GALERIA
Wzbudzał mieszane uczucia
Na początek przypomnijmy trochę faktów. Program "Śmiechu warte" był cykliczną produkcją TVP Szczecin. Na antenie telewizyjnej Jedynki utrzymał się wyjątkowo długo, jak na polskie realia: pierwszy odcinek wyemitowano w 1994 roku, a ostatni w 2009 roku.
Pierwszym i zarazem najpopularniejszym prowadzącym był Tadeusz Drozda. Jego specyficzne poczucie humoru nie wszystkim widzom przypadło jednak do gustu. Jedni go uwielbiali i ze względu na sympatię do prowadzącego oglądali "Śmiechu warte", inni reagowali na jego toporne i mało finezyjne żarty niemalże alergią.
Unika blasku fleszy
Asystentka - Katarzyna Szopa
Warto też wspomnieć o asystentce Tadeusza Drozdy. Katarzyna Szopa pojawiała się na scenie w kulminacyjnych momentach programu i głównie zajmowała się zapowiadaniem finałowego konkursu oraz prezentowaniem nagród ufundowanych przez sponsorów.
Rola dość okrojona, ale i tak mało telewizyjna Katarzyna Szopa wbiła nam się w pamięć. Dziś ktoś z tak nikłą ekspresją nie miałby szans na współprowadzenie jakiegokolwiek programu. A jak potoczyły się jej dalsze losy?
Prywatnie asystentka Drozdy była córką współautora programu Leszka Szopy. Po zakończeniu pracy w telewizji wyszła za mąż i dziś Katarzyna Suchorzewska wiedzie spokojne życie z dala od kamer i telewizji.
Grono jurorów
Po ponad 500 odcinkach Tadeusz Drozda rozstał się z programem. Nowi prowadzący: Joanna Bartel i Magdalena Kotarba, Krzysztof Piasecki, Wojciech Kamiński i Przemysław Żejmo z kabaretu "Jurki" już nigdy nie zagwarantowali produkcji tak imponującej widowni, jak za czasów Drozdy.
Do historii "Śmiechu warte" przeszli również oceniający filmiki jurorzy, których prowadzący wybierał spośród zebranej w studiu publiczności. Gdy jakieś amatorskie nagranie rozbawiło ich do łez, po prostu podnosili do góry tabliczkę z logiem programu.
Wszystko się kiedyś kończy
Późniejsi prowadzący bardzo się starali, ale i tak nie byli w stanie obronić programu, który złote czasy miał już dawno za sobą. Oglądalność malała z roku na rok, a i poziom żartów prezentowanych filmików przestał bawić zebraną w studiu publiczność. Jej śmiech był niemal wymuszony lub po prostu puszczony z taśmy.
Czy program "Śmiechu warte" powróci kiedykolwiek na antenę? Wątpimy. Widzowie już dawno porzucili telewizję na rzecz internetu, a zwłaszcza serwisu YouTube, gdzie każdego dnia można znaleźć nowe i zabawne wpadki, kręcone najczęściej kamerami internetowymi czy telefonami komórkowymi. Czas lekko czerstwych, ale też mimo wszystko sympatycznych żartów, bezpowrotnie odszedł do telewizyjnego lamusa.