Znacie "Ewry najt"? Wystarczyła chwila, by kariera Mandaryny legła w gruzach
GALERIA
Choć jej kariera zgasła niemal jednego dnia, fani wciąż wierzą, że jeszcze kiedyś zobaczą ją na scenie. Wydarzeniem na Facebooku, które zrzesza chętnych do zorganizowania jej koncertu, zainteresowanych jest już ponad 10 tys. osób. O kim mowa? O Marcie Wiśniewskiej, która z dnia na dzień stała się wielką gwiazdą. W 2004 r. jej debiutancka płyta zamykała dziesiątkę najchętniej kupowanych płyt w Polsce. Mandaryna nie ograniczyła się jednak tylko do podboju polskiego runku muzycznego - singiel z jej debiutanckiego krążka został wydany też w Hiszpanii, Czechach, Bułgarii i Austrii, gdzie dotarł na pierwsze miejsce listy przebojów.
Wystarczyło jednak kilka minut występu podczas festiwalu w Sopocie, a jej kariera legła w gruzach. Pamiętacie, jak zaczynała Marta Wiśniewska?
Od dziecka wiedziała, że będzie na scenie
Marta Mandrykiewicz przyszła na świat 12 marca 1978 r. w Łodzi. Z wykształcenia jest animatorem kultury. Ukończyła Szkołę Projektowania i Reklamy na Wydziale Aktorskim w Łodzi. Uczęszczała też na zajęcia do Studium Aktorskiego prowadzonego przez Halinę i Jana Machulskich.
Jej największą pasją jest taniec. Swój talent odkryła już w szkole podstawowej. Jako uczennica 3 klasy została członkinią zespołu dziecięcego "Krajki", w którym tańczyła przez 7 lat. W tym okresie po raz pierwszy zmierzyła się też ze śpiewem. Nagrała dwie piosenki: jedną w języku polskim, drugą po niemiecku.
Od zawsze kochała taniec
I choć imała się różnych zajęć (uczyła się w szkole kaskaderskiej i uczęszczała na zajęcia z akrobatyki), to jednak miłość do tańca zwyciężyła. Po "Krajkach" nadszedł czas na zespół tańca sportowego "7 coma 7", w barwach którego w 1996 r. zdobyła Mistrzostwo Polski Solistów w tańcu hip hop. Po kilku latach nawiązała współpracę z Michałem Wiśniewskim i zaczęła pracować jako główny choreograf zespołu Ich Troje.
Postawiła na karierę
W 2000 r. Marta rozpoczęła budowanie swojego własnego zespołu tanecznego. Po trzech latach mogła się już pochwalić pierwszymi sukcesami z Mandaryna Dance Studio. Najpierw rozbudowywała skład tańczący z Ich Troje, później zdecydowała się na zorganizowanie castingu i przyjęcie do zespołu kilkunastu zupełnie nowych osób oraz zaangażowanie ich do projektów innych niż Ich Troje.
W obu edycjach programu "Jestem, jaki jestem" Marta była odpowiedzialna za choreografię nie tylko do piosenek wykonywanych przez Michała Wiśniewskiego czy zespół Ich Troje, ale także innych artystów, takich jak: In-Grid, Groove Coverage, Vanilla Ninja, Natasha St Pier, Milk Inc.
Występy w reality-show
W 2003 r. Marta wyszła za mąż za Michała Wiśniewskiego. Ślub odbył się w Kiurnie, w Szwecji, pod gołym niebem, w "lodowej krainie". Kulisy ich burzliwego związku można było śledzić w reality-show "Jestem, jaki jestem".
W tym samym programie Marta po raz pierwszy publicznie zaprezentowała też swoje zdolności wokalne - ku uciesze Michała i niezadowoleniu części widzów. Zaśpiewała (choć z playbacku) "dla przyjemności i w prezencie dla męża" dwa utwory: "Stand by Your Man" i "Śliczny obcy pan”. Wtedy narodził się pomysł zrobienia czegoś więcej w tym kierunku. Z czasem pomysł nabrał na tyle realnych kształtów, że zaczęła poszukiwania materiału na ewentualną płytę.
Kolejne współprace
Wiśniewska postanowiła szkolić się pod okiem profesjonalistów. Pracowała z Markiem Sośnickim, Aleksandrem Katajewem i Liroyem. Ten ostatni podjął się wyprodukowania płyty dołączonej do czasopisma "NAJ", który ukazał się w maju 2004 r. Specjalnie dla Mandaryny powstały piosenki "Jesteś, ale cię nie ma", "Idę przez deszcz" oraz dance'owa wersja utworu Matthiasa Reima "Summertime". Zaowocowało to niemal 200-tysięczną sprzedażą singla i owacyjnym przyjęciem przez publiczność na koncertach.
Lansowała hity
W tym samym czasie Wiśniewską zainteresował się zespół Groove Coverage, który zaproponował jej realizację pełnego krążka. Współpraca zaowocowała m.in. powstaniem hitu "Here I Go Again", a później płyty "mandaryna.com".
Mandaryna do tej pory zrobiła największą karierę spośród wszystkich żon Michała Wiśniewskiego. Z pewnością jednak jej obecność w show-biznesie przeszłaby bez większego echa, gdyby nie słynny występ na festiwalu w Sopocie.
