiście o Grażynie Torbickiej, która od niemal dwóch tygodni stawiana jest za wzór w kategorii "najbardziej uszczypliwa prezenterka o idealnym refleksie".
Jej reakcja na przemówienie Jarosława Kuźniara do dziś cytowana jest w mediach. Internauci, którzy dotychczas uważali córkę Krytyny Loski za poważną, do bólu profesjonalną i przez to po prostu nudną, diametralnie zmienili o niej zdanie. Dziennikarka zaprezentowała się zupełnie z innej strony, czym zyskała w oczach publiczności.
Po gali Telekamer Torbicka długo milczała na temat zamieszania, jakie nieświadomie wywołała. Dopiero teraz, gdy opadły emocje, postanowiła skomentować całą "aferę" i zachowanie Jarosława Kuźniara. Co powiedziała?
AR/AOS
Celna riposta prowadzącej galę
W tym roku statuetka Telekamery w kategorii "Prezenter informacji" trafiła w ręce Jarosława Kuźniara. Dziennikarz okazał się bezkonkurencyjny, pokonując w tym boju takie osobowości jak: Beata Tadla, Jarosław Gugała, Piotr Kraśko oraz Maciej Orłoś. Krystyna Czubówna, która wręczała mu nagrodę, nie kryła radości, że to właśnie on okazał się zwycięzcą. Nie wszyscy jednak podzielali entuzjazm właścicielki najbardziej rozpoznawalnego głosu w Polsce, o czym zresztą Kuźniar szybko się przekonał.
- Ładnie tu u was w tej publicznej - powiedział, czym wywołał poruszenie obecnych na sali gości i widzów przed telewizorami.
Choć gospodarz porannego pasma w TVN24 "Wstajesz i wiesz" spodziewał się takiej reakcji ze strony widowni, zupełnie nie przewidział reakcji prowadzącej galę, Grażyny Torbickiej.
- Niestety, wszystkie miejsca są już zajęte - zripostowała, wywołując gromkie brawa publiczności, które przez kilkanaście sekund nie pozwoliły dojść Kuźniarowi do słowa.
Sposób, w jaki zareagowała córka Krystyny Loski, odbił się później w mediach głośnym echem. Wszyscy gratulowali jej ciętego języka i doskonałego refleksu, dzięki czemu zgasiła pewnego siebie laureata. Ona sama dopiero niedawno skomentowała powstałe zamieszanie.
W dziennikarce odezwał się lokalny patriotyzm
W ostatnim wywiadzie dla dziennik.pl, Torbicka odniosła się do sytuacji podczas gali Telekamer. Przyznała, że obrona Telewizji Polskiej była dla niej czymś oczywistym i niemalże odruchem bezwarunkowym.
- Zdziwił mnie rozgłos, oczywiście, ale takie rzeczy zdarzają się podczas występów na żywo i takich imprez. Przyznam, że cała sytuacja jest dość zabawna. (...) Kolega z konkurencji sam się o to prosił, bo nagle, z ironicznym tonem wyraził się na temat telewizji publicznej. Wówczas mój patriotyzm lokalny się odezwał i stało się to, co się stało. (...) Widzi pani, jak to nigdy nie wiadomo, kiedy można trafić na pierwsze strony sieci - śmiała się.
Przy okazji Torbicka skomentowała głośny w ostatnich dniach temat mobbingu i molestowania w mediach.
- To jest rzecz stara jak świat. Niedawno zostało to nazwane mobbingiem, ale istnieje od zawsze i to, że się takie zjawiska obecnie piętnuje to bardzo dobrze. To jest bowiem absolutnie szkodliwe i nie powinno mieć miejsca. Z drugiej strony rozumiem też ludzi, którzy czasami boją się zaświadczyć, że tego rodzaju sytuacja miała miejsce. Ale tym bardziej, kiedy znajdzie się ktoś, kto ma odwagę o tym mówić i stawić temu czoła, trzeba mu bardzo pomóc i go w tym wspierać - powiedziała.
Prezenterka nie chciała jednak zabrać głosu w sprawie afery, jaka rozpętała się wokół Kamila Durczoka po niedawnej publikacji tygodnika "Wprost".
- O tym nie chcę mówić, ponieważ to, co zostało przedstawione w tygodniku "Wprost" nie jest dla mnie żadnym dowodem, ani żadnym konkretnym argumentem, z którym można byłoby dyskutować. Nie ma więc czego komentować - ucięła.
AR/AOS