Sylwester w blasku gwiazd

Specjalnie dla fanów ulubieńcy publiczności wyjawiają także swoje plany na sylwestrową noc. Jak ostatni dzień tego roku spędzą gwiazdy polskich seriali? Sprawdźcie sami!

Dominika Kimaty
Źródło zdjęć: © ARTRAMA

/ 9Jak ostatni dzień roku spędzą gwiazdy polskich seriali?

Obraz
© AKPA

/ 9Krystian Wieczorek

Obraz
© AFP

W tym roku spędzę Sylwestra w ośrodku „Biathlon” w Jakuszycach, który jest położony przy trasach narciarskich. Nowy Rok witają tam wyłącznie biegacze, którym zależy na czynnym wypoczynku, a nie zabawie. Wszyscy biegają w Sylwestra na nartach z latarkami na głowach do późnych godzin nocnych, a do ośrodka przychodzą tuż przed północą, żeby złożyć sobie życzenia. Nikt się nie stroi, nie przebiera. Tam Nowy Rok wita się w kombinezonach, trzeba tylko ściągnąć narty. Nie ma mowy o upijaniu się i szaleństwie, bo wszyscy wracają na trasę, gdzie biegają maksymalnie do drugiej w nocy, żeby jak najwcześniej wstać i rano znowu założyć narty. W zeszłym roku spędzałem Sylwestra niedaleko tego ośrodka, ale gdy tam przyjechałem i poznałem jego właścicieli, którzy opowiedzieli mi, jak przełom roku wygląda u nich, od razu wiedziałem, że to miejsce dla mnie. Drewniane stoły, swojski klimat, bez niepotrzebnego nadęcia, na dużym luzie. Spędzę ten czas najlepiej jak mogę. Góry Izerskie są specyficzne, bo panuje tam subarktyczny
klimat alpejski - idealny do uprawiania sportów zimowych. Do realnej wysokości trzeba doliczyć drugie tyle. Gdy biega się na wysokości ośmiuset metrów n.p.m., odczuwa się to tak, jakby biegało się na tysiącu pięciuset metrów n.p.m.. Tamtejsze wspaniale przygotowane trasy, których jest mnóstwo, to mekka dla biegaczy i wyjątkowe miejsce w skali światowej. W Jakuszycach można spotkać ludzi zapalonych do biegania na nartach, porozmawiać, poczuć się jak wśród swoich. To są naprawdę piękne tereny z widokami zapierającymi dech w piersi. W mijającym roku byłem w Jakuszycach cztery razy. W tym mam plan, żeby razem z Biegiem Piastów, w którym po raz pierwszy zamierzam wystartować, być tam dwa razy częściej. 2013 rok chcę spędzić jeszcze bardziej na sportowo. Może w końcu nauczę się w wakacje pływać na windsurfingu. Mam nadzieję, że będę miał więcej czasu na czytanie wartościowych książek. Coraz mniej interesują mnie historie, wolę psychologię i filozofię. Szukam równowagi między sferą zawodową i prywatną, Nie muszę
spędzić całego życia na planie filmowym, ale też nie chcę pójść na bezrobocie. Mam nadzieję, że przynajmniej połowa propozycji, które otrzymałem, przełoży się na pracę. Wtedy będę szczęśliwy.

