"Taniec z gwiazdami": Triumf Eweliny Lisowskiej i porażka Magdaleny Lamparskiej!
Na parkiecie znów iskrzyło
None
Drugi odcinek 4. edycji "Dancing with the Stars. Tańca z gwiazdami" przeszedł już do historii. Jak zawsze produkcja programu zadbała o to, aby nie brakowało niespodzianek i aby widzowie nawet przez chwilę nie znudzili się tym, co widzą na ekranie. Jesteście ciekawi, co się wydarzyło, kto zdobył uznanie w oczach wymagających jurorów, a kto musiał dołączyć do Sławomira Uniatowskiego i w rezultacie pożegnać się z programem?
Ostatniego wieczoru otwarcie odcinka przypadło w udziale Małgorzacie Tomaszewskiej-Słominie. W parze z Robertem Kochankiem wykonała zmysłową rumbę. I choć do jej tańca wkradło się kilka błędów, nikt (no, może poza jurorami) nie zwracał na nie uwagi. Powód? Wszyscy wpatrzeni byli w niesamowicie długie i zgrabne nogi pogodynki Polsatu. Aż trudno było oderwać od nich wzrok!
Odskocznią od uwodzicielskiej rumby był energiczny jive w wykonaniu Anny Cieślak i Rafała Maseraka. Duet poderwał z miejsc publiczność w studiu i za swoje popisy do przeboju OutKast "Hey Ya!" zgarnął 33 punkty.
- Aktorsko bardzo dobrze. Z technicznych rzeczy podobało mi się, że obydwie nogi miałaś aktywne - pochwalił Michał Malitowski.
- Kicki bomba, najlepsze! Ale nie widziałam tam w ogóle kroku podstawowego - wytknęła Iwona Pavlović.
Kolejną uczestniczką, która sprawiła, że publiczność na chwilę wstrzymała oddech, była Cleo. Jej walc angielski do utworu "A Natural Woman" zaczarował widzów, a widowiskowe podnoszenia dodały całości bajkowego polotu. Nic więc dziwnego, że piosenkarka została nagrodzona 34 punktami i pochwałami z ust jurorów.
- Ta edycja to wylęgarnia talentów. Początek walca to jest kawał solidnej roboty. Pięknie! - zachwycała się Pavlović.
Sporym zaskoczeniem był z pewnością występ Magdaleny Lamparskiej, która jeszcze kilka tygodni temu uważana była za faworytkę 4. edycji, a w ostatnim odcinku musiała walczyć z najsłabszymi o awans do kolejnego. Jej walc angielski został oceniony jedynie na 27 punktów.
- Niestety, w porównaniu z Cleo wypadłaś gorzej. U was była fajna chemia i dobrze zagrane emocje, oddaliście atmosferę tego tańca. Ale rama cała się ruszała, nie było kontaktu - skrytykowała Czarna, a właściwie Ruda Mamba.
Podobnie jak tydzień temu ostatniego wieczoru wszyscy czekali na występ Łukasza Kadziewicza, a może bardziej na show w wykonaniu partnerującej mu Agnieszki Kaczorowskiej. Nie ma co ukrywać, wszyscy skupieni byli wyłącznie na pięknej tancerce, która kusiła w pełnej namiętności rumbie. Za rozgrzanie publiczności do czerwoności para otrzymała 35 punktów.
- Powiedział pan, że zazdrości swoim kolegom, że mogą grać w siatkówkę, ale oni wszyscy zazdroszczą panu naszej seksbomby - stwierdziła Beata Tyszkiewicz.
Po pokazie tej pary, która do tej pory uplasowała się na pierwszym miejscu, nikt nawet nie przypuszczał, że jej pozycja będzie zagrożona. A jednak! Gdy na parkiecie pojawiła się Ewelina Lisowska, wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Drobna i krucha wokalistka wykonała taniec współczesny niczym prawdziwy zawodowiec.
- Tomek Barański jest świetnym tancerzem jazzowym, a ty nie ustępowałaś mu na krok. To jest twoja bajka. Pokazałaś swoje emocje, uczucia. Bardzo mi się to podobało - rozpływała się w zachwytach Pavlović.
W końcu przyszedł czas na ostateczny werdykt. Po zsumowaniu głosów jurorów i widzów z "Tańcem z gwiazdami" musieli pożegnać się Magdalena Lamparska i Kamil Kuroczko. Zgadzacie się z tą decyzją?
Zobacz także: Łukasz Kadziewicz: "Cieszę się, że mam Agnieszkę obok siebie"
AR/AK