Wpadka w programie na żywo. Syn lekarki skradł jej show w TVN24
Widzowie i goście programu "Debata TVN24: Granica" byli świadkami zabawnej sytuacji. Podczas rozmowy z Pauliną Borowik, niosącą pomoc ludziom w lasach na granicy polsko-białoruskiej, za jej plecami pojawił się mistrz drugiego planu.
15.11.2021 23:10
Wejścia na żywo obarczone są sporym ryzykiem. Usterki techniczne, nieodpowiednie zachowanie rozmówcy czy bohaterowie drugiego planu. To właśnie ci ostatni sprawiają, że fragmenty wywiadów momentalnie stają się internetowymi viralami.
Przykład? Oczywiście słynna już rozmowa BBC News z prof. Robertem Kellym zakłócona przez jego dzieci, a potem spanikowaną żonę. Klip stał się internetowym hitem i doczekał się milionów wyświetleń.
Do podobnej uroczej wpadki doszło podczas programu "Debata TVN24: Granica". Do studia zaproszono szereg ekspertów z różnych dziedzin, a tematem była oczywiście sytuacja na granicy polsko-białoruskiej.
Gośćmi Marcina Zaborskiego byli m.in. wiceszef MSZ Marcin Przydacz, gen. Bogusław Pacek, zastępczyni RPO Hanna Machińska, ale też Paulina Borowik, lekarka pomagająca uwięzionym uchodźcom na granicy.
Borowik pojawiła się w drugiej części programu, gdzie opowiadała, z jakimi dramatycznymi sytuacjami styka się na co dzień w lesie przy granicy.
- Gdy ci ludzie już są w szpitalu, to próbujemy zrobić wszystko, by takie osoby nie trafiły do lasu - mówiła lekarka.
Podkreśliła, że wśród napotkanych przez nią osób są nie tylko młodzi mężczyźni, ale też kobiety w ciąży, staruszki o lasce czy rodziny z dziećmi.
Rozmowa z lekarką odbywała się za pośrednictwem wideokonferencji, a rozmówczyni Marcina Zaborskiego siedziała w swojej kuchni. Połączenie z Pauliną Borowik trwało kilka minut, a widzowie szybko przekonali się, że nie jest sama.
Podczas rozmowy ze studiem TVN24 w kadrze pojawił się chłopczyk, który kilkukrotnie przeparadował przed komputerem mamy, z ciekawością ostentacyjnie patrząc się w obiektyw kamerki. Był to zabawny, a jednocześnie bardzo ciepły moment w programie na żywo, choć konkluzja rozmowy z mamą chłopca nie napawa niestety optymizmem.
Zdaniem lekarki pomoc na granicy jest coraz trudniejsza, bo lekarze i aktywiści zaczęli się bać. Ma to związek z ostatnimi wydarzeniami – zdewastowaniem aut grupy "Medycy na granicy". Dochodzi też do spuszczania powietrza z kół ambulansów czy też prywatnych aut osób zaangażowanych w pomoc imigrantom.
Zobacz także