Janusz Gajos u Moniki Olejnik. "Kler jest przeciw Kościołowi jako instytucji, która jest daleka od duchowości"
Janusz Gajos gra jedną z głównych ról w głośnym filmie Wojciecha Smarzowskiego "Kler". Aktor był gościem Moniki Olejnik w TVN24. "Ten film powinien być wstrząsem" - powiedział między innymi w programie.
Gajos wciela się u Smarzowskiego w arcybiskupa Mordowicza. Aktor w programie na żywo przyznał, że od razu zdecydował się wziąć udział w produkcji.
- Nie wahałem się, czy zagrać w "Klerze". Przeczytałem scenariusz i zrozumiałem, że to nie będzie łatwe, ale że to pewna rozmowa z Polakami, którą warto podjąć. Jak zwykle Smarzowski wywołuje wiele emocji. Nigdy nie robi filmów, które są o byle czym. Porusza masy ludzi - wyznał.
Gwiazdor ma nadzieję, że ludzie właściwie odbiorą obraz, który opowiada o grzechach polskiego Kościoła.
- To nie jest film przeciwko wierze i przeciwko kościołowi. Na pewno jest przeciw Kościołowi jako instytucji, która jest daleka od duchowości. To rodzaj teatru, za którego kurtynę nie zawsze jest wejście. A za tą kurtyną są księża, którzy mają ludzkie problemy. Wejście tam wywołuje wielki sprzeciw sfer, które bronią magii Kościoła - powiedział.
Mimo iż spekulowano, że Gajos w "Klerze" wcielił się w prawdziwą postać, aktor nie chciał jasno tego przyznać.
- Wcielając się w arcybiskupa Mordowicza, nie myślałem o żadnej konkretnej postaci, choć dość jasne jest, kto był pierwowzorem.
Film Smarzowskiego wzbudził emocje na długo przed premierą. Gajos nie ukrywa, że chciałby, aby produkcja skłoniła ludzi do refleksji.
- Ten film powinien być wstrząsem i myślę, że będzie. Normalny człowiek byłby surowy ukarany, poszedłby do więzienia. A ta jedna kasta jest nagle zwolniona z różnych obowiązków. Wynika to między innymi z sojuszu Kościoła z polityką w Polsce. Polacy są od dawna podzieleni. Trudno powiedzieć, czy ten film dodatkowo ich podzieli. Ale milionowa widownia w pierwszy weekend pokazuje, że ludzie chcą wiedzieć. To bardzo poważna rozmowa z ludźmi, którzy chcieliby chodzić do kościoła, ale coś ich powstrzymuje.
Nie zabrakło również rozmowy o politykach. Gajos odważnie wypowiedział się o pewnym polityku z samej góry, w którym można dopatrzeć się premiera Mateusza Morawieckiego,
- Facet zasiadający wysoko w rządzie, mówi dziecinnym językiem do ludzi jak do małych dzieci. W dodatku kłamie.
Gajos odniósł się też do słów Jarosława Kaczyńskiego, który wiele lat temu powiedział w wywiadzie, że chciałby być emerytowanym zbawcą narodu. Dla aktora jest to wizja przerażająca, a przez "emerytowanego" rozumie kogoś, kto za nic nie bierze odpowiedzialności.