Talent Show"Must be the music": Odcinek 2

"Must be the music": Odcinek 2

"Must be the music": Odcinek 2
Źródło zdjęć: © Polsat

24.03.2011 15:36, aktual.: 25.11.2013 12:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Drugi odcinek "Must be the music" ponownie udowodnił, że jurorzy są bardzo wymagający! Rzadko kiedy żartują i wdają się w dyskusje z uczestnikami, na szczęście ci drudzy dostarczają widzom tylu emocji, że już nic więcej nie potrzeba!

Zespół Stargard Band zrobił na jurorach na tyle dobre wrażenie, że tylko Kora miała pewne wątpliwości i głosowała na „nie”. Pozostali sędziowie docenili żywiołowość i talent grupy.

15-letni skrzypek Tomasz Dolski wykonał utwór z "Piratów z Karaibów" w wersji techno. To dość odważne połączenie bardzo było w stylu jurorów. Wszyscy jednomyślnie głosowali na „tak”.

Dwunastoletnia Natalia Zawadzka zaśpiewała hit Maryli Rodowicz, "Małgośkę". Aż dziw bierze, że w tyn małym ciałku chowa się tak potężny głos! Dziewczynka nie tylko przeszła do kolejnego etapu, ale też wywołała ciarki u Wojtka Łozowskiego.

Piotrek Koczocik chyba przyjechał do "Must be the music" robić show, a nie śpiewać. Zabrał też ze sobą dziewczynę przypominającą lalkę Barbie, która wpadła w oko jurorom. Ładna dziewczyna to trochę za mało i uczestnik musiał pożegnać się z castingiem bardzo szybko.

Obraz
© (fot. Polsat)

18-letni Rafał Radomski, pracownik stacji benzynowej pewnie najbardziej spodobał się nastolatkom, ale i talentu nie można mu odmówić, tym bardziej, ze zagrał na gitarze i zaśpiewał utwór własnego autorstwa. Tylko Kora była na „nie”, co także uzasadniła: - Ponieważ jesteś śpiewakiem bardziej niż gitarzystą, wokal dla mnie nie do przyjęcia, nudny i buczy.

Zespół „Hrabia” również namieszał nie tylko w programie, ale też w internecie! Nagle piosenka „Warszafka” stała się hitem i zagwarantowała muzykom nieoczekiwaną popularność!
- Jako bywalec wszelkich bankietów utożsamiałem się z tym utworem – przyznał Adam Sztaba.

Zespól meksykański "Los Amigos" nie do końca wpasował się w wymagania jurorów, ale odśpiewanie po polsku narodowego szlagieru "Ładne oczy masz", zagwarantowało im kolejny etap.

Obraz
© (fot. Polsat)

Mocno zdenerwowany warszawski taksówkarz Paweł Myszczyszyn, urzekł sędziów nie tylko głosem, ale także osobowością. Dopiero w dogrywce udowodnił, że nadaje się do programu, czym wywołał aplauz publiczności.

Zespól Nasty Crue baaaardzo nie spodobał się Korze. Doszło do ostrej wymiany zdań i mało przyjemniej atmosfery. Jackowska nazwała wokalistę „durniem” i kazała wracać do Los Angeles. Pozostali jurorzy nie bronili muzyków i również byli na „nie”. Jedynie Zapendowska doceniła „dizajn”.

Daniel "Harry" Jarociński zapunktował u jurorów wesołym kawałkiem "Grace Kelly" z repertuaru Miki. - Jest w tobie radość ze śpiewania, uwielbiam to – powiedziała zadowolona Zapendowska.

Grupa Enej z Olsztyna zaśpiewała po ukraińsku piosenkę "Radio Hallo" i tym podbiła występem serca jurorów! Wszyscy głosowali na „tak”!

Przystojny Mongoł Dako Burenjangal niestety tylko ładnie prezentuje się na scenie. Śpiew w jego wykonaniu aż... bolał, dlatego jurorzy musieli podziękować mu za „współpracę”.

Olivka Livki jest z Berlina okazała się największym objawieniem „Must be the music”! Pieknielnie zdolna uczestniczka sprawiła, że sama Elżbieta Zapendowska zaczęła klaskać, a to się zdarza naprawdę rzadko! Jurorzy z wypiekami wyznali, że czekają na jej kolejne występy.
Trzeba przyznać, że dziewczyna ma talent i może dotrzeć do finału!

"Jazzbratem" z Rzeszowa postanowili zabawić się muzyką i wykonali remiks kilku znanych utworów. Wszystkim się bardzo podobało i uczestnicy usłyszeli cztery razy „tak”.