programy rozrywkowe(strona 279/365)

To niesamowite, że wciąż są ludzie, którzy dla pieniędzy i wątpliwej popularności, upadlają się w telewizji na oczach milionów widzów. Pomijamy już występy w mało ambitnych programach rozrywkowych czy żenujące opowieści dziwnej treści. Mamy na myśli bohaterów licznych reality-shows, gdzie najczęściej dochodzi do bijatyk, oczywiście z byle jakiego powodu. Co ciekawe, nie tylko mężczyźni pozwalają sobie na rękoczyny - kobiety wcale nie ustępują im w tym temacie! Nie popieramy przemocy, ale dwaj okładający się pięściami faceci jeszcze jakoś się prezentują, chociaż i tak z trudem obserwujemy ich wyczyny. Natomiast dwie szarpiące się za włosy, plujące na siebie i wyzywające dziewczyny pokazują, jak nisko niektórzy upadli. Z niesmakiem oglądamy tego typu wybryki, ale kto wie, być może komuś się one spodobają...

Ostatni odcinek talk show Kuby Wojewódzkiego zdecydowanie należał do ciekawych. Za sprawą szczerych do bólu wypowiedzi Bartosza Węglarczyka o nudzie nie mogło być mowy, bo pierwszy gość programu dostarczył widzom i plotkarskiej prasie wielu tematów. Rozmowa Wojewódzkiego i Węglarczyka przebiegała niczym tematyczna sinusoida. Od tematów z pogranicza telewizji i show-biznesu panowie z lekkością przechodzili do oceny kondycji polskiego dziennikarstwa, z rozmyślań nad prawdziwą twarzą Kingi Rusin do katastrofy smoleńskiej i polskiego burdelu, by potem oddać się przewałkom na temat tego, ile litrów alkoholu musiał wypić niegdysiejszy korespondent Węglarczyk przebywając w Rosji. Słowem Węglarczyk wytykając hipokryzję polskich celebrytów i ignorancję polskich dziennikarzy, sam zaprezentował festiwal obłudy w najlepszym z możliwych wykonaniu.

Telewizja zrewolucjonizowała życie człowieka przeszło 80 lat temu. Od czasu pierwszej transmisji wiele się jednak zmieniło i to niekoniecznie na lepsze. Dziś telewizja to przede wszystkim narzędzie rozrywki, ale nawet ta nieoficjalna misja większości stacji nie za bardzo im wychodzi. Jak się okazuje, wybrednym widzom trudno dogodzić, choć pomysłów na to jak to zrobić nie brakuje. W efekcie rozrywki na przyzwoitym poziomie w telewizji jak na lekarstwo, odbiorców zalewa natomiast ogromna fala kiczowatych produkcji o niczym i nie wiadomo dla kogo. Stad też z ekranów niejednokrotnie wylewała się fala nikomu nieznanych gwiazd, które występują w najróżniejszych konfiguracjach. Raz tańczą na lodzie, później "produkują" swoich następców w fabryce, a doszło nawet do tego, że teraz - oczywiście w ramach rozrywki - gwiazdy opuszczają celebrycki Olimp i schodzą zasmakować zwyczajnego życia, tak jak robią to Tyszka i Woliński. Czym jeszcze rozczarowała nas telewizja?

Magda Gessler ma powody do zadowolenia i to nie tylko z powodu spektakularnego spadku wagi, który w ostatnim czasie przykuł uwagę plotkarskich portali. Restauratorka jest najbardziej dochodową twarzą TVN, która przynosi swojej stacji rekordowe dochody. Sukces tym większy, że w zbijaniu kapitału nie przeszkadzają restauratorce żadne kontrowersje, które od początku towarzyszą jej programowi. Jak wynika z danych opublikowanych przez Pan Media Western, 5. sezon "Kuchennych rewolucji" przyniósł TVN-owi ponad 27 mln zł dochodu z reklam. A to wszystko w akompaniamencie licznych skandali, które mnożą się wokół restauratorki i jej kuchennego show. Najwidoczniej jednak, nic nie jest w stanie zaszkodzić Magdzie Gessler, której w osiąganiu sukcesów paradoksalnie pomagają kontrowersje.

Pytanie do pań: czy któraś z was nie zna Dawida Ozdoby? Najpopularniejszego polskiego chippendalesa, byłego chłopaka (tak, tak! Oni byli razem) Edyty Herbuś, uczestnika talent-show i programów rozrywkowych, ale przede wszystkim tancerza, który swoimi występami niejedną dziewczynę doprowadził do ekstazy?

Pytanie do pań: czy któraś z was nie zna Dawida Ozdoby? Najpopularniejszego polskiego chippendalesa, byłego chłopaka (tak, tak! Oni byli razem) Edyty Herbuś, uczestnika talent-show i programów rozrywkowych, ale przede wszystkim tancerza, który swoimi występami niejedną dziewczynę doprowadził do ekstazy?

