W "Kuchennych rewolucjach" narodziny gwiazdy wśród polskich restauracji
W amerykańskim stylu
W Białymstoku znajduje się restauracja "James Bomba-lina", która ma właściciela Piotrusia Pana. Magda Gessler musi sprowadzić go na ziemię. Czy uda mu się dorosnąć?
Piotr od trzech lat posiada restaurację. Właściciel wcześniej był barmanem, a jego marzeniem było posiadać lokal w iście amerykańskim stylu. "Nie byłem nigdy w USA, ale znam kogoś, kto był” mówił. Sporo energii skupił na wymyśleniu nazwy i swojego alter ego. Pracownicy restauracji zauważali, że Piotr jest chaotyczny i zakręcony. Knajpa ma potencjał, zaangażowanych ludzi, brakuje tylko silnej ręki w zarządzaniu.
Słowa krytyki
Magda Gessler była nieco zadziwiona wystrojem restauracji. Zauważyła, że przestrzeń jest zawieszeniem między knajpą, pubem a restauracją. Karta również była od Sasa do lasa. Burger, który pojawił się na stole Magdy, nie wywołał zachwytu. "Tak złego hamburgera jako całość, jako koncepcję jeszcze nie jadłam”. Kanapka z szarpaną wieprzowiną wywołała grymas niezadowolenia. 27-letnia kucharka Sandra ciężko znosiła słowa krytyki. "Ta kuchnia nie jest zła, ona jest tragiczna” wyrokowała restauratorka.
Szef sprząta
Spotkanie z Piotrem nieco zadziwiło Magdę. Właściciel próbował wyjaśnić pomysł na nazwę. „Ty jesteś surrealistą” - skwitowała Gessler - "Latający Piotruś. Piotruś Pan”- dodała. Przed nią stanęło prawdziwe wyzwanie udzielenia pomocy mężczyźnie niebywale oderwanemu od rzeczywistości. Kolejnego dnia Magda zaczęła od inspekcji. Zauważyła, że jest brudno. Pracownicy podkreślali, że od przejęcia lokalu nie robią nic innego, tylko sprzątają. Wypytywani o funkcjonowanie restauracji opowiedzieli o wadach swojego szefa. Okazało się, że Piotr tak naprawdę przeszkadza. W końcu musiał zmierzyć się z rzeczywistością i posprzątać zaplecze.
Dzikie rodeo
"James Bomba-lina" zmieniło nazwę na "Hot Burger Bistro". Hamburgery zostały popisowymi daniami. Zostały zaproponowane: hamburger z żebrem wołowym, hamburger z dużymi pieczarkami i hamburger z jajami na twardo i rzeżuchą, a także hamburger z łososiem. Do tego guacamole i chili con carne.
W końcu Piotr trafił na dzikie rodeo. Miał wyczesać konia, a potem został zabrany na przejażdżkę. Uczył się sterować zwierzęciem i znalezienia balansu. W tym czasie praca wrzała w kuchni. Wszystko było pod kontrolą. Kolejnego dnia kelnerka Anita została zaproponowana na menadżerkę lokalu. Na promocję wyruszyła z właścicielem, częstując gości chili con carne.
"Pycha!"
"Hot Burger Bistro" rozpoczęło nowe życie, a w lokalu zagościły ciepłe i słoneczne kolory. Potrawy podane na kolację wywołały pozytywne emocje. W tym czasie Magda zachwycała się kuchnią: "Ja po prostu bym z wami siedziała i gotowała. Jestem osobą, która chce znaleźć ludzi, którzy kochają gotować, mają talent. Takich ludzi chcę świętować" powiedziała, a Sandra była w siódmym niebie.
Po czterech tygodniach Magda powróciła, aby przekonać się, czy talenty zostały przekute w sukces. Kuchnia zdała test! "Pycha" nie była końca zachwytów. Sandra promieniała, kiedy opowiadała o daniach przygotowywanych każdego dnia. Pracownicy podkreślali, że Piotr zszedł na ziemię. "Jak czegoś brakuje, wystarczy telefon do szefa i wszystko jest załatwione” zauważyła Sandra. Magda wystawiła im pozytywną ocenę, zachwycała się jedzeniem. "Widać, że każda rzecz jest tutaj robiona z dużą miłością i znawstwem. Rzadko kogoś tak bardzo chwaliła" Sandra uroniła łzy radości.