Ustawka w "Love Island"? Sami nie dowierzali

Igor i Monika, finaliści "Love Island", korzystają ze swoich 5 minut sławy. W jednym z wywiadów zdradzili, w jakim stopniu telewizyjne show jest wyreżyserowane. Odpowiedź na to pytanie zaskoczyła nawet ich samych.

Igor i Magda, finaliści 2. edycji programu "Love Island"
Igor i Magda, finaliści 2. edycji programu "Love Island"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

21.10.2020 15:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Igor ŁubkowskiMagdalena Karwacka znaleźli w "Love Island" nie tylko dobrą zabawę, ale i miłość. Uczucie, które połączyło ich w programie, nie przyniosło im co prawda zwycięstwa, ale wciąż trwa. Niedawno para udzieliła wywiadu serwisowi Gala.pl, w którym opowiedziała co nieco o kulisach realizacji show. Zakochani odnieśli się m.in do nurtującej wielu widzów kwestii prawdziwości tego, co widzą na ekranie.

22-letni finalista programu nie ukrywał, że sam był zdziwiony podejściem jego twórców. Zgłaszając swój udział w show, spodziewał się, że w jakimś stopniu produkcja jest wyreżyserowana.

- Zastanawiałem się więc, czy to jest sztuczne, czy prawdziwe. A tam przekonałem się, że po prostu jesteśmy sobą i nie ma w programie żadnych elementów ustawionych. Dla mnie akurat to było dziwne, bo zawsze byłem przekonany, że jest inaczej - powiedział.

Igor Łubkowski wątpił nawet wtedy, gdy znajomi, którzy brali udział m.in. w brytyjskiej edycji programu, zapewniali go, że show nie jest ustawiane. - Zawsze myślałem, że tak mówią z racji kontraktu - przyznał.

Partnerka Igora, Magda, dodała z kolei, że życie w programie przypominało jej trochę wyjazd na kolonię.

Waszym zdaniem telewizyjne reality-show naprawdę nie są kreowane? A może byli uczestnicy też mówią tak tylko "z racji kontraktu"?

Komentarze (7)