/ 9Andżelika Piechowiak

Obraz
© AFP

Należę do osób, które świętują wszystko, co można świętować, a Sylwester jest ku temu znakomitą okazją. Nie planuję z dużym wyprzedzeniem, jak spędzę ten dzień - wszystko zależy od nastroju, tego, co się dzieje w moim życiu i jaki był dla mnie mijający rok. Czasami jest kameralnie, innym razem idę na huczny bal albo wyjeżdżam za granicę. Kiedyś witałam Nowy Rok w Egipcie, co było pozytywną odmianą, którą bardzo dobrze wspominam. Nie musiałam ubierać się w wiele warstw ubrań, żeby stać gdzieś na dworze z petardami, tylko poszłam w cieniutkiej sukience nad morze z szampanem. Wiem, że niektórzy są zwolennikami śniegu, ale ja jestem zmarzlakiem - nie cierpię zimy. Mijający rok przywitałam wybitnie teatralnie - trzydziestego pierwszego grudnia i pierwszego stycznia grałam spektakle w Częstochowie. Cieszę się, że za każdym razem spędzam Sylwestra inaczej, bo lubię zmiany. Denerwowałoby mnie, gdybym zawsze robiła to samo. Lubię podsumowywać etapy mojego życia, a koniec roku temu sprzyja. Pochylam się wtedy nad
tym, co wydarzyło się w mijających dwunastu miesiącach. Znam wielu ludzi, którzy siadają z butelką wina i roztrząsają swoje niepowodzenia. Dołują się, jaki straszny był ten rok i cieszą się, że już się kończy. Mam inną taktykę - stawiam na optymizm! Staram się dostrzegać tylko dobre rzeczy, żeby poprawiać sobie humor. Każdy ma w życiu gorsze chwile, o których wolałby nie pamiętać, ale nie widzę powodu, żeby się tym umartwiać. Po co dręczyć się, że to lub tamto nam się nie udało? Lepiej rozpocząć kolejny rok z dobrym nastawieniem. Mijający rok może nie był dla mnie cudowny, ale nie mogę narzekać, bo sporo się wydarzyło. Upłynął mi bardzo szybko. Spędziłam go głównie w pracy, udało mi się robić rzeczy, które sprawiały mi dużo satysfakcji, z czego się cieszę. Wielu ludzi bało się kryzysu, czemu towarzyszyła atmosfera przygnębienia i rozważań, co dalej i jak żyć. Niektórzy czekali na koniec świata - sądzili, że 2013 rok nie nastąpi. Najwyraźniej jest inaczej i można z przymrużeniem oka powiedzieć, że po tej
niedoszłej katastrofie, będzie nowym rozdaniem dla ludzkości. Spodziewam się po nim więcej niż po 2012, bo trzynastka to moja szczęśliwa liczba. Gdy chce się rozśmieszyć Pana Boga, trzeba mu powiedzieć o swoich planach. Oczywiście zakładam, czego chciałabym w przyszłym roku, a czego - nie, ale biorę poprawkę na to, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, że często nasze plany wywracają się do góry nogami. Oby w przyszłym roku było ciekawie i żeby mi i moim bliskim dopisywało zdrowie, z resztą sobie poradzę.

/ 9Katarzyna Glinka

Obraz
© AKPA

Mijający rok był dla mnie fantastyczny i wyjątkowy pod wieloma względami. Bardzo dużo się wydarzyło. Przede wszystkim na świat przyszedł mój syn Filip. Cieszę się, bo udało mi się idealnie rozłożyć proporcje między życiem prywatnym i pracą. Rozwinęłam się zawodowo - pod koniec listopada na ekrany kin wszedł film "Od pełni do pełni", w którym gram główną rolę. Miałam sporo wyzwań teatralnych. Występuję między innymi, także w głównej roli, w spektaklu "Ślub doskonały" w warszawskim teatrze Kwadrat, którego premiera odbyła się czternastego grudnia. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to było rewelacyjne dwanaście miesięcy. Oby przyszły rok był równie udany! Nigdy nie przepadałam na Sylwestrem, nie traktuję tego dnia wyjątkowo - to nie jest dla mnie powód do fetowania, hucznej zabawy i wielkiej radości. Przełom roku nastraja mnie do przemyśleń i rozważań. Weryfikuję, jakie plany, które snułam rok wcześniej, udało mi się zrealizować. Nie zawsze wszystko się udaje, co bywa deprymujące. Takie rozliczenia mnie
trochę stresują. Przyznaję się, po prostu nie lubię Sylwestra! Dlatego nie smucę się, gdy okazuje się, że tego dnia będę pracować. Nie mam z tym żadnego problemu. Tak będzie w tym roku - trzydziestego pierwszego grudnia dwa razy gramy spektakl "Ślub doskonały". Cieszę się, że ludzie przyjdą na nasze przedstawienie i miło spędzą z nami czas. Zapraszam wszystkich serdecznie.

