Nowe informacje dotyczące śmierci Cory'ego Monteitha
Przedwczesna śmierć aktora w 2013 roku zszokowała fanów. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł z powodu zatrucia mieszanką heroiny i alkoholu. Dopiero niedawno pojawiły się informacje, który rzuciły zupełnie nowe światło na sprawę.
09.12.2016 13:42
Okazuje się, że wpływ na śmierć gwiazdy mogła mieć... terapia odwykowa. Taka informacja pojawiła się w dokumencie telewizji Reelz, "Autopsy: The Last Hours of Cory Monteith". Dowiadujemy się z niego, że terapia, która miała zmniejszyć szanse na śmiertelne w skutkach przedawkowanie, przyniosła zupełnie odwrotny efekt. Przez to, że gwiazdor "Glee" miał znacznie mniejszą tolerancję, jego organizm nie poradził sobie z dawką narkotyków, które zażył kilka godzin przed śmiercią.
Cory był na dobrej drodze do wyjścia z uzależnienia. Po zakończeniu terapii padł w wir pracy i nie poradził sobie z nadmierną ambicją. Wreszcie nie wytrzymał ciśnienia i sięgnął po taką samą dawkę heroiny jak zawsze. Niestety, okazała się ona śmiertelna. W filmie dokumentalnym przedstawiciel National Library of Medicine USA alarmuje, że ludzie, którzy ukończyli programy odwykowe, w ciągu pierwszego roku byli bardziej narażeni na śmierć, niż osoby, które regularnie zażywają narkotyki.
Gwiazdor Hollywood zmagał się z uzależnieniem całe życie Mając 12 lat sięgnął po pierwsze narkotyki. W wieku 19-lat trafił po raz pierwszy na odwyk. Po detoksie miał nadzieję, że rozpoczyna nowy etap w życiu. Jednak nadmierny stres, wynikający z pracy nad serialem i chęć bycia najlepszym sprowadziły go na samo dno. Monteith został znaleziony martwy w pokoju hotelowym w Vancouver 13 lipca 2013 roku, zaledwie trzy miesiące po zakończeniu ostatniego odwyku. Miał 31 lat. Trzeci odcinek, piątego sezonu "Glee" był hołdem dla aktora. Emisja serialu zakończyła się w 2015 roku.