Kamil Kuroczko o Agnieszce Kaczorowskiej: "Zostałem po prostu oszukany"
To już koniec przyjaźni
"Uwielbiam pracować z Agnieszką Kaczorowską, bo mamy taką samą energię, temperament i pasję do tańca. Ona ma wspaniałą wyobraźnię do tańca, cudowne pomysły na etiudy, a ja je urzeczywistniam" - zachwycał się Kamil Kuroczko podczas pracy na planie tanecznej etiudy "Wspomnienie". Gdy para zrezygnowała z udziału w "Tańcu z gwiazdami", fani programu nie potrafili ukryć rozczarowania. Tancerze jednak nieustannie powtarzali, że ich decyzja podyktowana jest chęcią wzięcia udziału w profesjonalnych turniejach tanecznych i powrotu na międzynarodowe parkiety.
Na początku współpraca między tym dwojgiem tak dobrze się układała, że niektórzy plotkowali nawet, że parę łączy coś więcej niż tylko przyjaźń. Po kilku miesiącach coś się w ich relacji jednak zmieniło. Zamiast informacji o kolejnych zawodowych sukcesach, w prasie zaczęły się pojawiać wzajemne oskarżenia i gorzkie słowa, które Kaczorowska kierowała w stronę przyjaciela. Gdy liczba krzywdzących plotek pod adresem tancerza osiągnęła apogeum, Kuroczko wydał oświadczenie, które rzuciło nowe światło na ich relacje. Co dokładnie napisał?
Przestała opowiadać o tańcu
Pojawiły się pierwsze zgrzyty
W końcu Kaczorowska przyznała, że po raz kolejny musi zrezygnować z przygotowań do mistrzostw i porzucić marzenia o starcie w turniejach dla zawodowców. Oficjalny powód? Aktorka musi pracować na pełnych obrotach na planie musicalu. Za kulisami plotkowano jednak, że gwiazda "Klanu" przestała dogadywać się z Kamilem Kuroczko, a ich współpraca zawisła na włosku. Ponoć to tancerz był głównym powodem, dla którego Kaczorowska ostatecznie porzuciła taniec.
- Było dużo nerwów, wzajemnych pretensji, żal. Agnieszka poddała się, przestała ćwiczyć. Zajadała stresy. Nikt nie wątpi w talent Agnieszki, ale życie tak się potoczyło, że lepiej wychodzi jej taniec w programie - mówiła jakiś czas temu znajoma pary w rozmowie z czasopismem "Świat & Ludzie".
Cała prawda o Kaczorowskiej?
Gdy plotki na temat upadającej współpracy pary zaczęły przybierać na sile, a komentarze Kaczorowskiej tylko zaogniały sprawę, Kuroczko, który dotychczas unikał medialnych spowiedzi, postanowił zabrać głos w sprawie.
- Do tej pory unikałem wychodzenia przed szereg w mediach i wypowiadania się na temat sytuacji, o których plotkuje się nie tylko w kuluarach. Niestety, w związku z wypowiedziami Agnieszki Kaczorowskiej na łamach kolorowej prasy, jestem zmuszony złamać swoją żelazną zasadę. Jak niektórzy z Państwa być może pamiętają, kilka miesięcy temu podjęliśmy z Agnieszką decyzję o rezygnacji z udziału w "Tańcu z gwiazdami". Wszystko po to, aby jako para taneczna poświęcić się karierze turniejowej i powalczyć na międzynarodowym arenie. Plany te legły w gruzach i na tym ta historia powinna się zakończyć. Z portali plotkarskich i gazet, z którymi Agnieszka w ostatnim czasie ochoczo rozmawia, dowiedziałem się jednak, że przyczyną rozpadu naszego duetu jest mój "strach przed mistrzowskim poziomem", a ja sam czuję się "zawiedziony". Gwoli ścisłości - nie jestem zawiedziony. Zostałem po prostu oszukany. Zarzut o strachu przed zbyt wysokim poziomem najlepiej skomentują moje dokonania taneczne, jak choćby zdobyte w niedzielę mistrzostwo polski w showdance i nadchodzące mistrzostwa świata w Paryżu, na które lecę z początkiem grudnia - napisał w przesłanym do nas oświadczeniu (zachowano oryginalną pisownię).