/ 9Emilia Komarnicka

Obraz
© ARTRAMA

Sylwester nigdy nie wydawał mi się ani wyjątkowo ważny, ani przełomowy. Zawsze buntowałam się przeciwko nadęciu, jaki mu towarzyszy i ostentacyjnie nie zakładałam tego dnia żadnych kreacji. Co nie zmienia faktu, że czasami doskonale się bawiłam. Legendarną imprezę sylwestrową przeżyłam dwa lata temu w... listopadzie. Pracowałam wtedy gościnnie z fantastyczną grupą ludzi w teatrze muzycznym Capitol we Wrocławiu. Tak się złożyło, że ostatni spektakl w 2010 roku graliśmy pod koniec listopada. Po przedstawieniu zasugerowałam zorganizowanie imprezy sylwestrowej w „Ośrodku” - kultowej, nieistniejącej już knajpie przy teatrze. Był szampan, było odliczanie, były życzenie noworoczne oraz tańce na stołach (i nie tylko) do białego rana. To, jak do tej pory, mój najlepszy Sylwester w życiu. Przez ostatnie kilka lat trzydziestego pierwszego grudnia grałam przedstawienia w teatrze i - szczerze mówiąc - nawet mi to pasowało, bo miałam problem z głowy. W tym roku, po raz pierwszy od dawna, mam wolne. Na pewno spędzę ten
dzień w dobrym towarzystwie, a gdzie i jak nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Po północy zadzwonię do rodziców, siostry, jeśli nie będzie jej obok mnie, i moich ukochanych dziadków. Sylwester nie nastraja mnie do rozliczania tego, co było. Staram się nie oceniać, ale też nie deklaruję, że w kolejnym roku muszę coś zobaczyć, przeżyć, zdobyć. Wiem, w jakim kierunku chcę iść i mam swoje wyobrażenia celu, ale coraz częściej pomiędzy bielą i czernią dostrzegam odcienie szarości i akceptuję margines na szlaku, którym idę. Marzeń mam mnóstwo, a im więcej próbuję, tym bardziej pobudzam pragnienie. Na mojej liście stu rzeczy, które chcę zrobić w życiu, jest już trochę odhaczonych pozycji, ale wiele jeszcze przede mną. Pasjonuje i stymuluje mnie w zasadzie wszystko, co rymuje się z adrenaliną. Skoki spadochronowe, rafting, wspinaczkę już przerobiłam, ostatnio po raz pierwszy w życiu wzięłam udział w rajdzie samochodowym jako pilot i chyba złapałam bakcyla. Jestem już umówiona na lekcje w szkole dla kierowców
rajdowych. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Może w przyszłym roku wystartuję po lewej stronie, za kierownicą? Co mnie czeka zawodowo w 2013 roku? Wciąż gram w czterech spektaklach w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, do którego serdecznie zapraszam. Mam zaplanowanych kilka koncertów z zespołem „LoLa Band”, w styczniu zaczynam próby do spektaklu autorstwa Jana Jakuba Należytego w reżyserii Piotra Dąbrowskiego. Mam też nadzieję na współpracę z jednym z warszawskich teatrów, a do szerszej publiczności będę zaglądała w każdą środę i niedzielę jako dr Agata z serialu „Na dobre i na złe”. Podobno osobowości kompletne i poukładane mają skłonność do przyciągania sytuacji niejednoznacznych, ryzykownych i skomplikowanych. To idealnie pasuje do mojej bohaterki, szczególnie jeśli chodzi o sferę emocjonalną. Wydawało się, że w życiu Agaty po deszczu pojawi się wreszcie słońce, ale z tego co widzę zapowiada się raczej na huragan. Od marca zapraszam również na kolejną serię serialu „Ranczo”, gdzie wcielę się w nieco ciemniejszy
charakter, który trochę namiesza w życiu głównych bohaterów. Tyle wiem, a co poza tym przyniesie przyszły rok, sama jestem ciekawa.

