Leszek Lichota, który od lat działa w show-biznesie i branży filmowej, stara się w sposób wyważony mówić o polityce. Co sądzi o TVP i wpływie władzy na kulturę? Czy doświadczył cenzury? Opowiedział o tym w jednym z niedawnych wywiadów.
Nowy "Znachor" z Leszkiem Lichotą w roli głównej bije rekordy popularności, a zagraniczni krytycy rozpływają się nad filmem Michała Gazdy. Chwalone jest aktorstwo, ale też perfekcyjne oddanie realiów historycznych. Dużą rolę grają tu kostiumy. Jak się okazuje - nie byle jakie.
Niektóre seriale lepiej oglądać w samotności. Przekonał się o tym nasz redaktor, który włączył nową, kontrowersyjną produkcję w obecności towarzyszy podróży w PKP. Ciarkom żenady nie było końca.
W poniedziałek 18 września odbyła się uroczysta premiera nowego filmu "Znachor" Netfliksa. Na wydarzeniu nie mogło zabraknąć Tomasza Stockingera, który grał jedną z głównych ról w kultowym "Znachorze" z 1981 r., ale także jego syna Roberta i synowej Patrycji.
Klasyk, legenda, film, który nigdy nie zniknie z telewizji. "Znachora" można oglądać kilkanaście razy w roku. Polskie stacje TV mają zamiar pobić rekord, bo w święta wielkanocne zaplanowano aż 11 emisji filmu z 1982 r.
Po "365 dniach" i ogromnym zainteresowaniu produkcją na świecie polscy filmowcy idą na całość, serwując kolejne erotyki. Nowa moda? Nowe podejście? Więcej odwagi? Trudno powiedzieć, bo jednocześnie tworzą też ponowną ekranizację "Znachora". Brzmi dziwnie? Posłuchaj nowego odcinka "Clickbaitu".
Kultowa produkcja o losach profesora Rafała Wilczura od lat pełni funkcję obowiązkowego seansu wielkanocnego, tak jak oglądamy "Kevina samego w domu" w Wigilię Bożego Narodzenia. W tym roku stacje telewizyjne zaplanowały aż kilkanaście pokazów "Znachora".