Niekończące się oskarżenia
Ale to nie wszystkie zarzuty pod adresem dawnej przyjaciółki z parkietu. Kuroczko wypomniał, że Kaczorowska wielokrotnie unikała wspólnych treningów, zasłaniając się ważniejszymi zobowiązaniami i gorszym samopoczuciem. Choć początkowo próbował ją zrozumieć, po czasie zauważył, że jego partnerka chętniej niż na sali pojawiała się po prostu... na czerwonym dywanie.
- Na treningi z Agnieszką poświęciłem ponad cztery miesiące, przypłacając to bolesną kontuzją pleców. Jednak to nie kontuzja sprawiła, że nasze plany wzięły łeb, a opieszałość mojej partnerki, która na niecałe 6 tygodni przed turniejem przestała po prostu pojawiać się na treningach, wymyślając co raz to bardziej wydumane powody. W pewnych kręgach określa się to "gwiazdorzeniem", ale mi nie było do śmiechu, bo bez względu na to, jak finezyjne wymówki proponowała Agnieszka, to ja musiałem ponosić wszystkie związane z tym koszty. Podobnie organizatorzy szkoleń i warsztatów, na których mieliśmy się pojawiać razem, a z ww. powodów nie było to możliwe i musiałem świecić oczami przed organizatorami, bo do końca wierzyłem, że moje taneczna partnerka naprawdę przechodzi przez trudny czas. W końcu Agnieszka poinformowała mnie, że "musi pokochać sama siebie i odnaleźć nowej ja, ponieważ czuje zmianę". Podszedłem do tego zrozumieniem, podobnie zresztą jak wcześniej, gdy cierpliwie czekaliśmy aż Agnieszka wróci do swojej optymalnej wagi. Przez kolejnych kilka tygodni zwodziła mnie zapewniając, że potrzebuje się wyciszyć, odnaleźć spokój w medytacji i wróci do treningów. W tym czasie nie widywałem jej na sali treningowej, ale za to miałem okazje podziwiać jej zdjęcia ze ścianek, więc najwyraźniej medytacja i wyciszenie to pojęcia względne. Zaczęły do mnie docierać informacje o tym, że Agnieszka w międzyczasie zakontraktowała sobie prywatne eventy i rolę w jednym z musicali. W tym momencie postanowiłem zakończyć naszą współpracę - czytamy dalej (zachowano oryginalną pisownię).
Nie tak to miało wyglądać
Na koniec Kuroczko podreślił, że żałuje, że wcześniej nie podpisał z Kaczorowską żadnej umowy, a wierzył jej jedynie "na słowo". Według niego, aktorka wykorzystuje swoją popularność i układy z mediami, aby podreperować swój wizerunek.
- Historie o podobnym zachowaniu Agnieszki wobec innych tancerzy słyszałem od dawna, ale naiwnie wierzyłem, że to tylko plotki. Nasza współpraca opierała się na umowie ustnej i żałuję, że nie złożyliśmy stosownych podpisów na papierze. Nie zmienia to faktu, że sprawy wobec poniesionych przeze mnie kosztów i skandalicznej postawy Agnieszki Kaczorowskiej, miały zostać załatwione po cichu, ale widząc, że Agnieszka wykorzystuje swoją popularność i dobre układy z mediami, aby po raz kolejny się wybielić, nie mogłem nie zareagować. To pierwszy i ostatni raz, kiedy zabieram w tej sprawie głos i mam nadzieje że moje nazwisko będzie mogło odtąd pojawiać się tylko w kontekście moich sukcesów na polu zawodowym - podsumował w oświadczeniu, które otrzymaliśmy (zachowano oryginalną pisownię).
Spodziewaliście się takiego zakończenia tej przyjaźni?