/ 9Marcin Rogacewicz

Obraz
© ARTRAMA

Nie czekam trzysta sześćdziesiąt pięć dni, żeby w ciągu jednej doby wymyślić postanowienia noworoczne i wyznaczyć sobie cele na kolejne dwanaście miesięcy. Myślę o tym przez cały rok, bo przecież nie zmienię diametralnie życia w Sylwestra. Jest jeden wyjątek - zawsze życzę sobie i innym więcej słońca. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie pełen radości, bo odkąd pamiętam trzynastka przynosi mi szczęście. Nie oczekuję cudów, ale jestem ciekawy, co się wydarzy, tym bardziej, że w marcu kończę trzydzieści trzy lata! To piękny moment w moim życiu, bo zrealizowałem już marzenia z dzieciństwa i jestem bardzo szczęśliwy prywatnie. Gdy zbliża się noc sylwestrowa, jestem otwarty na różne pomysły. Co roku mam inne plany, które zazwyczaj pojawiają się znienacka. Nie ma reguły - czasami wybieram wypad nad morze, innym razem kameralne spotkanie ze znajomymi. Bardzo hucznie świętowałem kiedyś Sylwestra na warszawskiej Pradze. To była świetna impreza, dwa i pół tysiąca osób, trzydzieści godzin zabawy, trzy sale taneczne, a
każda z inną muzyką. Wszyscy uczestnicy w pewnym sensie brali udział w przygotowaniu tego projektu - ciekawe doświadczenie. Ale to już przeszłość. Pamiętam też mojego pierwszego Sylwestra. Zostałem zaproszony do kolegi, który mieszkał na moim osiedlu. Mieliśmy po jedenaście lat, szaleliśmy w jego pokoju, a rodzice urzędowali w drugim. Wydawało nam się, że jesteśmy bardzo dorośli. O godzinie dwudziestej drugiej niechcący stłukliśmy szybę w drzwiach. Po tym incydencie Sylwester został nam szybko wybity z głowy i nie dotrwaliśmy do północy, ale przynajmniej próbowaliśmy. W tym roku myślę o wyjeździe w góry z rodziną. Wyobrażam sobie śnieg, narty lub snowboard i szaleństwo na stoku do białego rana! Przemek, którego gram w „Na dobre i na złe”, brał udział w wielu ekstremalnych wydarzeniach. Były liczne wypadki, operacje, wybuchy bomb, samochody wjeżdżające w rusztowania, ale zabawy sylwestrowej jeszcze nie przeżył. Nie miałem też okazji spędzić tej nocy z koleżankami i kolegami z planu, ale nadrabiamy to w ciągu
roku podczas imprez urodzinowych. Bawimy się w bardzo sylwestrowej atmosferze. Serial powstaje od czternastu lat, więc jesteśmy ze sobą zżyci. To niesamowite, że po tak długim czasie spotykamy się ze szczerym uśmiechem na ustach i mamy ochotę bawić się razem. Wspólne doświadczenia zbliżają ludzi - szczególnie te trudne, a na planie zdarzają się także takie. Życzę wszystkim ekipom serialowym, żeby praca przynosiła im tyle radości, ile dostarcza nam.

/ 9Agata Nizińska

Obraz
© ARTRAMA

Miałam plan, żeby wyjechać z moim ukochanym na Sylwestra do Bombaju, ale ostatecznie przesunęliśmy urlop na drugą połowę stycznia. Przełom roku to dla muzyków gorący okres, zaczyna się karnawał, ludzie chcą się bawić. Doszliśmy do wniosku, że będzie lepiej, gdy zostaniemy. Oboje mamy plany koncertowe. Mimo że zdecydowałam się zostać w Warszawie w ostatniej chwili, dostałam kilka propozycji. Cieszę się, że spotkam się z publicznością, uwielbiam ludzką energię w najróżniejszych postaciach - fascynuje mnie i motywuje. Mijający rok był dla mnie bardzo intensywny pod względem zawodowym, obfitował w różne wydarzenia, wzięłam udział w wielu projektach. Dostałam rolę w serialu TVP 1 "Wszystko przed nami", zagrałam sporo koncertów, pracowałam nad dwoma musicalami. I dobrze mi z tym! Mam tę przypadłość, że nie potrafię wysiedzieć w jednym miejscu. Chyba jestem pracoholiczką, a jeśli jeszcze nie - bywam nią coraz częściej. Nie mogę długo przebywać w domu, muszę działać! Liczę na to, że następny rok będzie równie
intensywny. Mam już pewne plany. W połowie stycznia światło dzienne powinna ujrzeć pierwsza z dwóch piosenek, które nagrywam z bardzo ciekawym zespołem "Bloom". Gdy ich pierwszy raz usłyszałam, byłam przekonana, że to brytyjska kapela. To będzie dla mnie zupełnie nowe doświadczenie muzyczne, bo w takiej stylistycy do tej pory nie śpiewałam. Na pewno ta współpraca mnie rozwinie. W przyszłym roku zagram tytułową kobietę upadłą w filmie "Femme fatale". To kino noir w konwencji horroru, trochę w klimacie Davida Lyncha. Lubię takie projekty, są odskocznią od komercyjnej strony mojej działalności zawodowej. Jestem zadowolona z mojego rozwoju, mam miłość i fantastyczne relacje z rodziną. Pod tym względem uważam się za szczęściarę, niczego nie chcę zmieniać, niech tak będzie cały czas. Jedyne, czego sobie życzę na przyszły rok, to więcej snu!

