Metamorfoza Kaśki z 'M jak Miłość'

W serialu "M jak Miłość" gra od samego początku. Jej bohaterka Kaśka w tym czasie przeszła prawdziwą metamorfozę - z podstępnej intrygantki zmieniła się w kobietę słodką i potulną. Jednak Ewelina Serafin, bo o niej mowa, wierzy, że jeszcze jej bohaterka pokaże, co potrafi i nieraz zaskoczy widzów.
Metamorfoza Kaśki z 'M jak Miłość'

03.11.2006 17:11

Zaczynałaś w serialu "M jak Miłość" jako czarny charakter, a teraz grasz przykładną żonę. Cieszy Cię czy smuci tak diametralna zmiana wizerunku?

Ewelina Serafin: Kasia na początku nie była taka zła, ale spotkało ją coś strasznego - została porzucona przez narzeczonego, czyli Marka Mostowiaka. Dla każdej kobiety jest to straszne i dramatyczne wydarzenie. W dodatku ukochany postąpił tak, bo ona nie chciała przed ślubem zdecydować się na życie intymne. Kaśka była bardzo romantyczna i niewinna, a gdy została głęboko zraniona, zaczęła walczyć...

Stąd te jej wymyślone ciąże czy próba rozbicia małżeństwa Marka i Hanki. Ale to był krzyk rozpaczy. W dalszych odcinkach, jak już ułożyło się jej życie, ona też się zmieniła. Dla mnie jako aktorki granie czarnego charakteru było ciekawsze. Ale kto wie, może znów kiedyś zmienię się w diabełka.

Twoja bohaterka walczyła o miłość. A ty prywatnie miałaś okazję walczyć o uczucia mężczyzny?

E.S.: Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, na szczęście! Raczej zdarza mi się, że to faceci starają się mnie zdobyć. Czasami, gdy jakiś mężczyzna podoba mi się, potrafi ę sprowokować, aby zwrócił na mnie uwagę. A gdy tak się stanie, przestaje mnie interesować...

Czyli zawracasz w głowie i porzucasz... Typowa famme fatale.

E.S.: Uwielbiam to. Może po to, aby się dowartościować, poczuć, że potrafi się komuś zawrócić w głowie. Jednak teraz już z tego wyrastam. Byłam niebezpieczną nastolatką, bo ciągle sprawdzałam swoje szanse... Miałam przyjaciółkę, piękną czarnowłosą dziewczynę, z którą uwielbiałyśmy prowokować chłopców. Byłyśmy jak anioł i diabeł. Ale te czasy już minęły...

Pamiętasz swoją pierwszą, wielką miłość?

E.S.: Tak, na początku liceum. Była to bardzo romantyczna miłość - spacery przy świetle księżyca, pierwsze pocałunki. Na imię miał Łukasz. Chyba jednak za dużo było tego romantyzmu, bo w końcu od niego uciekłam.

Nie lubisz romantyków - to już wiemy. Jacy więc mężczyźni mają u Ciebie szanse?

E.S.: Ależ lubię romantyków, tylko nie znoszę przesytu. A jakich mężczyzn lubię? Operatorów filmowych! Bardzo mnie pociągają i intrygują. Wydaje mi się, że są to osoby o rozszerzonym spojrzeniu na rzeczywistość. To są magiczni ludzie w filmie.

A jakie cechy cenisz u mężczyzn? Czy ważny jest wygląd?

E.S.: Powinnam powiedzieć, że wygląd się nie liczy, ale to nie jest prawda. Może nie sama uroda jest ważna, ale to "coś" - osobowość, charyzma. Zawsze w życiu brakowało mi poczucia… bezpieczeństwa, które może dać kobiecie mężczyzna. I tego poszukuję nadal. Lubię mężczyzn stanowczych, mających pasje, potrafiących podejmować decyzje. Chciałabym poczuć się czasami noszona na rękach.

A śniadanie do łóżka? Ty je robisz, czy wolałabyś, aby to ukochany przygotowywał je dla Ciebie?

E.S.: Po co śniadanie, jak jest miłość? Ale moglibyśmy wspólnie przygotowywać uroczyste kolacje przy świecach.

Odejdźmy już od aktorstwa. Ostatnio odniosłaś kolejny zawodowy sukces. Choć tym razem nie aktorski...

E.S.: Obroniłam pracę dyplomową i mam licencję nauczycielki języka angielskiego. Cieszę się z tego, bo teraz mam już dwa zawody - magistra sztuki i nauczyciela.

Sprawdzasz się jako nauczycielka?

E.S.: Myślę, że tak. Pracuję dla Fundacji Życie dla Dzieci i Młodzieży przy kościele Braci Rogacjonistów na warszawskiej Woli. Uczę tam angielskiego trudną i biedną młodzież. Spotykam się z nimi dwa razy w tygodniu - w czwartki i piątki. Jeśli mam plan zdjęciowy, to zastępują mnie koleżanki, które wciągnęłam do tej akcji. Bardzo mnie cieszy ta praca, a współpraca z młodzieżą jest fascynująca. Robię to z potrzeby serca. 14-15 lat to trudny wiek, ale potrafię ich zainteresować tym językiem.

Nie myślisz czasami o własnych dzieciach?

E.S.: To trudny temat. Chciałabym mieć dzieci, ale na tym etapie mojego życia jest to niemożliwe. Na pewno macierzyństwo dałoby mi więcej pewności siebie, wzbogaciłoby moje życie. Dziecko by mnie super ukształtowało. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi.

Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej

Ten wywiad oraz najnowsze wiadomości dla fanów serialu M jak Miłość w tygodniku poświęconemu serialowi. Tygodnik w każdą środę w Twoim kiosku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)