Zazwyczaj wesela są huczne i radosne, a następujące po nich rozwody ciche i przykre. Gdy jednak ślub jest farsą i zabawą na potrzeby telewizji, zakończenie małżeństwa też można świętować.
Kinga ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" nie ukrywa, że wciąż przeżywa to, co wydarzyło się w programie. Jest zirytowana niekończącym się oczekiwaniem na rozwód i tym, jak finalnie została przedstawiona na ekranie.
Po emisji finałowego odcinka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" Marcin nabrał nieco pewności siebie i w dwóch wywiadach powiedział więcej, niż w całej edycji show!
To była para od początku skazana na porażkę. Widzowie nigdy nie dowiedzieli się, dlaczego ekspertki połączyły ze sobą Kingę i Marcina. Gdy w finale ogłosili decyzję o rozwodzie, pewnie każdy odetchnął z ulgą.
Po emocjonalnym ostatnim odcinku "Ślubu od pierwszego wejrzenia" przyszłość małżeństwa Kingi i Marcina wisiała na włosku. Nowożeńcy postanowili spotkać się i porozmawiać.
W jednej chwili sytuacja między dwojgiem ludzi może zmienić się z zupełnie neutralnej na naprawdę trudną i toksyczną. Przekonali się o tym widzowie najnowszego odcinka "Ślubu od pierwszego wejrzenia".
Ciekawe, czy Kinga, oglądając siebie w "Ślubie od pierwszego wejrzenia", uważa, że jest pokazana taka, jaka jest naprawdę, czy oskarży produkcję o "złośliwy montaż"? Widzowie zaczynają się od niej odwracać.
Wesele wśród obcych ludzi z żoną, którą zna się od godziny, może być dla niektórych drogą przez mękę. Uczestnik nowej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" był wyraźnie przytłoczony tym, co się dzieje.
Udział w telewizyjnym eksperymencie, jakim jest "Ślub od pierwszego wejrzenia", to bardzo duże ryzyko. W końcu swój los oddaje się w ręce ekspertów. W dodatku trzeba przed kamerami zachować dobrą minę do złej gry. Nie każdemu ta sztuka się udaje.
Nie dość, że za chwilę ma wyjść za obcego człowieka, to jeszcze wszędzie towarzyszą jej kamery. Nic dziwnego, że Kinga, uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" była kłębkiem nerwów. Stąd jej dziwne żarty?