/ 9Julia Pogrebińska

Obraz
© ARTRAMA

Sylwester to istotny dzień. Nie traktuję go jak święto, ale jako symboliczny moment przełomu, w którym coś zmienia się w świadomości. Zostawiamy pewien etap za sobą i rozpoczynamy nowy. Sylwester jest chwilą, gdy podsumowujemy kolejne lata, porządkujemy życie. Zastanawiamy się, czy wszystko potoczyło się tak, jak życzyliśmy tego sobie i bliskim. Jeśli spędzam Sylwestra nie do końca tak jak chcę i gdzie chcę, za każdym razem próbuję utwierdzić się w przekonaniu, że to nie jest ważne, ale intuicja podpowiada mi, że jednak jest. Szczególnie to, kto towarzyszy mi tego dnia. Wielu ludziom przełom roku kojarzy się z totalną imprezą, szaleństwem, zabawą bez zahamowań i granic. Czasami udziela mi się taka atmosfera, ale ostatecznie zazwyczaj wybieram ustronne miejsce, wśród bliskich mi osób, daleko od fajerwerków i konfetti. Jeśli ten dzień wypełniony jest radością, czuję że właściwie żegnam rok. O północy mam mieszane uczucia. Chyba dlatego, że zamykam za sobą kolejny rozdział. W tym roku najprawdopodobniej
wyjątkowo spędzę Sylwestra za granicą. Oczywiście myślę o tym, co wydarzy się w kolejnych dwunastu miesiącach. Chcę się rozwijać, uczyć, przyglądać, chłonąć. Życzę sobie, żebym w przyszłym roku zebrała jak najwięcej potrzebnych doświadczeń, szczególnie tych najbardziej istotnych. Nie da się zabrnąć za daleko w aktorstwie, jeśli nie rozwijasz się jako człowiek. To naczynia połączone.

/ 9Dominika Kimaty

Obraz
© ARTRAMA

Przyszły rok będzie dla mnie przełomowy, szczególnie pod względem życia osobistego, ale szczegóły chciałabym zachować dla siebie. Przez jakiś czas będę się rzadziej pojawiała na planie „Barw Szczęścia”. Mam pewne plany - zamierzam uaktywnić się muzycznie. Na początek chcę gromadzić inspiracje, próbować, śpiewać, grać, uczyć się. Daję sobie czas na rozwijanie moich możliwości, szukanie niszy. Nie wyznaczam konkretnych dat, chcę się najpierw dobrze poczuć w świecie muzyki. Przyszedł czas na taki krok. To dla mnie spore wyzwanie, ale staram się dobrze nastrajać. W 2013 roku zajmę się także moim autorskim projektem teatralnym na podstawie sztuki Iwana Wyrypajewa "Iluzje". Tworzę go razem z Joanną Zubrycką, aktorką i wokalistką, oraz Sebastianem Buttnym - reżyserem po Łódzkiej Filmówce. Pierwszy pokaz naszego spektaklu odbędzie się trzydziestego grudnia w Białymstoku. Na miejsce premiery wybraliśmy restaurację „Elida”, która była niegdyś kultowym miejscem, ale została trochę zapomniana. Chcemy znów ją odkryć.
Wierzymy, że połączenie tekstu Wyrypajewa z miejscem, jakby wyciągniętym z poprzedniej epoki, może być intrygujące. Myślimy też o występach gościnnych w Polsce i nie wykluczamy wyjazdów zagranicznych. Chciałabym angażować się w inne autorskie projekty. Udział w takich niezależnych wydarzeniach stawia duże wymagania. Większa jest odpowiedzialność - trzeba zająć się także organizacją przedsięwzięcia, a nie tylko jego warstwą artystyczną, ale dzięki temu można mieć większy wpływ na to, co tak naprawdę chce się robić. Takie samodzielne działania hartują, zmuszają do większej mobilizacji, ćwiczą determinację i pomagają pielęgnować indywidualność. To niełatwe, ale pociągające zadanie. W związku z tym, że pod koniec roku odbędzie się pierwszy pokaz naszego spektaklu, nie zdążę nigdzie wyjechać. Sylwestra spędzę na Podlasiu - w Białymstoku lub okolicach. Z kim i w jakim miejscu, okaże się w ostatniej chwili.

Wybrane dla Ciebie

Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta