"Śmiechu warte": Pamiętacie ten program? Jednych bawił, innych denerwował. A was?
To kiedyś bawiło Polaków!
Dawno, dawno temu, kiedy posiadanie kamery wideo było powodem do dumy, a kasety VHS rządziły w każdym polskim domu, istniał program, który cieszył się niebywałą popularnością. Pierwsze lata "Śmiechu warte" biły rekordy oglądalności, a nagrody przyznawane za najśmieszniejszy filmik z wpadką były szczytem marzeń przeciętnej polskiej rodziny. Niedzielne popołudnia przez długi czas spędzane były w towarzystwie Tadeusza Drozdy i jego dość sztywnej asystentki, czyli Katarzyny Szopy.
Dawno, dawno temu, kiedy posiadanie kamery wideo było powodem do dumy, a kasety VHS rządziły w każdym polskim domu, istniał program, który cieszył się niebywałą popularnością. Pierwsze lata "Śmiechu warte" biły rekordy oglądalności, a nagrody przyznawane za najśmieszniejszy filmik z wpadką były szczytem marzeń przeciętnej polskiej rodziny. Niedzielne popołudnia przez długi czas spędzane były w towarzystwie Tadeusza Drozdy i jego dość sztywnej asystentki, czyli Katarzyny Szopy. To właśnie ten duet najlepiej kojarzy się z pierwszym i właściwie jedynym tego typu programem w polskiej telewizji. Widzów, którzy oglądali "Śmiechu warte", zapraszamy do sentymentalnej podróży w przeszłość, a tych, którzy nie znają tej produkcji, zachęcamy do zapoznania się z hitem ramówki połowy lat 90. "Wycieczkę" po archiwum TVP zacznijmy od reklamy "Śmiechu warte":
KŻ/MM
O czym pisze Tadeusz Drozda? Kliknij i się dowiedz! * Jesteśmy też na Facebooku! Dołącz do nas!* Teleshow.pl na Facebooku