Włodzimierz Zientarski: upadek legendy?
None
Zientarski
Nie ma chyba w Polsce osoby, która nie kojarzyłaby charakterystycznego głosu i osoby Włodzimierza Zientarskiego, popularnego dziennikarza motoryzacyjnego, który od kilkudziesięciu lat zaraża swoją samochodową pasją.
Ale nie ma też w polskich mediach postaci, która w ciągu ostatnich lat tak bardzo nadwyrężyła swoje dobre imię i wiarygodność jak on. Tragiczny wypadek z 2008 roku z udziałem jego syna, Macieja Zientarskiego, w którym zginął inny dziennikarz, rozpoczął serię kolejnych dramatycznych wydarzeń.
Najpierw walka o życie i powrót młodego Zientarskiego do zdrowia, później rozgrywany na łamach mediów konflikt jego byłej już żony, Beaty, z teściami o prawo do opieki i kontaktu z mężem. Następnie rozwód i wzbudzający ogromne kontrowersje sądowy wyrok skazujący Macieja Zientarskiego.
To wszystko i ostatnie wyjątkowo zajadle krytykowane medialne przedsięwzięcie Włodzimiera Zientarskiego sprawiły, że dawniej ciesząca się powszechną estymą postać, dziś budzi poważne wątpliwości. Choć to niejedyne ciemne karty w życiorysie Włodzimierza Zientarskiego.
KŻ/AOS
Od wokandy wolał samochody
Choć ukończył prawo i dziennikarstwo, to motoryzacja jest największą życiową pasją Włodzimierza Zientarskiego. Do dziś 71-letni dziennikarz jest obecny na antenie, choć już nie Telewizji Polskiej, gdzie ponad 40 lat temu zaczynała się jego kariera.
W 1971 roku Zientarski pojawił się na Woronicza, jednak nie od razu zajął się dziennikarstwem motoryzacyjnym. Najpierw pracował w redakcji w "Dzienniku Telewizyjnym", ale zasłynął jako jeden z twórców rozrywkowego programu "Jarmark", cieszącego się ogromną popularnością w latach 80. Po tym sukcesie Zientarski wreszcie mógł zrealizować na antenie swój wymarzony projekt, magazyn motoryzacyjny, który wbrew początkowym obawom włodarzy TVP, przyjął się na antenie. Niedługo potem jednak pojawiły się pierwsze rysy na jego nieskazitelnym wizerunku. W stanie wojennym Zientarski był członkiem komisji weryfikującej dziennikarzy, co w opinii wielu jednoznacznie zdyskredytowało jego osobę.
- To, że się sam zgłosił, sprawiło mi osobiście wielką przykrość. Gdybym go nie znała, byłoby mi obojętne - mówiła w 2007 roku w programie "Uwaga" Krystyna Mokrosińska, była prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Konsekwencje tej decyzji spotkały Zientarskiego dekadę później, kiedy po zmianach ustrojowych nowe władze TVP zwolniły dziennikarza. Nigdy nie krył z tego powodu żalu.
Wypadek, który podzielił rodzinę
- Kiedy w 1991 roku po 20 latach pracy zwolnili mnie z TVP, wiele razy przychodziłem i patrzyłem w okna na Woronicza- mówił jeszcze w 2009 roku w wywiadzie dla magazynu "Gala".
Rozpoznawalny i uznany dziennikarz motoryzacyjny nie zniknął jednak z mediów. Wciąż zajmował się samochodami choć już pod innym szyldem i w innym towarzystwie. m.in. swojego syna Macieja, który poszedł w ślady ojca i zawodowo zajął się motoryzacją. Jego karierę przerwał tragiczny wypadek z lutego 2008 roku, kiedy to jadąc wraz z innym dziennikarzem, Jarosławem Zabiegą, doprowadził do wypadku, w wyniku którego ten zginął. Sam Zientarski cudem uszedł z życiem, doznał bardzo poważnych obrażeń, ale nie był to jedyny dramat, który rozegrał się w tamtym czasie w rodzinie Zientarskich.
Stan zdrowia Maćka stał się też zarzewiem ostrego sporu pomiędzy Zientarskimi a jego małżonką, Beatą. Różnice poglądów na temat dalszego przebiegu jego leczenia doprowadziły do poważnego konfliktu, a w efekcie wyprowadzki synowej z dziećmi z domu, w którym mieszkali wspólnie z teściami. Kobieta twierdziła, że Włodzimierz Zientarski wraz żoną celowo rozbijają jej małżeństwo i nastawiają Macieja przeciwko niej.
W 2010 roku doszło do rozwodu Macieja i Beaty Zientarskich. W tym samym roku ruszył też proces ocalałego z wypadku dziennikarza, który usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku z skutkiem śmiertelnym.
Kontrowersyjny proces Macieja Zientarskiego
Maciej Zientarski, który do dziś nie odzyskał pełnej sprawności fizycznej i intelektualnej po wypadku, twierdził, że nie pamięta, jak doszło do zdarzenia i m.in. kto siedział za kierownicą. Nie przyznawał się do winy. Wiele osób nie wierzyło jednak w słowa młodego Zientarskiego, wiary nie dał też sąd, który w pierwszej instancji uznał go za winnego spowodowania wypadku i skazał na 3 lata więzienia. Po apelacji, w czerwcu 2013 roku, Sąd Okręgowy w Warszawie, obniżył karę do 2 lat więzienia, choć nie przychylił się do wniosku obrońców, zabiegających o nadzwyczajne złagodzenie kary lub wyrok w zawieszeniu. Przekonywali, że nieodwracalne skutki zdrowotne i osobiste, które w wyniku feralnego zdarzenia poniósł Maciej Zientarski, są dla niego najdotkliwszą karą.
Ten wyrok, zdaniem wielu osób wyjątkowo łaskawy, podzielił opinię publiczną, podobnie jak inne kroki poszkodowanego dziennikarza.
Ta kampania podważyła jego wiarygodność
Latem 2013 roku, przy aprobacie rodziców, Maciej Zientarski oświadczył się nowej ukochanej, Magdalenie Nowakowskiej. Włodzimierz Zientarski nie krył słów uznania pod adresem przyszłej synowej.
- Myślę sobie, że ma wreszcie kobietę, którą on kocha, która postanowiła być z Maćkiem w najtrudniejszym momencie jego życia. Podała mu rękę, powiedziała: chodź, pójdziemy razem bez względu na trudności- mówił w jednym z wywiadów.
Poza tym, jeszcze przed wyrokiem, bo w 2012 roku, Maciej Zientarski wrócił do pracy jako tester aut, choć ze względu na zakaz prowadzenia samochodów, w roli pilota.
Sam Włodzimierz Zientarski niedawno też stał się obiektem krytyki, po tym jak zimą br. wziął udział w kampanii reklamowej jednej z marek samochodowych. Występując w dobrze znanej odbiorcom roli niezależnego eksperta, zachwalał konkretne auta. W opinii wielu osób kompletnie tracąc tym samym dziennikarską wiarygodność.
KŻ/AOS