Luke Perry nie żyje. Miał 52 lata
Gwiazdor znany z roli Dylana w serialu "Beverly Hills 90210" zmarł w szpitalu. Kilka dni temu przeszedł udar.
Kilka dni temu Luke Perry doznał rozległego udaru, do szpitala zabrało go pogotowie.
Jak podaje portal TMZ, w momencie śmierci gwiazdora były przy nim jego dzieci, narzeczona, była żona, mama, ojczym, rodzeństwo i przyjaciele.
Aktor zyskał największą popularność dzięki kultowemu serialowi "Beverly Hills 90210". Wcielał się tam w rolę Dylana McKaya aż przez 10 sezonów. Widzowie pokochali go za wizerunek współczesnego Jamesa Deana. W dzień, kiedy Perry trafił do szpitala, stacja Fox ogłosiła, że reaktywuje popularną w latach 90. produkcję.
Mimo tego, że Luke brał udział w zdjęciach do serialu "Riverdale", producenci "90210" liczyli na to, że postać Dylana się pojawi.
Przedstawiciel aktora napisał:
- Rodzina bardzo dziekuje za wsparcie i modlitwy, które płyneły z całego świata dla Luke'a.