„Ślub od pierwszego wejrzenia”: Adrian zachwycony swoją przyszłą żoną
W drugim odcinku „Ślubu od pierwszego wejrzenia” nareszcie poznaliśmy Anitę – przyszłą żonę Adriana.
Szczupła blondynka jest utalentowaną choreografką o wielu talentach. Od dziecka trenowała taniec i chociaż studiowała psychologię, ostatecznie to właśnie taniec stał się źródłem jej utrzymania. Anita twierdzi, iż jest gotowa na szczęście. Eksperci byli zaskoczeni, że tak atrakcyjna kobieta jest nadal singielką.
Wymagania Anity
Dziewczyna przyznawała, że marzy o prawdziwej miłości i czułym, kochającym mężczyźnie, który zrozumie jej pasję. Nie ukrywała, że również szuka osoby posiadającej własne hobby – bez względu czy trafi na gitarzystę czy „hodowcę ślimaków”. Na wiadomość, że znaleziono jej męża zareagowała entuzjastycznie. Radość ostudziła jednak szorstka reakcja rodziców, który nie chcieli brać udziału w „eksperymencie”. Konieczność samotnych przygotowań do ślubu była dla Anity bardzo dołująca.
Stresujący dzień ślubu.
Nie do końca gotowa do ceremonii roztrzęsiona Anita wsiadła do samochodu z wałkami na głowie. Po drodze wpadła w panikę i zaczęła płakać. Smutki zapijała szampanem „z gwinta”, a na miejsce dotarła spóźniona. Nastroju nie poprawił jej widok rejestracji samochodów gości pochodzących z Pomorza.
Zachwycony pan młody
Adrianowi dopisywał zupełnie inny nastrój. Gdy zobaczył Anitę dosłownie oniemiał z zachwytu. Porównał ją do księżniczki, która zabija uśmiechem, a spojrzeniem przeszywa na wylot. Adrian próbował zbliżyć się do przyszłej żony, która wyraźnie unikała dotyku. Tancerka nie zdecydowała się również na przyjęcie nazwiska męża.