"Mali Giganci" - wielka krytyka. Show z udziałem dzieci budzi coraz większe emocje
None
Mali giganci
Choć jeszcze do niedawna wydawało się, że to program o skaczących do basenu celebrytach będzie najbardziej kontrowersyjnym show tej ramówki, dziś już wiadomo, że to "Mali Giganci" wzbudzają najwięcej emocji. I to nie tylko wśród widzów.
Z każdym dniem przybywa krytycznych głosów pod adresem produkcji z dzieciakami w roli głównej. Przeciwko talent show TVN ostro wypowiedziało się już wielu dziennikarzy i ludzi związanych z telewizją, począwszy od związanej przed laty z tą stacją Dorotą Zawadzką.
Obawy słynnej Superniani, że "Mali Giganci" to zabawa kosztem dzieci podzieliły też Agata Młynarska i Paulina Smaszcz-Kurzajewska, nawołujące do bojkotu produkcji wykorzystującej najmłodszych.
Ostatnio w obronie dzieci stanęła także konserwatywna posłanka Marzena Wróbel, która w krytyce programu poszła o krok dalej i twierdzi, że "Mali Giganci"... powinni zniknąć z anteny.
Co producenci formatu mają na swoją obronę?
KM/KJ
Program tak szkodliwy, że powinien zniknąć z ekranów?
- To jest dla mnie oczywiste, że ten program powinien być zdjęty z anteny - mówi w rozmowie z "Super Expressem" posłanka.
Jej zastrzeżenia budzi zwłaszcza osoba Kuby Wojewódzkiego, jednego z jurorów show, zdaniem Wróbel, kompletnie nieodpowiedniego do tej roli.
- Jeżeli Kuba Wojewódzki odnosi się w prześmiewczy sposób do dzieci, to są one bezbronne. Jeżeli takie sytuacje się w programie zdarzają, to apeluję, by rodzice też nie godzili się na to, by ich dzieci występowały w tym programie. Z całą pewnością nie będę oglądała tego programu i nikt mnie do tego nie zmusi - czytamy w gazecie.
Tego typu krytyka "Małych Gigantów" poajwia się regularnie, od kiedy show zadebiutowało na antenie. Najczęstszy zarzut pod adresem stacji to narażanie dzieci na stres i nieprzyjemności związane z odrzuceniem przez jury, co wpisane jest w show. Inna kwestia, to kompletny brak kryteriów, a w zasadzie całkowita dowolności jury w swoich ocenach, na co zwracała uwagę psycholog, Dorota Zawadzka.
Winni producenci, rodzice i widzowie
"W 'Gigantach' niestety okazuje się nagle, że nie masz talentu, że ktoś, kto robi kompletnie coś różnego i w sposób obiektywnie słaby, jest jakimś cudem lepszy od ciebie. To jak rosyjska ruletka. Jak dziecko ma to zrozumieć? To już nie zajmuje autorów programu. Smutne to i straszne" - napisała na swoim blogu Zawadzka.
Agata Młynarska, która w swojej karierze też poprowadziła programy z udziałem dzieci, ubolewała na Facebooku nad losem odrzuconego przez jury Zbyszka, pisząc: "Pękło mi serce. Nie jestem w stanie patrzeć na to, jak kosztem dzieci odbywa się 'Cały Ten Zgiełk'".
Podkreślała, że efektowne show kosztem maluchów robią nie tylko telewizyjni producenci, rodzice, którzy wysłali swoje dzieci na casting, ale też widzowie oglądający ten format. A ci oglądają "Małych Gigantów" chętnie. Program jest najczęściej wybieranym w weekendy formatem rozrywkowym, a konkurencję ma naprawdę mocną. Średnio przyciąga przed ekrany niemal 4 mln widzów.
Prowadząca "Świat się kreci" w przytoczonym wpisie odniosła się też bezpośrednio do gwiazd związanych z produkcją, jurorek: Agnieszki Chylińskiej i Katarzyny Bujakiewicz oraz prowadzącego Filipa Chajzera. Przestrzegła ich, że: "rachunek, który dzieci wystawią, będzie nie do spłacenia. Nawet za honorarium zarobione przy tym programie".
Obawy na wyrost?
Gwiazdy programu nie zabrały głosu w sprawie, ale gorące emocje wokół show starała się ostudzić związana z produkcją "Małych Gigantów" Marta Żysko-Pałuba. Pracująca na planie psycholog podkreśliła, że obawy krytyków są zdecydowanie przesadzone.
- Krytykujący zapominają o tym, że biorące w programie udział dzieci nie są przypadkowe, a z pewnością nie należą do źle znoszących tego typu przedsięwzięcia. Przeciwnie, każde z nich, na scenie czuje się jak ryba w wodzie. Każde z nich ma na swoim koncie wiele podobnych wystąpień i udziałów w różnych konkursach. To jest ich sposób na zabawę - mówiła w rozmowie z afterparty.pl.
W podobnym tonie wypowiadała się też Mandaryna, której córka, Fabienne Wiśniewska, została zaakceptowana do udziału w programie, lecz decyzją jury nie zakwalifikowała się do kolejnego etapu show. Była żona lidera "Ich troje" zaznaczała, że córka, która trenuje taniec, od dawna konfrontuje się z innymi dziećmi i była na taką rywalizację przygotowana.
Jeszcze przed emisją "Małych Gigantów" przedstawiciele stacji podkreślali, że dołożyli wszelkich starań, by nie narażać dzieci na negatywne emocje.
"Mali Giganci": format TVN z myślą o rodzinie
Edward Miszczak podkreślił w ostatnim wywiadzie dla Dziennika.pl, że w trosce o bezpieczeństwo małych uczestników, talent show regulują liczne procedury. Zaś gorycz porażki mają osłodzić malcom nie tyle miłe słowa jury, ale upominki wręczane po przegranej.
- To jest program pod specjalnym nadzorem, przygotowany zgodnie z wieloma procedurami, zapewniona jest opieka psychologiczna, nie ma nagrań na żywo, wszystko jest przygotowywane, wcześniej nagrywane i montowane właśnie z myślą o bohaterach.Tu nikt nie przegrywa, wszyscy wygrywają. A o tym, że ktoś odpada, nie mówimy - skupiamy się na wygranych. Jest też dużo nagród, więc myślę, że jakiegoś dużego niebezpieczeństwa nie ma - zapewniał dyrektor programowy stacji TVN.
W jego przekonaniu, "Mali Giganci" to świetny format familijny, idealny dla polskiej widowni. Jak pokazują wyniki oglądalności, Miszczak miał rację, przynajmniej co do jednego: propozycja faktycznie trafiła w gust telewidzów. Jednak dopóki będziemy widzieć na ekranie dziecięce łzy, idea tego programu będzie budzić wątpliwości.