Chciała udowodnić, że potrafi śpiewać
W 2005 r. Mandaryna zgłosiła swoją piosenkę "Ev'ry Night" jako propozycję do konkursu Sopot Festival. Co warto podkreślić, do tej pory wszystkie utwory wykonywała z playbacku (nawet na koncertach), a w Sopocie panowała niepisana zasada: artysta śpiewa na żywo. I tu zaczęły się pierwsze problemy. Już kilka miesięcy przed festiwalem pojawiły się pogłoski na temat miernych umiejętności wokalnych Mandaryny. Ona postanowiła zdementować te plotki, upierając się, że na deskach sopockiej Opery Leśnej zaśpiewa na żywo. I to był błąd, który przekreślił jej dalszą karierę.
Płakała na scenie
W końcu się wytłumaczyła
Długo unikała rozmów na temat tego, co wydarzyło się w Sopocie. Dopiero po kilku latach postanowiła wytłumaczyć się z tego niechlubnego występu.
- To wspomnienie było jak czarna plama, którą starałam się wymazać z życiorysu, wyprzeć. Ale czasami powraca do mnie w snach. Stoją na estradzie, nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wszyscy kpią, śmieją się, a ja uciekam, chowam się. Ciężko pracowałam, żeby zaśpiewać na tamtym festiwalu. (…) Gdybym wiedziała, że nie dam rady, złamałabym nogę przed wejściem na scenę. Naprawdę! Ale na próbach wypadłam na tyle dobrze, że przesunięto mnie na koniec, jako asa w rękawie. Uznałam to za dobry znak. Czuliśmy się pewnie, bo zrobiliśmy prawdziwy wielki show. Komuś widocznie zależało na tym, żebym poniosła klęskę - mówiła na łamach "Vivy!".
Teorie spiskowe
Mandaryna usiłowała tłumaczyć się, że feralny występ w Sopocie był tak naprawdę kumulacją spisków i wpadek, za które nie była odpowiedzialna.
- Wiadomo, jak usadza się konkurencję. A ja dałam się podpuścić. Przed występem w moich kostiumach ktoś wypruwał suwaki, choć garderoba była zamknięta na klucz. Moja siostra przybiegła: "Marta, popruto kostiumy, szukam agrafki!" Na trzy minuty przed naszym wyjściem na scenę wyrzucono moich akustyków. Pozamieniano partie muzyczne. Kiedy zaczęłam śpiewać, okazało się, że odsłuch jest wyłączony. Nie sądzę, żeby ktokolwiek zaśpiewał na scenie czysto bez odsłuchu - wyjaśniała w "Vivie!".
Winny był Michał?
Od tej pory Marta Wiśniewska kojarzona była głównie z hitu "Ev'ry Night". Choć wciąż koncertowała, coraz częściej stawała się synonimem kiczu i tandetnych rytmów. W 2006 r. rozwiodła się z Michałem, z którym doczekała się dwójki dzieci: Fabienne Marty i Xaviera Michała. W październiku 2013 r. ogłosiła koniec kariery muzycznej. Jako oficjalny powód podała obowiązki związane z otwarciem nowych szkół tańca Mandaryna Dance Studio. Co ciekawe, w internetowym programie Łukasza Jakóbiaka wyznała, że to jej były mąż jest po części winny końca jej wokalnej kariery.
- Był zazdrosny o mój sukces. Był zazdrosny o to, że ja czuję tę samą adrenalinę, która była w zasadzie zarezerwowana tylko dla niego. Moje wydawanie płyt i moja kariera zbiegła się z tym, że Ich Troje przestało tak dobrze funkcjonować i doszło do tego, ze ja grałam koncerty a on nie (…) i o to był chyba najbardziej zazdrosny - powiedziała.
To jednak nie koniec dramatów w jej życiu.
Walczy z chorobą
Kilka lat temu media obiegła informacja o cukrzycy, z którą zmaga się Mandaryna. Wiadomość o chorobie spadła na nią jak grom z jasnego nieba.
- Czułam się świetnie, byłam w ciąży z drugim dzieckiem. I nagle, któregoś dnia, przestałam widzieć! Przerażona, pojechałam do lekarza. Badania wykazały, że to cukrzyca. Przeżyłam wstrząs. Jak to, dlaczego? (...) Mój świat runął. Miałam 24 lata i nieuleczalną chorobę. (...) Dziś wiem, że ta choroba nie oznacza wyroku - powiedziała w "Twoim Imperium".
Dziś unika mediów
Marta Wiśniewska była również gościem Magdy Mołek w programie "W roli głównej". Jak słusznie zauważyła prowadząca, bohaterka jej talk-show do końca życia będzie uzależniona od leków.
- Mam zawsze taki sprzęt w kieszeni, który jest moim drugim życiem. To jest pompa insulinowa i nie wstydzę się jej. Piszą do mnie dzieciaki, którym pomagam... - odpowiedziała łamiącym się głosem.
- To znaczy, że kupujesz im taki sprzęt? Bo wiem, że jest to bardzo drogie.
Mandaryna nie zdołała już odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie była w stanie opanować łez. W tej chwili Mołek również nie zdołała ukryć wzruszenia. W innym wywiadzie wokalistka wyjaśniła, w jaki sposób pomaga najbardziej potrzebującym.
- Tylko bogaci mogą sobie na nią pozwolić. Kosztuje od kilku do kilkunastu tys. zł, a jej miesięczne utrzymanie (wkłucia, plastry), ok. 600 zł. To niesprawiedliwe, że nie każdy może ją mieć. Dlatego ze Stowarzyszeniem Diabetyków walczymy o refundacje pomp nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych. (...) To, co mnie spotkało, tylko mnie zahartowało - powiedziała.
Obecnie Mandaryna prowadzi działalność jako instruktorka tańca we własnej sieci szkół Mandaryna Dance Studio. Unika też blasku fleszy i czerwonego dywanu. Nie chce znów wkraczać do show-biznesu.