Robert Biedroń kontynuuje swoje tournee po telewizyjnych programach rozrywkowych. Kilka dni temu poseł na Sejm wygłupiał się w Kilerskim Karaoke, ostatnio był gościem Kuby Wojewódzkiego. I przyznajmy to szczerze, chwilami wstyd nam było to oglądać. Bo choć Biedroń to aktywny działacz na rzecz homoseksualistów i poseł z ramienia Ruchu Palikota, o polityce było niewiele. Aż trudno uwierzyć, że w zestawianiu z Biedroniem to Wojewódzki wydawał się bardziej żenujący. Jak można było się spodziewać, prowadzącego najbardziej interesowało pożycie swojego gościa oraz ogólnie mówiąc cała sfera seksualności. Nie obyło się więc bez kloacznych żartów i zachowań rodem z podstawówki. Było o wyrywaniu, o ciotach, o nasieniu trzymanym w lodówce. Słowem klimat rodem z programów Woliego i Tysia, zresztą nawiązanie do tej produkcji padło w tej rozmowie.