Paweł Binkiewicz od pierwszego castingu czuł się w "X Factor" jak u siebie. Szalał z Kuźniarem, "ujeżdżał" Kubę Wojewódzkiego i całował Tatianę Okupnik po dekolcie. Później jeszcze wyraźniej pokazał, że rozsadza go energia i nikogo się nie boi. Gdy dowiedział się, że dostał się na przesłuchania w domach jurorskich, gonił za Kubą po korytarzach, turlał się po podłodze z Kuźniarem, aż sama jurorka przyznała, że "Biba" przekroczył granicę dobrego smaku. Swoje zachowanie tłumaczył emocjami, których nie jest w stanie kontrolować. Natomiast w domu jurorskim rzucił się na Wojewódzkiego, kiedy ten powiedział mu, że udało mu się zakwalifikować do odcinków na żywo. Nie zdarzyło się jeszcze, aby uczestnik pozwalał sobie w kontaktach z jurorami na tak wiele. Zazwyczaj ludzie boją się, że zachowają się nieodpowiednio i narażą się na zbytnią poufałość. Czyżby "Biba" czuł, że jest wśród swoich, ponieważ zna ich ze swojej poprzedniej pracy?

W polskiej telewizji programy reality show dosyć szybko zakończyły swój żywot, mimo że we Włoszech czy Stanach Zjednoczonych, emitowane są do dzisiaj i wciąż cieszą się wielkim powodzeniem. Być może polscy widzowie znużyli się formułą, a może po prostu stacje nie było gotowe na pokazywanie najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń z życia uczestników. Nie zmienia to jednak faktu, że kilka takich programów mieliśmy okazję obejrzeć, a ich gwiazdy zapadli nam w pamięć.

Już w najbliższą sobotę ruszają odcinki na żywo "X Factor", dobrym pomysłem więc było zorganizowanie konferencji prasowej z uczestnikami show i przedstawienie ich bliżej mediom. Producenci chcieli pewnie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, bo przy okazji zabrali swoich podopiecznych do sklepu z ubraniami i urządzili sesję zdjęciową z buszującymi między wieszakami wokalistami. To dość mało atrakcyjny sposób na wplecenie w program produktów lokowanych. Nie zdziwimy się, jeśli w sobotnim odcinku "X Factor" zobaczymy uczestników w przebieralniach, opowiadających o przygotowaniach do występu i walce z tremą. Rozumiemy, że show musi na siebie zarabiać, ale dlaczego kosztem tak nachalnej promocji?

On - lewicowy działacz, który pomaga ubogim. Ona - bogata restauratorka i telewizyjna gwiazda, która zarabia krocie. Widują się rzadko. A gdy już doszło do spotkania - studiu "Dzień dobry TVN" - wybuchła awantura. – Mam nadzieję, że osoby takie jak Magda będą odpowiednio opodatkowane – zarzucił siostrze Piotr Ikonowicz (66 l.). – Ja jestem małym przedsiębiorcą – broniła się Magda Gessler (59 l.).

Katarzyna Zielińska z powodu prób skonfliktowania jej z Joanną Koroniewską chciała odejść z "Kocham Cię, Polsko". Aktorka na własnej skórze przekonała się, jak dotkliwe może być dla gwiazdy pojawienie się w jej show równie sławnej koleżanki. – Osoby pracujące przy „Kocham Cię, Polsko” straciły głowę dla Koroniewskiej. Była nowa, więc wszyscy zachwycali się jej entuzjazmem i poczuciem humoru. Kasia zaczęła się czuć jak piąte koło u wozu – mówi „Gwiazdom” jeden z współpracowników Zielińskiej.

Wyraźnym sygnałem, że osiemnastoletnia Weronika Grycan nie zamierza stać w cieniu mamy i młodszej siostry, był występ w talk-show Kuby Wojewódzkiego. To właśnie tam dziewczynie udało się przyćmić rodzinę oraz dać mały pokaz tanecznych umiejętności. Teraz Grycanka pojawiła się na planie muzycznego programu "Kolejno Odlicz", emitowanego na antenie stacji Viva. Widać, że Weronika świetnie czuła się przed obiektywem kamery i z uśmiechem pozowała do zdjęć. Czy w ten sposób próbuje się odciąć od matki i młodszej siostry, aspirującej modelki "plus-size"? Być może osiemnastolatce zależy na związaniu się z telewizją (już dawno temu zapowiedziała, że chętnie wystąpiłaby w "Tańcu z gwiazdami"), a nie lansowaniu na czerwonym dywanie i chodzeniu na pokazy mody. To dobry plan?

Widzowie ostatniego odcinka "Kuchennych rewolucji" zapewne zachodzą w głowę, jak to możliwe, że z odcinka na odciek Magda Gessler trafia na coraz bardziej ekstremalne przypadki. Tym razem restauratorka dotarła do prawdziwie obskurnego miejsca, które z piękną, kwiatową nazwą "Campo di fiori" nie miało nic wspólnego. Warunki, w których przygotowywano i serwowano posiłki, przypominały melinę. Miejsce od progu straszyło gości nie tylko wyglądem, ale i przeraźliwym odorem, który odbierał apetyt nawet najbardziej wygłodniałym zawodnikom. Rewolucję w "Campo di fiori" Magda Gessler nazwała kiepskim żartem, na który nie ma ani ochoty, ani inspiracji, zaś zaproszenie właściciela restauracji uznała za cwaniacką próbę odremontowania walącej się rudery za cudze pieniądze.