Ślub wzmocnił związek Choteckiej i Pazury. Mają świadomość, że nad ich związkiem ktoś czuwa
Dorota Chotecka i Radosław Pazura to jedna z najbardziej zgodnych i dobranych par w rodzimym show-biznesie. W dodatku są duetem o imponującym stażu związku. Nie da się ukryć, gdy opowiadają o 30 przeżytych wspólnie latach, to robi to wrażenie!
03.10.2019 | aktual.: 03.10.2019 12:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nic dziwnego więc, że to właśnie oni zostali wybrani jako jurorzy oceniający zmagania małżeństw w nowej edycji show "Czar par". Małżonkowie z przymrużeniem oka przyznają, że znaleźli przepis na udany związek. Chętnie też dzielą się swoim doświadczeniem.
– Nie rozstawać się, tylko próbować naprawiać swój związek. Dajmy sobie czas, dajmy sobie pole i możliwości. Nie rezygnujmy od razu. Tak jak w życiu, trzeba wsiąść do właściwego pociągu. Można go dogonić, można też z niego wysiąść, ale przy wysiadce można się nieźle potłuc – mówili ostatnio do widzów i uczestników programu.
Aktorska para wiele razem przeszła. Były chwile uniesienia i miłość od pierwszego wejrzenia już na studiach, ale była też walka o życie i związek. Pazurowie nie kryją, że długo żyli w nieformalnym związku - pobrali się dopiero po 14 latach.
Jednak wypadek, w którym przed laty uczestniczył Radosław Pazura i po którym przechodził długą rehabilitację sprawił, że oboje przewartościowali swoje podejście do życia. Trudne doświadczenie i wiara drugą szansę scementowała ich związek. Pobrali się w niewielkim kościele w Rzymie. Po czterech latach, jak przypomina "Życie na gorąco", ochrzcili tam swoją córkę, Klarę.
Dziś, choć wciąż mają w sobie tyle energii, co za młodu przyznają, że najważniejsza w ich życiu jest miłość i rodzina. Nie gonią już za karierą, znaleźli balans pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym i skupiają na byciu razem. Aktorka ostatnio wyjawiła, że podjęta przed laty decyzja o ślubie była najlepszą z możliwych.
- Bardzo często słyszy się, że sakrament małżeństwa nic nie daje. Ale moim zdaniem, a mogę to powiedzieć, bo długo żyliśmy z Radkiem na kocią łapę, świadomość, że nad związkiem czuwa ktoś jeszcze, przynosi wielki power – wyznała na łamach tygodnika.